Kino superbohaterskie cieszy się tak wielkim powodzeniem, że tylko kwestią czasu pozostawało stworzenie wersji skierowanej do najmłodszych widzów, choć pierwszy krok studio Warner Bros. uczyniło już pięć lat temu wraz z premierą pełnometrażowej animacji “Lego Batman: Film” – był to oczywiście ukłon i nawiązanie do megahitu wytwórni z 2014 roku pt. “Lego Przygoda”, którego przewodnia piosenka “Życie jest czadowe” wielu osobom po dziś dzień wybrzmiewa w głowie. Komiksy DC przekładano oczywiście na język rysunkowego filmu już znacznie wcześniej, jednak były one skierowane do znacznie dojrzalszej publiki i wyłącznie w formie “direct-to-video”, czyli bez premiery na dużym ekranie (z kilkoma wyjątkami). “DC Liga Super-Pets” zmienia tę postać rzeczy i próbuje dotrzeć do szerszej widowni – animacja oparta jest na powieści graficznej z uniwersum DC “Legion superzwierząt”, która po raz pierwszy zagościła na kartkach komiksu już w 1962 roku, jednak dwadzieścia cztery lata później została usunięta z mainstreamowej publikacji. Ponad trzydzieści lat fani zwierzęcej ligi sprawiedliwości musieli czekać na jej drukowany powrót (choć w zmienionej formie), a w tym roku fauna świata DC zaliczyła wielki debiut na srebrnym ekranie, który wnosi nieco świeżości do kina blockbusterów z ludzkimi herosami. Czy ekranowi superbohaterowie z gatunku homo sapiens mają się czego obawiać?
“DC Ligę Super-Pets” rozpoczyna prolog, w którym obserwujemy destrukcję planety Krypton. Zaniepokojeni rodzice postanawiają ewakuować swojego jedynego synka z umierającego świata i wysłać go w niezbadane zakamarki kosmosu; w ostatnim momencie do pojazdu wbiega jednak szczeniak – od tej chwili mały labrador retriever będzie towarzyszył chłopcu i pocieszał go w chwilach smutku. W tym momencie przechodzimy już do właściwego początku filmu – mija wiele lat, a pies Krypto i jego pan Superman mieszkają w samym sercu Metropolis. Superbohater za dnia przybiera nową, nie rzucającą się w oczy tożsamość - jako Clark Kent pracuje w gazecie “Daily Planet” i wkrótce pragnie oświadczyć się swojej narzeczonej z redakcji, Lois Lane. Krypto wyczuwa nadchodzące zmiany i jest bardzo zazdrosny o nową towarzyszkę swojego właściciela, obawia się nawet, że kobieta będzie go chciała dosłownie “wygryźć”. W międzyczasie na ulicach metropolii spustoszenie sieje nowy wróg – pozbawiona sierści świnka morska Lulu weszła w posiadanie pomarańczowego kryptonitu, który nadaje nadludzką... ekhm, to jest nadzwierzęcą siłę każdemu stworzeniu poza ludźmi. Z małym gryzoniem nie może poradzić sobie cała Liga Sprawiedliwości – Wonder Woman, Aquaman, Flash, Batman i osłabiony mocą zielonego kryptonitu Superman wkrótce trafiają w niewolę, a jedyną nadzieją wydają się być przypadkowe zwierzęta ze schroniska, napromieniowane energią pomarańczowego pierwiastka....
Reżyser obrazu Jared Stern oparł ideę filmu na podstawie własnych doświadczeń podczas pracy w schronisku dla psów – dostrzegł, że starsze zwierzęta ze względu na swój zaawansowany wiek nie cieszą się popularnością wśród klientów. To wtedy przyszedł mu do głowy pomysł – „A co jeśli te niechciane psiaki posiadałyby nadprzyrodzone moce?” Filmowiec przedstawił swój koncept na film włodarzom Warner Animation Group już dziesięć lat temu, ale sama fabuła przeszła od tego czasu szereg zmian – pierwszy scenariusz zakładał rozbudowane role poszczególnych zwierzęcych bohaterów, jednak z czasem papierowa wersja zaczęła skupiać się związku pomiędzy psem Krypto, a Supermanem. Stern przyznaje, że miał też pewną dowolność w kwestii gagów – twórcy zależało na świeżości w tej materii, by humor nie sprawiał wrażenia wtórności i rzeczywiście tak jest; być może nie zrywamy boków, ale żarty w finalnej wersji nie są powtarzalne, czy zbyt infantylne (np. nawiązanie do zakupu za pomocą krytpowalut).
Wielka zasługa dobrania tu różnych zwierząt, które różnią się od oryginalnego „Legionu superzwierzaków” – w komiksowej wersji był to koń, małpka oraz kot, natomiast filmowa odsłona przestawia nam team złożony z psa boksera, świni, żółwia oraz wiewiórki. Zestawienie tak różnorodnych gabarytowo protagonistów, którzy na dodatek walczą z niskim poczuciem własnej wartości i z trudem uczą się wykorzystywania swoich nowo otrzymanych mocy może tylko skutkować komicznymi scenkami rodem z najlepszych komedii. Za animację odpowiada studio Animal Logic, które ma na koncie takie hity jak „Happy Feet: Tupot małych stóp”, „Lego Przygoda”, czy „Piotruś Królik”, więc jej jakość stoi na wysokim poziomie – sama produkcja nad którą pracowało ponad siedemdziesięciu animatorów trwała dwa lata, a jej wizualny charakter to połączenie architektury w stylu art deco dla świata przedstawionego z bardziej karykaturalnym i przerysowanym projektem zwierzęcych postaci.
W oryginalnej obsadzie znaleźli się Dwayne „The Rock” Johnson jako pies Krypto, Kevin Hart jako buldog As, Kate McKinnon jako świnka morska Lulu, Diego Luna jako Chip, Vanessa Bayer jako świnka PB, natomiast w polskim dubbingu możemy usłyszeć odpowiednio Arkadiusza Jakubika, Roberta Więckiewicza, Lidię Sadową, Waldemara Barwińskiego i Annę Smołowik. Lokalna wersja stworzona przez SDI Group Polska stoi na światowym poziomie i nie odbiega jakością od pozostałych realizacji tworzonych m.in. dla filmów i animacji Disneya. Głosy zostały dobrane w sposób przemyślany i stają się częścią osobowości granej postaci także w naszym, krajowym wariancie ścieżki dźwiękowej.
Stworzenia ilustracji muzycznej podjął się Steve Jablonski, czyli stały współpracownik Michaela Baya, twórcy „Wyspy”, serii „Transformers”, czy „Battleship: Bitwy o Ziemię”. Nietrudno zauważyć, że w dyskografii amerykańskiego kompozytora przeważa kino epickie – taka też jest najnowsza praca muzyka, a jej przedsmak możemy już usłyszeć w pierwszym utworze „Leaving Krypton”, którego pierwsza połowa wcale tego nie zapowiada, na krótko wprowadzając uroczy temat powiązany z niemowlęctwem bohaterów. Pełen rozmachu jest już natomiast „100% Orange Kryptonite” i następujący po nim „Crazy Good Plan”, które w ciut przerysowany muzycznie sposób z wykorzystaniem chóru przedstawiają dwóch antagonistów animacji oraz ich niecne zamiary – Lexa Luthora oraz Lulu. Cała praca Jablonsky’ego utrzymana jest w podobnym tempie i stylu, więc utwory wypełnione dynamiczną akcją sprawdzają się lepiej w samym filmie, niż poza nim bez znajomości kontekstu. Album podsumowuje utwór „Krypto the Superdog”, który świetnie opisuje lekki charakter animacji, a pięciominutowa, z wolna rozwijająca się suita pozostawia nas w dobrym nastroju na długo po zakończonym seansie.
WYDANIE BLU-RAY
Obraz na płycie został zapisany w formacie 2.39:1 i zaprezentowany panoramiczny aspekt wideo jest wręcz stworzony dla kina superbohaterskiego, wliczając w to recenzowaną animację. Od razu w oczy rzucają się nasycone odcienie i szeroka paleta barw, co nie zawsze jest standardem we współczesnych filmach animowanych – szerokie pole do popisu zapewnia tętniąca życiem i kolorem metropolia, w której prym wiedzie miastowa fauna i jej kolorowi mieszkańcy. Mimo wielu scen akcji i dynamicznych ujęć, transfer jest zawsze ostry i czysty, nie występują też żadne błędy kompresji (a przynajmniej takowych nie zauważyłem). Czasami zauważalna staje się także faktura garderoby niektórych bohaterów, jak w przypadku garnituru Lexa Luthora. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo w formacie Dolby Digital 5.1. Obie wersje wypadają porównywalnie dobrze z nałożonymi efektami dźwiękowymi oraz soundtrackiem, który nigdy nie zagłusza dialogów postaci. Odgłosy wybuchów brzmią zaskakująco naturalnie i sprawdziłyby się w niejednym aktorskim filmie akcji.
Na płycie oprócz filmu umieszczono całkiem spory zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ok. godziny. Pierwszy z nich to „Jak narysować Krypto” (6:48) i jak sama nazwa wskazuje jest to krótki tutorial, w którym animator Dave Burgess pokazuje jak przy pomocy kartki i ołówka narysować zwierzęcego protagonistę filmu. Kolejny materiał to „Supergłosy zza kulis” (14:39) skupia się na obsadzie oryginalnego dubbingu – o swoich rolach opowiadają m.in. Dwayne Johnson, Kevin Hart, Natasha Lyonne, czy Diego Luna. „Animacja Super-Pets” (8:18) to z kolei mini-dokument o początkach tworzenia animacji, projekcie bohaterów oraz wizualnym stylu, w którym usłyszymy wypowiedzi scenarzysty Sama J. Levine’a, czy producentki Patricii Hicks, która pojawia się również w następnym materiale „Świat Super-Pets” (7:41), by razem z dyrektorką artystyczną Kristen Anderson opowiedzieć szerzej o stworzonej animowanej rzeczywistości. Fani DC docenią natomiast „Znajdź ukryte niespodzianki” (3:39) z odniesieniami do komiksowego uniwersum, a sekcję materiałów dodatkowych zamykają „Sceny niewykorzystane” (20:48), zawierające aż dwanaście usuniętych, bądź alternatywnych sekwencji, które nie znalazły się w finalnej wersji obrazu. Statyczne menu główne płyty dostępne jest w języku angielskim.
“DC Liga Super-Pets” to animacja, która próbuje wykorzystać sukces kina superbohaterskiego i zainteresować komiksowym uniwersum najmłodszych bywalców kin. Najnowsza produkcja DC od Warner Bros. adaptuje klasyczną powieść graficzną sprzed lat i podaje ją w zupełnie nowej formie, wypełniając po brzegi wartką akcją oraz opatrując ją w komiczne sceny, czy zabawne dialogi. Bajka skupia się też na relacji pomiędzy domowym zwierzakiem, a jego panem, co na pewno docenią posiadacze czworonożnych pupili, a nawiązania do filmów ze świata DC przykują uwagę nieco starszych fanów opowieści o herosach. Polskie wydanie Blu-ray zawiera najwyższej jakości obraz i dźwięk, a godzina materiałów dodatkowych zapewni doskonałą rozrywkę dla całej rodziny również po głównym seansie.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.