Po 90 latach od światowej premiery, klasyk kina ekspresjonistycznego, „Gabinet doktora Caligari”, powrócił na kinowe ekrany. Od pewnego czasu widać trend, że stare filmy (ale tylko metryką, a nie duchem), które zapisały się na kartach historii X Muzy powracają do polskich kin (wcześniej „Metropolis” Fritza Langa czy „Brzdąc” Charlesa Chaplina). Jest to gratka przede wszystkim dla miłośników kina, jednak mam cichą nadzieję, że także osoby, które nie interesują się zbytnio historią kinematografii, dzięki tym zabiegom będą miały choć przez chwilę możliwość obcowania ze sztuką filmową przez duże „S”.
Ekspresjonizm (łac. exprimere - wyrażać) jako nurt w sztuce najpierw ujawnił się w malarstwie i na scenach teatralnych. Dominantą ekspresjonizmu jest ekspresja. Docieranie do istoty rzeczy, łamanie zewnętrznej maski pozorów. Odrzucenie powierzchownego widzenia na rzecz wizji, które mają odkryć przynajmniej część prawdy. W drugiej połowie XIX wieku filozofia podważa racjonalną i odrodzeniową wizję świata. XX wiek wynosi człowieka do stworzenia nieskończonych możliwości, jednocześnie zdając sobie sprawę, że jest to istota, której nie można poznać w pełni. Owe poglądy stanowiły żyzną glebę dla ekspresjonizmu.
Ekspresjonizm jako nurt kina niemieckiego można zamknąć w dość szczegółowych ramach czasowych, jednak nadmienić trzeba, że w kinematografii pojawia się on z dużym opóźnieniem w stosunku do innych sztuk. Za początek ekspresjonizmu w filmie uznaje się właśnie premierę obrazu Roberta Wiene'a „Gabinet Doktora Caligari” z roku 1920. Natomiast za datę końcową przyjęto rok 1924, a symbolem zakończenia ekspresjonizmu jest film „Portier z hotelu Atlantic” w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnau'a, który był filmem należącym do Kammerspielfilm, społeczno-psychologicznego wariantu ekspresjonizmu. Jednak wróćmy do początku i do „Gabinetu doktora Caligari”.
Tylko w Niemczech mógł powstać taki film i tylko tam mógł rozwinąć się w takiej formie, w jakiej rozwinął się sam ekspresjonizm. Przegranie I wojny światowej, a co za tym idzie głęboko w psychice skrywane lęki, obawy i frustracje, rodzenie się nastrojów faszystowskich, dodatkowo embargo innych krajów nałożone na filmy z Niemiec poskutkowało tą samą reakcją ze strony Niemiec jeśli chodzi o kinematografię zagraniczną. Kino niemieckie rozwijało się odcięte od świata zewnętrznego. W tych warunkach narodził się niemiecki ekspresjonizm filmowy.
„Gabinet doktora Caligari” to historia o szaleństwie, zbrodni i nieodkrytych, a przez to przerażających zakamarkach ludzkiego umysłu. Scenariusz filmu to dzieło tandemu: Hansa Janowitza i Carla Mayera. Historia opowiedziana w filmie jest następująca: do miasteczka przybywa doktor Caligari ze swoim gabinetem cudów i dziwactw. Główną atrakcją przedstawienia jest przebudzenie somnambulika Cesare'a, który potrafi przewidywać przyszłość. W tym samym czasie w miasteczku ktoś dokonuje straszliwych morderstw. Młody mężczyzna, Francis, któremu bestialsko zamordowano przyjaciela, zaczyna się domyślać, że to wraz z doktorem Caligari do miasteczka zawitała fala zbrodni.
W pierwotnym zamyśle film miał reżyserować Fritz Lang. Jednak w ostateczności padło na Roberta Wiene'a, dzięki czemu ten niemiecki reżyser zapisał się na zawsze na kartach historii kina. Początkowy wydźwięk filmu miał negować władzę państwową (urzędnicy i policja usadowieni są na nieproporcjonalnie i karykaturalnie wysokich krzesłach). Film w takiej wersji nie tylko krytykował władzę, ale określał ją jako zwodniczą, obłąkaną i przede wszystkim zbrodniczą (w tej wersji to doktor Caligari zabijał, dzięki hipnotycznym możliwościom kierowania czynami somnambulika Cesare'a). Jednak po interwencji władz, do całego filmu został dokręcony nowy początek i koniec w całkowicie innej stylistyce oraz o kompletnie innym przesłaniu. W taki sposób z filmu o charakterze wręcz rewolucyjno-anarchistycznym, powstał obraz konformistyczny. Po zmianach „Gabinet doktora Caligari” stał się historią o szaleństwie, o podwójnej osobowości i ukrytych demonach niemieckich obywateli. Wydźwięk filmu zmienił się całkowicie.
„Gabinet doktora Caligari” charakteryzuje się specyficzna formą filmową. Główną rolę w obrazie z 1920 roku odgrywa scenografia. W filmie wykorzystano dekoracje stworzone przez malarzy ekspresjonistycznych: Hermanna Warma, Waltera Röhriga i Waltera Reimanna. Z tego powodu scenografia w filmie nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości, lecz bardziej przypomina obrazy ekspresjonistyczne - brak łagodnych kresek, postawienie nacisku na ostrość i strzelistość scenografii i dekoracji. Odrealnienie świata, użycie kontrastów, wyzbycie się człowieczeństwa z kadrów filmu (cienie aktorów są namalowane czarną farbą) sprawia, że „Gabinet doktora Caligari” można nazwać wzorowym modelem filmu, który buduje napięcie, wywołuje przerażenie poprzez - niby nieznaczące – elementy diegezy filmowej. Wiene stworzył uniwersalny model horroru. Sceny, które zmieniły na zawsze bieg historii kinematografii (przebudzanie somnambulika; cień noża na ścianie w czasie drugiego morderstwa) można odnaleźć w filmowych produkcjach po dziś dzień. Innowacją na tamte czasy była także technika wklejenia napisów w sam obraz filmowy (scena szaleństwa Caligariego).
Nie można nie wspomnieć o aktorstwie. Werner Krauss jako doktor Caligari tworzy postać niezapomnianą. Przerażającą, tajemniczą i demoniczną, podobnie zresztą jak Conrad Veidt w roli somnambulika Cesare’a. Obydwaj aktorzy dostosowują się swoją grą do zasad samego ekspresjonizmu. Tak więc gra aktorska jest całkowicie nienaturalna, oparta na kontrastach. Poza tym aktorzy chyba po raz pierwszy w historii sztuki filmowej grają wraz ze scenografią. Dostosowują swoje ruchy i gesty właśnie do niej, sprawiając, że rodzi się między nimi niemy, lecz bardzo odczuwalny dialog. Współreakcja.
„Gabinet doktora Caligari” to film, który prawdziwy miłośnik kina ma obowiązek zobaczyć chociaż raz w życiu. Nieśmiertelny klasyk. Mistrzostwo grozy. Mistrzostwo innowacji. Mistrzostwo kina.