logowanie   |   rejestracja
 
X-Men: First Class (2011)
X-Men: Pierwsza klasa
X-Men: First Class (2011)
Reżyseria: Matthew Vaughn
Scenariusz: Jane Goldman, Ashley Miller
 
Obsada: Michael Fassbender ... Erik Lehnsherr / Magneto
James McAvoy ... Charles Xavier
Nicholas Hoult ... Hank McCoy / Bestia
Kevin Bacon ... Sebastian Shaw
January Jones ... Emma Frost
 
Premiera: 2011-06-03 (Polska), 2011-06-01 (Świat)
   
Filmometr: (głosów: 4)
Odradzam 100% Polecam
Ocena filmu: (głosów: 6)
 
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Uczłowieczeni mutanci

Pozornie wydawać się może, że ekranizacje komiksów, to jedynie mieszanka nieograniczonej wyobraźni twórców, często rodem z fantastyki i science-fiction. Możemy wręcz mnożyć przykłady produkcji uwiarygodniających tę tezę, takich jak „Hulk”, „The Spirit”, czy nawet ostatnio „Thor”. Jednakże niespodziewanie w kinach pojawia się "X-Men: Pierwsza klasa", obraz całkowicie odbiegający od dzisiejszych norm i szablonów adaptacji, niemal bliski doskonałości.

Zanim Charles Xavier i Erik Lensherr przybrali imiona Profesor X i Magneto, byli młodymi ludźmi, którzy odkryli w sobie niezwykłe moce. Nim zostali zaciętymi wrogami, byli bliskimi przyjaciółmi, którzy połączyli swe siły z innymi Mutantami, aby zapobiec największemu zagrożeniu, przed którym stanął świat. Wkrótce jednak rozdzielił ich konflikt, który doprowadził do wybuchu wiecznej wojny między Bractwem skupionym wokół Magneto, a grupą X-Men, której przewodził Profesor X.

Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się po prequelu historii o mutantach zupełnie czego innego. Byłem przekonany, że „X-Men: Pierwsza klasa” będzie typowo popcornową produkcją, pełną efektownych pojedynków, walki na śmierć i życie oraz pseudofilozoficznych bredni na temat akceptacji odmienności i różnorodności. W najśmielszych snach nie marzyłem o intrygujących i znakomicie nakreślonych postaciach. Nic bardziej mylnego, Bryan Singer i Matthew Vaughn po raz kolejny udowodnili, że czują klimat komiksowych produkcji, w równym stopniu dbając o efektowny przekaz, nasycony fantastycznymi efektami specjalnymi, jak i o rozbudowany, błyskotliwy scenariusz. Już po kilkunastu minutach zauważamy w jak odmienny, artystyczny sposób, twórcy nakręcili nowego „X-Mena”. Potraktowali go niezwykle poważnie i realistycznie, niczym dobry, mroczny dramat. Zwraca uwagę również inteligentne i ciepłe poczucie humoru. Fantastycznym zabiegiem było osadzenie filmu w dobie „Kryzysu kubańskiego”, który nie dość, że idealnie wkomponowuje się w fabułę, to również urzeczywistnia ją, w dużej mierze stanowiąc o sile produkcji. Z pewnością walorem obrazu jest nieszablonowo poprowadzona narracja, początkowo pełna retrospekcji, także nawiązań do serii „X-Men” oraz intrygujących relacji pomiędzy bohaterami, dynamicznych zwrotów akcji i stonowanego klimatu. Ciekawostkę może stanowić epizodyczny występ jednego ze znanych i lubianych mutantów. Jakiego? Zobaczycie w kinie.

Nie mogę pominąć również widowiskowych efektów specjalnych, które stanowią tym razem jedynie tło dla historii oraz rozterek bohaterów. Mamy przyjemność oglądać niezwykłe, często pełne fantazji w realizacji i rozmachu, sceny akcji, w wyniku których ponad dwugodzinny seans mija w mgnieniu oka. Należy zwrócić uwagę na niepowtarzalne wyważenie produkcji, nie ma w niej mowy o zamęczanie nas moralizatorstwem oraz monotonnym efekciarstwem.

Prawdziwą siłą produkcji są jednak fantastycznie nakreśleni bohaterowie, pozbawieni przerysowania i autoironii, do bólu wiarygodni. Prym wśród nich zdecydowanie wiedzie Magneto, postać unikatowa i tragiczna, pełna cierpienia, rozpaczy i żądzy zemsty. Reżyser po raz pierwszy pokazał tego bohatera tak drobiazgowo od ludzkiej strony, jego traumatyczne dzieciństwo związane z eksperymentami i katuszami, utratą rodziców i obozową gehenną. Lensherr to niezwykle złożona postać, której cierpienie wielu doprowadziłoby do szaleństwa i autodestrukcji, natomiast jego wyłącznym sensem życia stała się zemsta za wszelką cenę, nawet jej wypełnienie nie przyniesie ukojenia, doprowadzi jedynie do przewartościowania celów, potrzeby ukarania wszystkich ludzi za to, czego doświadczył. Wierzy, że to mutanci powinni być rasą panującą. Sam sobie zaprzecza, Żyd, który stał się nazistą, gardzącym odmiennością i tolerancją. Dzięki takiej interpretacji Magneto, wczujemy się w postać, być może nawet zrozumiemy jego rozterki moralne oraz zniekształconą psychikę. Ciekawie przedstawiają się jego relację z Xavierem, łączy ich przyjaźń, choć każdy pochodzi z różnych światów, obaj mają nadzieje budować wspólną, świetlaną przyszłość dla mutantów, choć z czasem, każdy widzi ją inaczej. Niestety, Magneto i Profesor X są również jedynymi godnymi dla siebie rywalami.

Na wyróżnienie zasługuje również niesamowita i perfekcyjnie wyselekcjonowana obsada. Oklaski należą się przede wszystkim za znakomita kreację Michaelowi Fassbenderowi, jest ona magnetyczna i w pełni skupiająca uwagę widza, a zarazem wymyślna i tragiczna. Aktor prostymi środkami ekspresji jest w stanie uzewnętrznić przeżycia wewnętrzne bohatera, niejako go usprawiedliwić i nadać Magneto ludzkiej głębi. Możemy jedynie domniemywać, czy pozostanie przy pierwotnej wersji, która miała być biografią tej postaci, nie dałoby  odtwórcy roli Lensherra szansy na jeszcze lepszy występ. Grzechem byłoby nie wspomnieć o wybitnej i rewelacyjnej roli Jamesa McAvoy jako Xaviera, którego bohater jest nieco naiwnym idealistą, marzącym o życiu z ludźmi w harmonii. Posiada również, w przeciwieństwie do Magneto, niezachwiane zasady moralne. Nie może pozwolić przyjacielowi skrzywdzić ludzi, jest altruistą w pełnym znaczeniu tego słowa. Siłą kreacji McAvoy'a jest jego wewnętrzne ciepło, ogląda się go z przyjemnością i zaciekawieniem, gra z pasją, niemal przemieniając się w Profesora X.

„X-Men: Pierwsza klasa” zaskoczył mnie artystyczną wizją i ambicjami twórców, którzy uświadomili mi, że z pozornie naiwnego i oderwanego od rzeczywistości komiksu można wycisnąć prawdziwe arcydzieło. To zdecydowanie najlepsza jak dotąd produkcja Marvela, być może nawet dorównująca klasykowi gatunku, jakim był „Mroczny rycerz”. Jednak, czy w przypadku słabszego od oczekiwań wyniku finansowego studio nie powróci do poprzedniej stylistyki? Prawdopodobnie tak, bo jak mawiał kiedyś trener Jerzy Wójcik: „Kasa, misiu kasa...”
autor:
Mateusz Michałek
ocena autora:
dodano:
2011-06-08
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [30]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [20]
Zdjęcia [23]
Video [4]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  Maciek Słomczyński
  Michał Ćwikła
  Radosław Sztaba
  Sylwia Nowak
  vaultdweller
  Arkadiusz Chorób
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2011-06-01
[odsłon: 16909]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera