Zac Efron polubił ostatnio komedie. Każdy nowy film z jego udziałem to właśnie komedia – wystarczy wspomnieć „Sąsiadów 2”, „Co ty wiesz o swoim dziadku?”, „We Are Your Friends” i teraz „Randkę na weselu”. Niektóre z filmów rzeczywiście były zabawne, ale inne bardzo szybko odchodziły w zapomnienie. Jak się sprawa przedstawia z najnowszą produkcją z Efronem?
Mike i Dave to bracia, lekkoduchy, które żyją z dnia na dzień i lubią rozkręcać rodzinne imprezy. Nie podoba się to jednak ich rodzicom, bo każda taka impreza kończy się zawsze źle – wybuchem, podpaleniem albo urazem u kogoś. A właśnie zbliża się ślub siostry bohaterów. Rodzice protagonistów stawiają im ultimatum: albo będą się dobrze zachowywać na weselu i przyprowadzą odpowiednie partnerki, albo koniec z byciem tolerancyjnymi rodzicielami. Chłopcy chcą zrobić wszystko, by najważniejszy dzień w życiu ich siostry, taki właśnie był. I szukają partnerek – ułożonych, mądrych, których polubi ich rodzina. Ale czy takie znajdą?
„Randka na weselu” to kolejna komedia, jakich wiele. Mamy niesfornych braci, którzy próbują się zmienić, przynajmniej na krótko. Mamy nadchodzącą ważną rodzinną uroczystość, która, jak wiadomo, musi ostać jakoś zepsuta, to po prostu wiadomo już na samym początku. Mamy wreszcie dwie damy, a przynajmniej dziewczyny udające takowe, by polecieć na darmowe wakacje.
Oczywiście cały ślub zamienia się w jedną wielką farsę, nic nie wychodzi tak, jak było zaplanowane. Dochodzi do kłótni, zmian w zachowaniu bohaterów i wreszcie następuje szczęśliwe zakończenie. Fabułę naprawdę bardzo łatwo przewidzieć – wiadomo, kiedy dojdzie do punktu kulminacyjnego, albo zapalnego, kiedy wszystko zacznie się sypać. Tak, jeżeli chodzi o historię, jest do bólu przewidywalna i nic nie zaskakuje. Nawet zmiana jednego z braci.
Ale nie można skreślać tego filmu za to, że jest prosty i przewidywalny. W komediach chodzi przeważanie o dobrą zabawę, całe pokłady humory. Wprawdzie nie otrzymamy tego wszystkiego w ilościach wystarczających, ale w produkcji pojawia się sporo scen, gdzie widz zacznie się śmiać.
„Randka na weselu” na pewno nie jest najlepszą komedią tego roku. Ale niewątpliwie okazała się zabawniejsza i ciekawsza niż „Sąsiedzi 2” czy „Co ty wiesz o swoim dziadku” – mniej wydziwiania i głupich pomysłów.