W 2010 powstał sobie pewien film. Nie wiem, czy ktoś pokładał w nim większe nadzieje, ot komedia sensacyjna, gdzie emerytowani wywiadowcy i szpiedzy wracają do akcji. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że taka produkcja mi się spodoba – obejrzałam ją, bo nic innego nie miałam wtedy pod ręką. I wpadłam po uszy. No prawie… Nie było fajerwerków, ale lekki wstrząs i pozytywne zaskoczenie na pewno. Taki lekki film, a dał tyle radości, i to nie tylko mnie. Nic więc dziwnego, że zdecydowano się na realizację kolejnej części.
Frank i Sarah próbują wieść spokojne życie. Przynajmniej on próbuje, bo protagonistce nie podoba się taka sielska stagnacja, wolałaby… do kogoś postrzelać. Los spełnia jej niewypowiedziane życzenie, kiedy Marvin pojawia się na drodze bohaterów. Wiadomo, gdzie Boggs, tam kłopoty. Ktoś chce zlikwidować bohaterów. Trójka protagonistów nie ma innego wyjścia, jak odnaleźć swoich wrogów, bombę i szalonego naukowca.
Co najbardziej przyciąga do tego filmu. Nie będę ukrywała, że obejrzałam go, bo spodobał mi się opis. Z pierwszą częścią zaznajomiłam się tylko dlatego, że zauważyłam wielkie nazwiska. „RED 2” ma ich jeszcze więcej i są jeszcze… większego kalibru. Willis, Malkovich czy Mirren – tę trójcę znamy już ze wcześniejszego filmu, ale Zeta-Jones, Hopkins czy Thewlis to nowe postacie, które można spotkać w najnowszej odsłonie. Do tego znany miłośnikom „G.I. Joe” Byung-hun Lee. To właśnie sceny walki z jego udziałem najbardziej zapierały dech w piersi. Skoki, kopy, przewroty…
Co do gry… Takie nazwiska i miałoby być źle? Nigdy! Każdy z aktorów trzyma poziom, pokazuje, że nie został gwiazdą przez przypadek. Willis w porównaniu do najnowszej „Szklanej Pułapki” w „RED 2” pokazuje swoje „talenta”. Zresztą nie tylko on. Trudno mi znaleźć w tym filmie swojego faworyta, każdy aktor czy aktorka, dał z siebie wszystko i nadał produkcji kolorytu.
Jedynym minusem jest postać Mary. Może i w jedynce dało się ją lubić, nie denerwowała tak bardzo, jednak w dwójce… Jej irracjonalne zachowania, które zostały specjalnie przerysowane, powodują, że nie da się jej lubić. Rozumiem celowość, ale czasem wspomniane przerysowanie nie powinno zostać zastosowane, bo nie robi się śmiesznie tylko tragicznie. I właśnie tak było w tym przypadku. Zamiast śmiać się z wybryków bohaterki, zgrzytałam zębami i zastanawiałam się nad jej głupotą.
Więcej akcji, więcej naboi i więcej pościgów. Samochodami, rodem z serii „Szybcy i wściekli”. Jedna scena należy do moich ulubionych – kiedy Victoria i Han ścigają czarny charakter (nie chcę podawać imienia, żeby nie spoilerować) niebieskim pojazdem. Zobaczycie, wtedy domyślicie się, co mam na myśli.
Humor – to znak rozpoznawczy tej serii. Mamy tutaj mały pastisz – połączenie sensacji, komedii, kryminału. Obecnie nie jest to niczym nowym, rok w rok powstaje sporo pozycji oscylujących wokół tych gatunków. Ostatnio choćby „Gorący towar” pojawił się na ekranach kin. Lubię taki wybuchowy miks, gdyż nigdy nie wiesz, czego się można spodziewać. Owszem, często domyślasz się rozwoju sytuacji, ale to nie przeszkadza w odbiorze dzieła.
„RED 2” – kto widział jedynkę, ten po prostu MUSI zapoznać się z jej kontynuacją. Kto nie obejrzał żadnej części – powinien nadrobić filmowe braki, zwłaszcza, że wakacje sprzyjają błogiemu lenistwu. Mnie film się spodobał. Nie obniżył poziomu, można nawet rzec, że troszkę go podniósł. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby niedługo powstała kolejna odsłona.