Sztuczka magiczna, kuglarstwo, iluzja. Wiele nazw na jedną rzecz – show, które ma zadziwić widzów, wprawić ich w osłupienie i pozwolić, choć na chwilę, uwierzyć, że magia istnieje. Jednym z najbardziej znanych „czarodziejów” jest David Copperfield – pamiętam, jak kilka lat temu z zapartym tchem śledziłam jego wyczyny. Oczywiście nie na żywo, a w programie telewizyjnym. Już wtedy zastanawiałam się, jak to wszystko działa, jak on to robi. Kilka lat później, z ciekawości, zaczęłam czytać artykuły mówiące o sztuczkach iluzjonistycznych. A teraz wybrałam się do kina na film, mający przybliżyć widzom tę dziedzinę „magii”.
Atlas, Merritt, Henley i Jack to czwórka iluzjonistów, którzy dostają zaproszenie do OKO – prestiżowej grupy najlepszych magików. Jedyne, co muszą zrobić, by dostać się do klanu, to udowodnić swoją siłę, zorganizować kilka powalających spektaklów iluzjonistycznych. I właśnie to zamierzają zrobić bohaterowie, a zaczynają od… obrobienia banku.
„Iluzja” to bardzo lekkie, przyjemne i ciekawe kino akcji ze szczyptą magii (ale nie fantastycznej, tylko współczesnej). Taką produkcję warto zobaczyć, usiąść wygodnie w fotelu i po prostu rozkoszować się serwowanym filmem. W tym przypadku nie grozi niestrawność, wręcz przeciwnie – „Iluzja” to uczta dla „podniebienia” kinomaniaka. Tutaj zadziwia wszystko – pomysł, zwroty akcji, prowadzenie historii, aktorstwo. I oczywiście… sztuczki kuglarskie, bo to głównie dla nich ogląda się tę produkcję. I trzeba przyznać, na tym polu film na pewno nie zawodzi. Mnóstwo iluzji, zdradzania sekretów pewnych sztuczek. Do tego dochodzi wartka akcja i voila! Wyszedł królik z kapelusza.
A ten królik jest niezwykle barwny, podoba się. Poza sztuczkami, jak już wspominałam, widz otrzyma porządną dawkę akcji – ucieczki, pościgi, policja… I żadna z tych rzeczy nie nudzi. Plusem produkcji jest to, że film się nie dłuży, nie jest na siłę przeciągany. Wszystko zostało przedstawione zgrabnie i z głową, bez zbędnych momentów, które nijak mają się do przedstawianej fabuły. I dobrze, bo właśnie takie filmy zyskują sobie największą sympatię (przynajmniej moją).
Bardzo ciekawy jest zabieg stopniowego odsłaniania tajemnic tajnej organizacji OKO oraz pokazywanie motywów kierujących jej założycielem. Tak, intryga również znalazła dobre podłoże i nieźle się rozwijała. Po kawałku widzowi zostaje przedstawiona pewna historia. Nie chcę zdradzać więcej, żeby nie zburzyć tego momentu zaskoczenia, choć w pewnej chwili paru rzeczy można się domyślić.
Gra aktorska - wysoka półka. Woody Harrelson dał z siebie wszystko i to on jest królem tego spektaklu. Oczywiście reszta aktorów nie pozostaje daleko z tyłu. Zwłaszcza Dave Franco – zazwyczaj był obsadzany w rolach trzecio-, czwarto planowych, a teraz? Światła jupiterów padły na młodszego brata Jamesa Franco i muszę powiedzieć, że chłopak poradził sobie. Wprawdzie nie jest to gra oscarowa – w końcu to film rozrywkowy – ale nareszcie aktor dostał szansę rozwinięcia skrzydeł, wyjścia z cienia starszego rodzeństwa.
Gorąco polecam ten film, bo warto się bliżej z nim zapoznać – wejść do świata sztuczek kuglarskich i spędzić w nim prawie dwie godziny. I, co najważniejsze, nie nudzić się ani przez sekundę.