Po kilku latach przerwy na ekrany kin powraca ekipa z Jackass. Przez cały okres działalności przyzwyczaili widzów do swoich niecodziennych pomysłów na to, jak na wiele różnych sposobów można sobie zrobić krzywdę. Wyobraźni im nie brakuje, co dało ciekawe efekty. Parę lat temu przeczytałem stwierdzenie, że żaden z nich nie dożyje starości. Nie można jednak zapominać o tym, że każdy ich pomysł był dobrze przygotowany przez specjalistów, o czym możemy się dowiedzieć na początku każdej ich produkcji. Nie zmienia to faktu, że za każdym razem, kiedy widzi się ich w akcji, człowiek zastanawia się jak można robić coś tak głupiego. Jackass ma tak wielu zwolenników co przeciwników. W mojej ocenie popularność, którą zyskali można przypisać ludzkiej naturze. Lubimy patrzeć na to, jak ktoś inny robi sobie krzywdę, do momentu, w którym wiemy, że to tylko wygłupy. W każdym z nas tkwi dziecięca natura do wygłupów, jako osobom dorosłym po prostu nie przystoi nam się tak zachowywać. Dlatego też Jackass stali się wentylem dla tych stłumionych emocji. Jeśli sami nie możemy dać się ponieść dziecięcej fantazji, oglądamy na ekranach, jak robią to inni.
„Bad Grandpa” jest filmem zupełnie innym niż poprzednie produkcje spod znaku Jackass. Po raz pierwszy zastosowano w nim scenariusz jak w normalnym filmie. Nie oglądamy dwugodzinnych wygłupów, ale film, który próbuje coś nam przekazać, a gagi są jakby jego uzupełnieniem. Jestem wielce zaskoczony tym co obejrzałem. „Jackass: bezwstydny dziadek” jest czymś zupełnie innym niż to, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni poprzednimi produkcjami Jackass. Na nieszczęście dla twórców, nie wyszło im to najlepiej. Przez cały seans zaśmiałem się może kilka razy. Więcej czasu czułem zażenowanie i nudę. „Bad Grandpa” nie jest śmieszny, szokujący, wszystko to, co pokazano w filmie mogliśmy oglądać setki razy wcześniej. Próba stworzenia filmu z przesłaniem okazała się chyba najgorszym rozwiązaniem, na które mogli zdecydować się reżyser i ekipa z Jackass. W filmie więcej czasu postanowiono poświęcić zbudowaniu relacji pomiędzy dziadkiem a wnukiem i chyba zapomniano o tym, że gagi mają śmieszyć, a nie być żenującym pokazem odgrzewanych kotletów.
Jeśli chodzi o przygotowanie techniczne, nie mogę tej produkcji zarzucić żadnych niedociągnięć. Czego jednak spodziewać się po filmie, w którym ryzykiem są poważne obrażenia fizyczne. Aż nadto widać sztuczność tych scen, w których dochodzi do „robienia sobie krzywdy” i z pełną świadomością napisałem to w cudzysłowie. Osoby odpowiedzialne za make-up wykonały swoją pracę tak dobrze, że nawet postronni uczestnicy, którzy są nieodzownym elementem filmu, dali się na to nabrać.
Niemniej jednak to, co jest mocną stroną filmu to aktorstwo. Johny Knoxville, fenomenalnie odtwarza rolę starszego mężczyzny. Oglądając „Bad Grandpa” ma się wrażenie, że na ekranie rzeczywiście widzimy starszego człowieka. Nie jest to łatwe do odegrania, czym Knoxville zaskarbił sobie moje uznanie. Odtwórca roli wnuka pokazał, że nawet dziecko może oszukać dorosłych i „wkręcić” ich w największą nawet głupotę. Duże uznanie dla tego młodego człowieka.
Mam nadzieję, że Jackass nie będą więcej próbowali kręcenia filmów w tej konwencji. Dużo łatwiej przychodzi im zwykłe wygłupianie się, aniżeli próba stworzenia fabuły. Nie jest to oczywiście zaskoczeniem, nie są profesjonalnymi aktorami. W mojej ocenie film „Bad Grandpa” jest wielkim niewypałem, który tylko dzięki marce Jackass może się sprzedać. Oczywistym jest, że na ten film pójdą ludzie, których bawią wygłupy pana Knoxvilla i reszty, sam do takich się zaliczam. Dlatego też przestrzegam innych, że film ten nie jest tym, czego się spodziewacie.
Jeśli chcecie się pośmiać z wygłupów, do których Jackass nas przyzwyczaiło, przypomnijcie sobie poprzednie filmy, a „Bad Grandpa” obejrzyjcie z ciekawości, bo nie rozbawi Was w żadnym stopniu.