„Idealny facet dla mojej dziewczyny” to już piąta komedia duetu Tomasz Konecki-Andrzej Saramonowicz. O ile „Pół serio” i „Ciało” nie były wielkimi hitami, to już „Testosteron” i „Lejdis” – przyciągając do kin blisko 4 mln widzów – okazały się na tyle dochodowym przedsięwzięciem, że twórcy postanowili na podobnej konwencji oprzeć swój kolejny film. Co za dużo to niezdrowo? W pewnym sensie tak, ale koniec końców „Idealny facet dla mojej dziewczyny” broni się całkiem nieźle.
Kostek (Marcin Dorociński) jest znudzonym życiem twórcą oratoriów, Luna (Magdalena Boczarska) zaś instruktorką krav maga, prywatnie związaną z czołową polską feministką (Izabela Kuna). On – zakochany w niej od pierwszego wejrzenia, ona – w ogóle nie zaprząta sobie nim głowy. Sytuacja zmienia się, kiedy oboje decydują się wystąpić razem w feministycznym filmie porno...
Ci, którzy obejrzeli „Testosteron” i „Lejdis” wiedzą dokładnie, czego się spodziewać po nowej produkcji Koneckiego i Saramonowicza: plejady gwiazd polskiego kina, dużej dawki humoru i naszpikowanych przekleństwami dialogów. „Idealny facet dla mojej dziewczyny” zawiera wszystkie te elementy, tylko że w mniejszej ilości.
Plejada gwiazd polskiego kina: obsada „Idealnego faceta...” robi wrażenie. Na planie zebrali się zarówno uznani aktorzy młodego pokolenia (Marcin Dorociński), jak i prawdziwe ikony rodzimej kinematografii (Daniel Olbrychski). Na szczególne wyróżnienie zasłużyły zwłaszcza Izabela Kuna (zimna, pewna siebie Klara Rojek) oraz Maria Seweryn (zwariowana, energiczna Inga Wawras), których znakomite kreacje skupiają na sobie całą uwagę widza. Aktorstwo zatem stoi na całkiem niezłym poziomie, choć znanych nazwisk jest nieco mniej niż w gwiazdorskim „Lejdis” (czego absolutnie nie uważam za wadę).
Duża dawka humoru: „Idealny facet dla mojej dziewczyny” raczej nie przyprawi widza o ból brzucha. Owszem, jest kilka scen wywołujących salwy śmiechu (np. casting lub końcowy talk-show), ale ich ilość powinna być większa. Co więcej, akcja rozkręca się powoli, komicznych sytuacji jest mało, przez co widza ogarnia nuda. Na szczęście jednak z upływem minut jest znacznie lepiej, by w końcówce (wspomniany talk-show) wynagrodzić odbiorcy wcześniejsze wątpliwości.
Naszpikowane przekleństwami dialogi: zawiodą się wszyscy ci, którzy liczyli na powtórkę z „Lejdis”, ponieważ „Idealny facet...” brzydkich słów używa sporadycznie. Nie znaczy to, że filmu nie można uznać za wulgarny, gdyż już sama jego tematyka (feministki-lesbijki kręcące porno) na to wskazuje. I tak też w istocie jest, ale patrząc na ostatnie dokonania duetu Konecki-Saramonowicz, nie powinno to dziwić.
„Idealny facet dla mojej dziewczyny” jest filmem, który mimo kiepskiego początku, pozostawia po sobie całkiem dobre wrażenie. Warty odnotowania jest fakt, że twórcy postanowili tym razem zaprezentować coś więcej niż tylko wojnę płci (satyra na Kościół i politykę). Czy zatem w roku 2010 można spodziewać się czwartej odsłony damsko-męskiej komedii autorstwa Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza? W kontekście powiedzenia o kurze znoszącej złote jajka, powyższe pytanie jest raczej retoryczne.