Przypadkowy seks bez zobowiązań. Bezpruderyjna nagość, własna fizyczność i zaspokajanie jej podstawowych potrzeb. Pornografia, onanizm, prostytucja. Dla Briana (Michael Fassbender) to codzienność i sposób na wypełnienie życia. Na pewno nie są to dla niego powody do wstydu. Jest przystojnym, dobrze zarabiającym 30-letnim nowojorskim singlem. To jego własny i świadomy wybór, nie wierzy w związki oparte na czymś więcej niż seks, nie potrzebuje takich i nie stara się ich nawiązywać. Głębszych relacji emocjonalnych i kontaktów unika nawet z własną siostrą Sissy (Carrey Mulligan). Ona z kolei będąc jego całkowitym przeciwieństwem usilnie do nich dąży, a w końcu wchodzi bez pozwolenia ze swoimi problemami i niekontrolowanymi emocjami w jego uporządkowane na pewien sposób życie.
Briana łatwo jest ocenić jako seksoholika, który dużą część swojego życia wypełnia jedynie pozbawionym uczuciowego zaangażowania seksem. Lub stwierdzić, że jego postępowanie jest reakcją na wielkomiejską samotność i pustkę emocjonalną, by móc współczuć mu z tego powodu. A czy jednak nie jest on po prostu na tyle świadomy i pewien swoich pragnień, by je spełniać bez zbędnego i narzucanego przez otoczenie poczucia wstydu? Czy tak naprawdę nie wstydzimy się swoich czynów często tylko ze względu na innych: obawiając się ich opinii i oceny? Brian wydaje się nie mieć tego problemu - nie krępuje się sięgać po doznania, o których inni tylko fantazjują ze wstydem i poczuciem winy (jak spotkana w metrze młoda mężatka), czy nieudolnie starają się je osiągnąć (jego szef). To co dla innych wydaje się niezbędne w relacjach: czułość, zaangażowanie, poczucie ciepła i bliskości, dla niego okazuje się tylko przeszkodą. W pewnym momencie jednak gorzko uświadomi sobie, że także w stosunkach fizycznych. Czy to jednak coś dla niego zmieni?
Dla Briana powodem do wstydu wcale nie są jego potrzeby, których zaspokojenie jest w stanie sobie zapewnić, ale bierność, naiwność, brak kontroli nad swoim życiem i emocjami. Dlatego właśnie stara się unikać swojej siostry, której sposób życia jest dla niego kompletnym chaosem. Trudno mu znieść nadmierną emocjonalność i wrażliwość Sissy. Jej nachalne pragnieniu bliskości i więzi, w stosunku do niego i innych mężczyzn. Ciągłe narzucanie swojej osoby i uczuć tym, którzy są na nie obojętni, co doprowadza ją tylko do cierpienia. Odczuwa do niej wstręt. Wstydzi się za nią, za jej postępowanie, słabość, nieumiejętność radzenia sobie z życiem i problemami. Nie czuje się za nią odpowiedzialny, nie ma zamiaru jej wspierać i pomagać, tylko jak najszybciej chce pozbyć się ze swojego mieszkania i życia. Czy jednak w pewien sposób nie ma do tego prawa, o ile potrafi później ponieść tego konsekwencje? I jeśli potrzebę więzi emocjonalnych jest w stanie zastąpić sobie poszukiwaniem nowych doznań i wrażeń w innych sferach? Tylko czy jedną pustkę można wypełniać kolejną? Zakończenie okaże się gorzkie dla obojga i pozostawi im ostatecznie jedynie obojętność.
„Wstyd” może dzielić w ocenach, wzbudzać pewne kontrowersje, a w niektórych być może niesmak, czy oburzenie. Ale czy ich przyczyną na pewno będzie bezpruderyjny sposób ukazania seksualności, nagości, czy postępowanie samego Briana? A może raczej Ci, którzy go potępią, po prostu sami nie mają wystarczająco dużo odwagi i pewności by żyć jak on, chociaż tego właśnie by chcieli? Wstydzą się swoich ukrytych pragnień, zazdroszcząc i jednocześnie piętnując je u tych, którzy po prostu je realizują. Ci z kolei znajdą we „Wstydzie” zimne podsumowanie i być może ostrzeżenie dla własnego życia. Tylko czy naprawdę sami nie zdają sobie z tego sprawy? Może raczej po prostu nie widzą dla siebie innego wyboru i sposobu życia, więc w pełni świadomie ponoszą konsekwencje życia bez „wstydu” narzucanego im przez społeczeństwo. W przypadku tego filmu rekcja i jego odbiór są naprawdę silnie uzależnione od doświadczeń samego widza -od jego własnego wstydu.