Niedawno, na ekranach naszych kin, mieliśmy okazję podziwiać wyczyny Johnny'ego Englisha (w tej roli Rowan Atkinson) czy Austina Powersa (Mike Myers) - agentów, ukazujących postać Jamesa Bonda w krzywym zwierciadle. „Dorwać Smarta” to kolejny obraz będący parodią słynnej „bondowskiej” serii. Jednak opowieść o Maxwellu Smart'cie bije poprzedników na głowę dzięki temu, że jest nie tylko głupkowatą i zabawną komedią, ale także bardzo sprawnie zrealizowanym (i momentami trzymającym w napięciu) kinem sensacyjnym.
Obraz ten opowiada o perypetiach analityka (Steve Carell) pracującego dla tajnej amerykańskiej agencji wywiadu CONTROL, który całe życie marzył o awansie na stanowisko agenta. Życzenie bohatera spełnia się nagle, w momencie w którym wszyscy pracownicy jednostki zostają zdekonspirowani. Wtedy też, pracowity i utalentowany Maxwell Smart, staje do walki z tajemniczą organizacją przestępczą o kryptonimie KAOS, której celem jest przejęcie kontroli nad światem. Do pomocy bohaterowi w jego misji, zostaje wyznaczona piękna agentka 99 (Anne Hathaway).
W roli głównej zobaczymy jednego z najbardziej rozchwytywanych komików świata – Steva Carella. Możemy więc mieć pewność, że niezłych gagów i komicznych sytuacji w filmie nie zabraknie. Po ostatnich nieco mniej udanych produkcjach (m.in. żenujący „Evan Wszechmogący”), aktor ponownie udowadnia, że ma niesamowity talent komediowy i przez zdecydowaną większość seansu „trzyma film na swoich barkach”, praktycznie nie schodząc z ekranu. Także Anne Hathaway, będąca niejako „ozdobnikiem” głównej postaci, radzi sobie świetnie. Doskonałym dopełnieniem pary są także inne gwiazdy obsadzone w smakowitych epizodach (m.in. Alan Arkin, Bill Murray, Terence Stamp czy Kenneth Davitian).
Mimo, że film ten jest z założenia komedią, reżyser Peter Segal postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zaserwował nam także kawał naprawdę dobrego filmu sensacyjnego. Pościgi, strzelaniny i tempo nie odbiegają swoim poziomem od „tradycyjnego” kina akcji. Muzyka (często celowo przypominająca tę „bondowską”), świetne efekty specjalne i dobry montaż powodują, że niemal 110 minut projekcji nie nuży i mija naprawdę szybko.
Oczywiście, niektórych ta specyficzna konwencja może nieco drażnić. Faktem jest, że dla fanów komedii film ten może być mało zabawny, zaś dla amatorów dobrej sensacji momentami przegadany. Warto jednak zobaczyć „Dorwać Smarta” dla czystej rozrywki, jakiej dostarcza oglądanie kolejnych popisów Carella. Aktor ten, rolą Smarta, zdecydowanie bije na głowę idiotycznego Austina Powersa czy mało zabawnego Johnny'ego Englisha. A że nie dorasta do pięt oryginalnemu Agentowi 007... Trudno, prawdziwy Bond może być przecież tylko jeden...