Film opowiada historię rodzinną. Jak przystało na szwedzkie kino, klimat jest dość surowy. Tematyka poruszana w filmie jest dotkliwa, porusza ważne kwestie, które mogą przydarzyć się każdemu. Josephine Bornebusch nakręciła film z wszelką możliwą szczerością - może właśnie dlatego, produkcja tak uderza widza, a nawet doprowadza do łez.
W rolach głównych wystąpili Pål Sverre Hagen (Gustav), Josephine Bornebusch (Stella - odpowiadająca za reżyserię i scenografię) oraz Sigrid Johnson (Anna). Przedstawione kino jest autentyczne, opiera się na intensywnych kulminacyjnych momentach. To poszukiwanie szczęścia, próba zapewnienia go sobie lub swoim bliskim. To próba rozstania się z rzeczywistością, która staje się tak boląca i nie do zniesienia. Głęboki dramat przepełniony smutkiem pokazuje nam co jest w życiu istotne. Nakreśla sprawy, które pozwalają odkryć na nowo, co jest ważne, a co nie. W pewien sposób obraz pokazuje obłudę życia i jak łatwo zapętlić się w niewłaściwym kierunku. Film rozpoczyna się obrazem codziennego życia rodziny, która jest prawie w rozsypce. Ciągłe kłótnie, eskalujące żale mają jeden cel - doprowadzić do rozłamu.
Finalnie, punkt kulminacyjny w filmie prowadzi widza do łez poprzez głęboką refleksję życia. Jednak, aby to się stało droga jest długa i wyboista. Najpierw cała rodzina wyrusza na konkurs tańca na rurze, gdzie w zawodach ma wziąć udział Anna, ich córka. Stella (Josephine Bornebusch) i Gustav (Pål Sverre Hagen) prawie ze sobą nie rozmawiają. Dodatkowo, mężczyzna sprawia wrażenie jakby nie zależało mu na niczym. Podróż na konkurs jest męcząca, a szczególnie zmuszanie się do sztucznego uśmiechu, zapewniającego spokój dzieci, które i tak wszystko czują. Czy z tego może zrodzić się coś prawdziwego? Czy utracona miłość, zepchnięta na dalszy plan może zostać choć w części odzyskana? Może, ale to nie powstrzyma życia przez brutalnością, z jaką niechybnie uderzy.
Czasem trzeba odpuścić, jak mówi polski tytuł filmu, a czasem nie ma wyboru. Jeżeli nie ma wyboru, wszystko okazuje się bardziej emocjonalne i tragiczne. Rola Stelli została idealnie skomponowana - pokazane jest jej zmęczenie, ale i ukryta siła, dzięki której próbuje utrzymać rodzinę razem.
Film jest niezwykle spokojny i nostalgiczny, pokazuje frustrację i bezradność codziennego życia. W bardzo prosty sposób przedstawia jak w jednej chwili życie może ulec zmianie. Pomimo łagodnej, powolnej akcji, obraz trzyma w napięciu aż do samego końca. To dramat, który szarpie za serca i jest to widoczne z perspektywy każdego członka rodziny. Można rzec, że film - jak na 2024 rok, reprezentuje odważne kino, obok którego nie można przejść obojętnie.