Od premiery filmu „Piła” w 2003 roku horrory gore przeżywają renesans. Pojawiły się mocniejsze kalki pierwowzoru, ale także i słabsze. „Nieuchwytny” należy do tej drugiej grupy, ale warto zauważyć, że nie jest to jego wada.
Bohaterką filmu jest agentka specjalna, Jennifer Marsh (Diane Lane), która pracuje w FBI w wydziale zajmującym się przestępczością w Internecie. Właśnie odkryła stronę internetową, na której psychopata publikuje relacje z dokonanych przez siebie mordów. Szybkość śmierci zależy od ilości wizyt na owej stronie – im jest ich więcej, tym szybciej ktoś umrze. FBI apeluje do ludzi, aby nie wchodzili na tę stronę, bo niejako stają się współwinni torturom i śmierci ofiar. Jednak owy apel ma działanie zupełnie odwrotne niż oczekiwano – zainteresowanie stroną wzrasta. Jennifer i jej koledzy mają pełne ręce roboty.
Film Gregory’ego Hoblita, twórcy „Słabego punktu” z 2007 roku to obraz interesujący i nawet można powiedzieć, że wciągający. Chociaż nie wyróżnia się niczym nowym, a fabuła momentami przypomina lżejszą wersję „Piły”, to oglądało się go dobrze. Nie ma tu tyle krwi i gore, co w „Pile” także co bardziej wrażliwsi widzowie, tacy jak ja, którzy nie oglądają filmów polegających głównie na tym, aby lało się jak najwięcej krwi, będą na pewno zadowoleni.
„Nieuchwytny” to całkiem ciekawa historia z dreszczykiem emocji. Co prawda, jest ona przewidywalna, i mniej więcej po piętnastu minutach wiemy już, kto będzie ostatnią ofiarą mordercy. Niemniej jednak wszystko to ubrano w całkiem ciekawy „teatrzyk”. Film ten niejako próbuje nas przestrzec przez niebezpieczeństwami czyhającymi w sieci na biednych internatów. Bo kto wie, czy nikt nie wpadnie na taki sam, lub podobny pomysł, co zabójca w tym obrazie? Wszak w internecie mamy mnóstwo stron, programów i innych różności, które nie do końca są zgodne z prawem, a mimo to wciąż istnieją, funkcjonują i przyciągają miliony widzów. Póki, co nie są one zbyt groźne. Oprócz strat moralnych i finansowych nikt poważniej nie ucierpiał. Ale co by było gdyby… Czy reżyser filmu próbuje nam przekazać pewne ostrzeżenie? Uważajcie, bo nigdy nic nie wiadomo?
Tak czy owak, „Nieuchwytny” to film wtórny, jednak dzięki reżyserowi, który potrafił ukryć braki i błędy w scenariuszu, oraz świetnej roli Diane Lane, ogląda się go bardzo miło, osobiście nie żałuję poświęconego czasu – decyzję czy obejrzeć pozostawiam Wam.