logowanie   |   rejestracja
 
Frankenweenie (2011)
Frankenweenie (2012)
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: John August, Tim Burton
 
Obsada: Charlie Tahan ... Victor Frankenstien (G)
Winona Ryder ... Elsa van Helsing (G)
Catherine O'Hara ... Susan Frankenstien / Edgar / Nauczycielka ... (G)
Martin Short ... Pan Walsh / Toshiaki / Pan Bergermeister ... (G)
Martin Landau ... Pan Rzykruski (G)
 
Premiera: 2012-12-07 (Polska), 2012-09-20 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Powrót do formy

Tima Burtona chyba nie trzeba przedstawiać – jego mroczne, pełne czarnego humoru filmy znane są każdemu, kto choć trochę interesuje się kinem. Efekty szalonej wyobraźni reżysera jednych zachwycają, innych z kolei zupełnie nie przekonują. Cóż, filmy Burtona są często po prostu… dziwne. To chyba dobre słowo. Nie do każdego przecież przemawiają postaci z wyłupiastymi i wiecznie podkrążonymi oczami, dziwacy, samotnicy, przybysze z zaświatów, ożywione trupy – słowem, cała plejada bohaterów rodem z horroru, tyle że w nieco innym wydaniu.


Fani uwielbiają Burtona właśnie za tę szaloną wyobraźnię, która zdaje się nie mieć granic. Ostatnimi filmami reżyser jednak nieco zawiódł swoich miłośników. „Mroczne cienie”, „Alicja w Krainie Czarów” czy „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street” nie przypominały dawnych filmów Burtona, którymi reżyser zaskarbił sobie sympatię widzów. Zabrakło w nich tej poetyckości, która była obecna w krótkometrażowym „Vincencie” czy „Dużej rybie” czy uczuć i emocji widocznych w „Edwardzie Nożycorękim”. Przede wszystkim jednak brakowało w tych filmach niepowtarzalnego, burtonowskiego klimatu – atmosfery gotyckiej baśniowości, okraszonej czarnym humorem i elementami grozy. Nie nazwałabym ich złymi filmami, ale z pewnością fani reżysera spodziewali się czegoś więcej.


Wygląda jednak na to, że najnowsza animacja „Frankenweenie” przełamała tę złą passę. Jest to remake krótkometrażowego filmu Tima Burtona z 1984 roku o takim samym tytule. Teraz jednak reżyser znacząco rozwinął fabułę i uzupełnił ją o wiele ciekawych postaci. Główny bohater to chłopiec o imieniu Victor, wrażliwy outsider, zafascynowany kinem oraz nauką. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Sparky, rasy bullterrier. Victor jest bardzo przywiązany do swojego psa – angażuje go w zabawy, spędza z nim prawie każdą wolną chwilę. Na jednym ze zdjęć wiszących w domu można nawet dostrzec Sparky’ego z jego małym tortem urodzinowym. Nieoczekiwanie, na skutek nieszczęśliwego przypadku, ukochany pies Victora ginie pod kołami samochodu. Chłopiec, zainspirowany przez nauczyciela fizyki, postanawia przywrócić psa do życia.


Brzmi znajomo? Historię o potworze Frankensteina zna chyba każdy. Nic dziwnego, że Tim Burton, od dziecka kochający horrory, sięgnął po nią dwukrotnie – i oczywiście przerobił na swój sposób. „Frankenweenie” obfituje w nawiązania do tej historii, ale jest także hołdem złożonym horrorowi jako takiemu – można tu odnaleźć potwory z japońskich produkcji, mumie, gremliny, wampiry… widać, że we „Frankenweeniem” Burton wyraził swoją miłość do tego gatunku filmowego.


Wizualna strona tej animacji jest wprost mistrzowska. Dziwaczne fryzury i aparycja bohaterów świetnie oddają ich charakter – pod tym względem najbardziej zachwyca przygarbiony Igor z wielkimi zębami i piskliwym głosem. Charakterystyczne dla Burtona postaci z wielkimi głowami i wyłupiastymi, podkrążonymi oczami (ponoć dlatego, że bohaterowie filmów Burtona zawsze cierpią na bezsenność) są dopracowane w każdym szczególe i dodają filmowi nieco mrocznego charakteru. Jeśli chodzi o Sparky’ego – nie mogłam wyjść z podziwu, że rusza się jak prawdziwy pies! Każdy posiadacz czworonoga zobaczy analogię w tych wesołych podskokach, drapaniu się po uchu czy układaniu do snu. Ponadto przywrócony do życia Sparky chyba nie mógłby zostać przedstawiony lepiej – ze wszystkimi szwami, śrubami i kocykiem wszytym na plecach jest po prostu przeuroczy.


„Frankenweenie” zawiera mnóstwo tego, co u Burtona najlepsze. Pojawiają się dziwaczne, niekiedy nawet przerażające postaci, jak dziewczynka o hipnotycznym spojrzeniu (jej kot jest równie dziwny jak właścicielka), sprytny i podstępny Igor czy też pan Rzykruski, nauczyciel fizyki, który sprawia wrażenie, jakby zaraz miał pożreć swoich uczniów. Reżyserowi udało się osiągnąć coś, co jest nieuchwytne, i czego brakowało w jego ostatnich filmach – osobliwą atmosferę tajemniczości i grozy. Wyczuwalna jest ona na strychu w domu Victora, na cmentarzu dla zwierząt i w sali od fizyki. Ale nie tylko w takich „oczywistych” miejscach – niepokój budzi też na przykład scena, kiedy Elsa, łamiącym się głosem, śpiewa przed mieszkańcami miasteczka piosenkę, a na głowie ma kapelusz z topiącymi się świeczkami.


Nie brakuje tu również pozytywnych emocji i głębokich uczuć. Miłość, przyjaźń, smutek po stracie przyjaciela, osamotnienie, pasja do nauki – to wszystko jest żywe i wyczuwalne przez cały czas trwania filmu. „Frankenweenie” śmieszy i wzrusza. Z pewnością nie pozostawi obojętnym nikogo, kto przeżył stratę przyjaciela – choćby tego czworonożnego.


Smaczek stanowi fakt, że panu Rzykruskiemu głosu użyczył Martin Landau, który wcześniej dwukrotnie zagrał u Tima Burtona: w „Ed Woodzie” i „Jeźdźcu bez głowy”. Po latach ponownie pojawiła się w obsadzie także Winona Ryder, podkładając głos pod postać Elsy. Przy tej produkcji zabrakło jednak obsadzanych przez Burtona, ostatnio prawie za każdym razem, Heleny Bonham Carter oraz Johnny’ego Deppa. Cóż, skoro filmowi wyszło to na dobre, to może reżyser wyciągnie z tego samonasuwające się wnioski…? Z kolei wieloletnia współpraca Tima Burtona z Dannym Elfmanem trwa w najlepsze i daje owocne plony: muzyka stanowi idealne tło dla fabuły, bywa wzruszająca i niepokojąca. Wydaje mi się, że to, co Tim Burton kreuje w swojej głowie jako film, Danny Elfman kreuje identycznie – tyle, że jako muzykę.


Miłośnicy Burtona z pewnością odnajdą liczne podobieństwa do jego wcześniejszych filmów. Victor przypomina pewnego chłopca, również spędzającego dużo czasu na strychu, podobny strych z kolei pojawił się już kiedyś w pewnym zamku, zaś miasteczko, wraz z jego konserwatywnymi mieszkańcami, jest podobne do innego miasteczka, z kolorowymi, pastelowymi domkami i rzeźbami z żywopłotu w ogródkach. W jednej scenie reżyser wprost puszcza oko do widza, ale nie powiem, w której. Bądźcie uważni!

autor:
Kasia Piechuta
ocena autora:
dodano:
2013-01-03
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [16]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [20]
Zdjęcia [36]
Video [3]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  bady48
  Maciek Słomczyński
  Arkadiusz Chorób
  Radosław Sztaba
  Grzegorz Kowalski
  adanos121
  Duster
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2013-01-03
[odsłon: 12374]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera