"Reality" w wielkim skrócie może być opowieścią o przewinieniu i karze. Film ukazuje historię młodej agentki wywiadu, pracującej niegdyś jako linwistka farsi, dari i paszto. Już od pierwszej chwili filmu, bohateka emanuje młodością, niewinnością oraz niezwykłym spokojem. Akcja właściwie rozrywa się w dwóch miejscach - przed domem oraz w jego wnętrzu. Nie przeszkadza to jednak w niczym, gwarancja skupienia widza jest zapewniona.
W główną rolę wciela się Sydney Sweeney. Wyraża ona sobą nieprzymuszoną niewinność, która nie wydaje się być nawet grą aktorską. Jednak do praktycznie samego końca nie wyjawia swoich czynów i pobudek dla których się ich dopuściła. Jej postać opiera się na jakże sugestywnie mylącym nazwisku - Reality Winner. Niestety w tym przypadku, nie można liczyć na łatwe zwycięstwo. Jak sama historia pokazuje, Reality została aresztowana 3 czerwca 2017 r. za przekazanie infomacji niejawnych do jednego z serwisów informacyjnych. Sama bohaterka w końcowej fazie filmu potwierdza, że wiedziała, że jej czyn wykracza poza wszelaką legalność, jednak przyrzekła służbę narodowi amerykańskiemu. Wydrukowany i przekazany materiał miał być dowodem na rosyjską ingerencję w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 r. Finalnie Reality otrzymuje najdłuższą możliwą sentencję, jaką kiedykolwiek wydano za ujawnienie tajnej dokumentacji.
Film nie nudzi. I choć na próżno szukać w nim wartkiej akcji, z pełnym przekonaniem mogę go polecić. Josh Hamilton i Marchánt Davis grają tutaj rolę dwóch agentów, którzy przesłuchują młodą kobietę. W filmie pojawia się kilka bardziej intensywnych akcji, jednak w większości i tak jest to gra trzech aktorów. Początkowo, agenci federalni są sympatyczni, a dyskusja z Reality na trawniku przypomina raczej typowe "small talk". Po czasie mężczyźni stają się jednak bardziej dociekliwi, a do widza coraz częściej dochodzi myśl, że ta niewinna, młoda kobieta wie po co się u niej zjawili. Wie, że czyny mają konsekwencje. Jak pokazuje historia, wielkrotne próby opuszczenia aresztu były bezowocne. Końcowo, Reality udało się wyjść na wolność w 2021 r. Przesłuchanie było cały czas nagrywane, a na podstawie trakskrypcji powstała nawet sztuka wyniesiona na deski Vineyard Theatre w Nowym Yorku, by finalnie zająć miejsce na Broadwayu. W filmie pojawia się kilka krótkich retrospekcji, mających na celu jedynie szybkie wspomnienie zdarzeń, nie zostaje pokazana zupełna historia. Podczas przesłuchania pojawiają się przebłyski niczym z filmu sci-fi, do głowy przychodzi od razu "Matrix" Wachowskich. Jest to więc niezwykle elokwentny i ciekawy sposób na znalezienie tej surrealistycznej przestrzeni w historii, która w rzeczywistości miała miejsce. Reality jest przygotowana na karę, wierzy też w prawidłowość jej motywu.
Wszystko w filmie ułożone jest w logiczną całość, soundtrack, surowe wnętrza, przesłuchanie i w końcu świetna kooperacja trójki aktorów. Dla Sydney Sweeney to tylko kolejny krok w jej karierze, ale jakże znaczący. Dla reżyserki Tiny Satter był to niezwykle udany debiut. Ochrona danych niejawnych w rozumieniu państwa miesza się tu z powinnością patriotyczną i obowiązkami służb w zakresie zachowania informacji. Staje pod znakiem zapytania pojęcie wolności w państwie. Nie do końca zostaje rozwikłany konflikt - co jest słuszne, a co nie. Duże znaczenie ma tu przejaw ducha i odwagi obywatelskiej - bo komu służyć, jak nie obywatelom kraju?