W wielu książkach możemy przeczytać jak nauczyć się mówić „nie”, jak nauczyć się mieć własne zdanie i nie podążać za tłumem. Ale co, gdy nie potrafimy powiedzieć „tak”, a wszystkie odpowiedzi jakich udzielamy są negatywne i nie potrafimy zgodzić się na najmniejszą nawet propozycję?
Carl jest sfrustrowanym pracownikiem banku. Nie spotyka się ze znajomymi, nie bierze udziału w żadnych zabawach, nie potrafi się nawet zgodzić na wzięcie ulotki na ulicy. Wieczory spędza siedząc na kanapie i oglądając filmy. Wszystkie wnioski kredytowe jakie trafiają do niego w pracy z góry odrzuca. Na wszystko odpowiada jednym słowem - „nie”, a jego życie jest monotonne i bezbarwne. Partnerka, z którą był, zostawia go, a obiecany awans dostaje ktoś inny. Z dnia na dzień jego nastawienie do świata staje się coraz bardziej negatywne. Wszystko zmienia się jednak, gdy dostaje od starego przyjaciela folder z reklamą spotkań stowarzyszenia „Jestem na tak” prowadzonych przez Terrenca Bundley’a, charyzmatycznego i eleganckiego guru. Carl składa przysięgę, która zupełnie odmieni jego życie. Postanawia od tej chwili zawsze mówić „tak”, czego efektem będzie niejedna zabawna sytuacja. Świat zaczyna być dla niego ekscytującym miejscem i polem dla całkiem nowych doświadczeń – kursów pilotażu, pomocy bezdomnym czy nawet zamawiania żon z bliskiego wschodu. Pozna również miłość swojego życia. Niestety nie zawsze można się na wszystko zgadzać. Trzeba mieć własne zdanie, a nie kierować się w życiu tylko i wyłącznie jakąś filozofią, o czym sam się przekona. Tylko czy aby nie za późno?
Fabuła filmu stanowi zlepek wielu obrazów i sytuacji, w jakich znajduje się bohater, mimo to buduje spójną całość, zupełnie jak mozaika. Jim Carrey, po kilku nieudanych filmach, potwierdza swoją klasę aktora komediowego, a komizm niektórych sytuacji jest naprawdę niebywały. Pozytywna energia jaka bije z tego obrazu wprost zaraża, zwyczajnie nie można się nie uśmiechnąć.
„Jestem na tak” to produkcja z najwyższej półki. Komedia, która z całą pewnością zapewni półtorej godziny dobrej rozrywki. Nie pozostaje więc nic innego jak przygotować się na niekontrolowane wybuchy śmiechu i naprawdę dużą dawkę optymizmu. Naprawdę polecam.