Francuska produkcja o urodzonej w Egipcie gwieździe sceny muzycznej to obraz kobiety obdarzonej niesamowitym głosem, która nie miała szczęścia w życiu prywatnym, co stanowi główny wątek filmu Lisy Azuelos. Reżyserka swój scenariusz oparła na literackiej biografii piosenkarki autorstwa Catherine Rihoit, napisanej przy współpracy z Orlando, czyli Brunem Gigliottim, bratem Yolandy znanej jako Dalida.
Kolejna realizacja, która doczekała się w tłumaczeniu tytułu dopowiedzenia ze strony dystrybutora, zyskała podkreślenie istotności owego miłosnego wątku. „Skazana na miłość” nie do końca wiernie oddaje rzeczywistość. Owszem, Dalida była skazana na sukces i miłość publiki, jednak samo słowo „skazanie” nacechowane jest pejoratywnie i tylko w potocznym rozumieniu można je interpretować jako sytuację, w której utalentowana kobieta po prostu musiała stać się wielką postacią na francuskim i światowym firmamencie śpiewu. Natomiast Yolanda skazana była na rozczarowanie każdym związkiem z mężczyznami, począwszy od małżeństwa ze swoim promotorem, Lucienem Morrisem. Gdy zaznawała szczęścia, jak z młodym piosenkarzem, Luigim Tencą, traciła ukochanego w wyniku jego samobójstwa (zabił się także jej były mąż oraz Richard Chanfray, francuska osobowość telewizyjna, z którym piosenkarka była związana kilka lat). Sama zdecydowała się odejść 3 maja 1987 roku, po raz drugi targając się na swoje życie, tym razem skutecznie.
Biografia przedstawiona przez Azuelos zawiera całą historię gwiazdy, od życia do śmierci. Dzieciństwo, spędzone w Kairze, nie należało do szczęśliwych. Mała Yolanda wyśmiewana przez inne dzieci z powodu wady wzroku, jak dowiadujemy się z produkcji, już zawsze szukała później akceptacji.
Elementy biografii, istotne dla poznania charakteru piosenkarki oraz najważniejszych wydarzeń w jej życiu, poznajemy przez pryzmat jej najbliższych, na zasadzie retrospekcji – w czasie rozmowy poszczególnych bohaterów z psychiatrą, kiedy Dalida leżała w szpitalu po próbie samobójczej (podjętej niedługo po tym, gdy zabił się Tenco). Te szczegóły ukazane przez byłego męża, brata, obecnego kochanka Jeana Sobieskiego (związek rozpadł się z inicjatywy piosenkarki, natomiast ciekawostką jest, że Jean założył rodzinę, a owocem tej relacji jest aktorka Leelee Sobieski) ukazują kruchą kobietę o silnym głosie.
Przedstawione kolejne etapy kariery to odwrócona sinusoida – sukcesy w życiu zawodowym równoważyły kolejne porażki w życiu prywatnym. Kariera muzyczna Dalidy to pasmo sukcesów na polu wielu gatunków muzycznych. Gwiazda estrady potrafiła odnaleźć się nie tylko w utworach poetyckich, jak wielki przebój „Bambino”, ale także wyraźnie rozpaczliwych, jak „Je suis malade” będącym emocjonalną reakcją na samobójstwo byłego męża. Dalida potrafiła także nadążać za pokoleniowymi zmianami, jakim niewątpliwie było nadejście epoki disco. Także na tym polu piosenkarka potrafiła odnieść sukces i porwać nie tylko dawną, wierną publiczność, ale także młodych słuchaczy jej kolejnych hitów, jak aranżacja „J’attedrai” czy „Lasseir moi dancer”.
Gwiazda zaśpiewała także w duecie z Alainem Delonem „Parole, parole”, znanym powszechnie francuskim wykonaniu włoskiego utworu oryginalnie śpiewanego przez Minę. Jako aktorka wystąpiła w 1954 roku w produkcji „Joseph and His Brothers”, gdzie występował Omar Shariff. W 1963 roku zagrała w „L’Inconnue de Hong Kong”, gdzie zagrał także Serge Gainsbourg.
Nie można zapomnieć, że piosenkarka była gwiazdą nie tylko egipskiej (Yolanda nie tylko zaczynała karierę na scenie muzycznej, ale i zdobyła w 1954 roku tytuł Miss Egiptu) i francuskiej estrady, ale także włoskiej. Do najbardziej znanych utworów należą „Bambino” czy „Gigi l’Amoroso” oraz włoska aranżacja utworu „Bang Bang”, oryginalnie śpiewanego przez Cher.
Tak bogatą (i wciąż niepełną) biografię Azuelos ukazała dość przejrzyście, próbując zawrzeć w filmie trwającym zaledwie (przy takim dorobku) dwie godziny, jak najwięcej znanych przebojów Dalidy. Reżyserka wskazała na zależności tekstów czy też wybranych utworów do stanu emocjonalnego wykonawczyni, co nie jest niczym odkrywczym. Jednak zatrudnienie włoskiej modelki Svevy Alviti jako głównej bohaterki było genialnym posunięciem. Aktorskie wykonanie Alviti to doskonałe przedstawienie kobiety, która swój talent traktowała poważnie, jednak przede wszystkim chciała tego, za czym zawsze goniła, a czego nie mogła dostać: bezwarunkowej miłości ze strony mężczyzn, których kochała, jednak chciała tworzyć te relacje na własnych zasadach. Alviti oddaje wizualne podobieństwo do Dalidy, jednak jej głos różni się nieco od brzmienia piosenkarki. Nie stanowi to jednak przeszkody w odbiorze audiowizualnym, zwłaszcza w jej wersji „Besame mucho”, który to utwór został zawarty w zwiastunie filmowym, zawierającym bodajże dwie rozszerzone sceny, które nie trafiły do ostatecznej wersji (jedną z nich jest kłótnia z Chafrayem, a wyrzutu uczynionego przez Dalidę trudno doszukiwać się w efekcie końcowego montażu). Wręcz przeciwnie, kreacja Alviti to dobrze przekazana interpretacja ikony. Zdecydowanie najlepiej wykonanym utworem przez Svevę jest przejmujące „Je suis malade”.
Na uznanie zasługuje także Jean-Paul Rouve w roli Luciena Morisse’a oraz Riccardo Scamarcio jako Orlando. Męska obsada filmu stanowi dopełnienie kobiecej postaci, wyraźnie zaznaczając swoje charaktery, ale jednocześnie nie przysłaniając grą głównej bohaterki.
Chociaż jest to filmowy portret oddający hołd Dalidzie, to jednak brakuje odmiennego ujęcia tematu. Biografie wielkich gwiazd są trudne do sportretowania z prywatnej strony. Reżyserka podjęła próbę przedstawienia piosenkarki, która potrafi pisać własne teksty w oparciu o tragiczne doświadczenia, jednak to za mało, aby pokazać prawdziwe oblicze Yolandy. Nie mniej, realizacja stanowi dobry punkt wyjściowy do poznania wielkiej postaci muzycznego świata, nie może jednak pozostać jedynym źródłem wiedzy o Dalidzie.