Z niecierpliwością czekałem na premierę filmu „Hannibal. Po drugiej stronie maski”. Ciekaw byłem jak Peter Webber poradzi sobie z tak ciężkim zadaniem jakim niewątpliwie było ukazanie młodzieńczego życia Hannibala Lectera. Jest to chyba jeden z najsłynniejszych czarnych charakterów w historii kina. Wprawdzie rozgłos postaci stworzonej przez Thomasa Harrisa przyniosło wyłącznie „Milczenie owiec” gdyż kolejne filmy „Hannibal” czy „Czerwony smok” nie odniosły takiego sukcesu to i tak Lecter wciąż jest postacią fascynującą widza. Mówi się, że każdy człowiek ma swoją ciemna stronę, więc być może dlatego często takie postacie pamiętamy.
Film ukazuje Nam okres drugiej wojny światowej na terenach Litwy. Przedstawione są losy chłopca, który w młodym wieku poznaje czym jest przemoc, zło, śmierć. Dochodzi do tego, że traci wszystko co w życiu dziecka jest najważniejsze – rodzinę. Następnie przenosimy się do okresu późniejszego gdy młody Hannibal przebywa w sierocińcu zorganizowanym w jego dawnym domu rodzinnym. Nie wytrzymuje i ucieka gdyż nie zaznaje akceptacji ze strony rówieśników oraz nie może się dogadać z opiekunem. Po długiej wędrówce trafia do Lady Murasaki, która troskliwie się Nim opiekuje i zapoznaje z japońską tradycją. Hannibal zafascynowany kodeksem samurajów, sztuką walki oraz kulturą dalekiego wschodu wraca do wspomnień z okresu dzieciństwa i zaczyna pałać rządzą zemsty.
Uważam, że film jest świetnym studium złożonej psychiki Lectera. Twórcy postarali się, by zbudować napięcie, gdyż zagłębiając się w historię kanibala początkowo zaczynamy mu nawet współczuć, bo przecież strata całej rodziny i makabryczna śmierć siostry to coś strasznego. Ba, zaczynamy nawet rozumieć dalsze postępowanie Hannibala. Z czasem jednak odnosimy zupełnie inne wrażenie, właściwie popadamy z skrajności w skrajność – raz dobry, raz zły. Obraz Webbera udowadnia, że zemsta początkowo może być z pobudek szlachetnych, bo przecież faszystowskie czy sowieckie występki powinna spotkać najsurowsza kara. Istnieje jednak tak cienka granica, której przekroczenie prowadzi do obłędu. Coraz bardziej makabryczne czyny sprawiają, że Hannibal znów postrzegany jest jako potwór czyli powraca na należne mu miejsce w historii.
Ciężko sobie wyobrazić, by w takim przedsięwzięciu jak „Hannibal. Po drugiej stronie maski” nie wziął udziału Anthony Hopkins. Okazało się jednak, że młody Gaspard Ulliel wywiązał się ze swej roli doskonale. Ukazuje swoja własną interpretację postaci Lektera, która jest bliska postaci wykreowanej przez Hopkinsa lecz równocześnie ma pewien inny styl. Świetnie zaprezentowała się również Li Gong, która wcieliła się w Lady Murasaki i wielka szkoda, że relację między Lekterem, a wdową po jego wuju zostały w filmie tak słabo rozwinięte.
Zdecydowanie polecam kolejny obraz poświęcony Hannibalowi. Jest to gratka nie tylko dla fanów postaci stworzonej przez Harrisa, ale również trzymający w napięciu horror.