Rob Letterman, reżyser takich obrazów, jak „Podróże Guliwera 3D”, „Szeregowiec Dolot” czy „Potwory kontra Obcy”, postanowił zafundować swoim widzom historię z dreszczykiem. I nie mam tutaj na myśli czystego horroru, który mrozi krew w żyłach, a produkcję ze wspomnianym dreszczykiem w tle. „Gęsia skórka” to obraz, który spodoba się miłośnikom prozy R.L. Stine’a.
Zach przeprowadza się do małego miasteczka, gdzie on i jego mama mają znaleźć spokój po przeżyciach ostatnich miesięcy. Już pierwszego dnia w życiu bohatera zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Poznaje sąsiadów mieszkających w domu obok – sympatyczną Hannah i jej mniej sympatycznego ojca, który zakazuje protagoniście zbliżania się do jego córki. Oczywiście Zach nie ma zamiaru słuchać zakazów jakiegoś dorosłego. Pewnego dnia, pod nieobecność ojca Hannah, chłopak wraz ze swoim przyjacielem Champem wkrada się do domostwa sąsiadów, gdzie znajduje wielki regał z książkami. Nie są to jednak zwykłe powieści – to dzieła autorstwa R.L. Stine’a. Bohater nie wie, że otwierając je, wyzwoli siły, z jakimi nigdy się nie zetknął.
Motyw uwolnienia postaci z kart książki nie jest niczym nowym – podobny chwyt zastosowano chociażby w „Atramentowym sercu”. Podobny element występuję też w klasyku kina familijnego „Jumanji”, choć w tym przypadku mamy do czynienia z grą, a nie książką. I w każdym z tych przypadków przedostanie się gości ze świata fikcji do rzeczywistego bohaterów, nie wyszło na dobre.
W „Gęsiej skórce” możecie się spodziewać sporo zamieszania, postaci z książek Stine’a, ciekawa gratka dla sympatyków jego prozy, odpowiedniej dawki humoru i walki pomiędzy dobrem i złem. A wszystko okraszone dobrymi efektami specjalnymi i odwołaniami do twórczości innego autora powieści z dreszczykiem, i to niemałym, Stephena Kinga.
„Gęsia skórka” to idealne lekkie kino na niedzielny seans. Wartka akcja, mnóstwo ciekawych postaci i do tego złe charaktery, które widz może znać z książek. I ta przerażająca kukiełka… To produkcja, na której możne się pośmiać i dobrze bawić. Prosta fabuła, mnóstwo wydarzeń i sielankowe zakończenie – czasami takie filmy są potrzebne.