Akcja filmu rozpoczyna się w 1940 roku, Herman J. Mankiewicz – w tej roli genialny Gary Oldman, zostaje nam przestawiony jako alkoholik i obibok, przynajmniej na to wskazywałaby jedna z pierwszych scen filmu. Pewnego razu, pijany Mankiewicz, leżący na łóżku na wznak jest rozbierany przez swoją żonę, którą często nazywa „Poor Sara”. Taką sytuację leżącego na łóżku, widz będzie pamiętał przez cały film.
Herman Jacob Mankiewicz - amerykański scenarzysta, pisarz, a także producent filmowy, w filmie pejoratywnie określony przez znajomego na planie filmowym jako „tylko pisarz”, szybko okazuje się jednak, że jest to bardzo barwna postać. To także krytyk Hollywood, a obecnie pisząc scenariusz dla Orsona Wellesa (Tom Burke), często wraca wspomnieniami do lat 30. Fabryki snów. Na wstępie należy zaznaczyć, że pisarz został uhoronowany Oscarem w 1941 roku za oryginalny scenariusz do filmu „Obywatel Kane” Orsona Wellesa.
Co urzeka w filmie Davida Finchera? Przede wszystkim cudowne czarno-białe zdjęcia, scenografia, charakteryzacja postaci. Z pełną świadomością, że film może okazać się za długi – nawet dla fanów reżysera, należy zaznaczyć, że nie jest to łatwe kino i niekoniecznie znajdzie duże grono odbiorców jak inne dzieła Finchera. Na uwagę zasługuje z pewnością gra świateł i cieni, która jest zauważalna niemal od pierwszej minuty. Muzyka Trenta Reznora i Atticusa Rossa przenosi widza do Ameryki lat 30. Kto chwyci przynętę, nie odczuje trwającego ponad dwie godziny seansu, a będzie to dla niego znakomita przygoda. Produkcja opowiada o gwiazdach kina, przewijają się one jednak niepostrzeżenie, wielokrotnie bez przedstawienia postaci – co stanowi minus tej opowieści. Zdecydowanie kontekst historyczny będzie pomocny w odbiorze obrazu. W filmie dużą rolę odgrywa Marion Davis (Amanda Seyfried) i William Randolph Hearst (Charles Dance) – magnat prasowy.
W trakcie tworzenia „Obywatela Kane’a” poznajemy także Ritę Alexander (Lily Collins), która jest osobistą sekretarką scenarzysty. Początkowo, staje się poirytowana zachowaniem Mankiewicza i ciągle napomina, że pisarz nie skończy scenariusza dla Wellesa. W pewnym momencie, chce nawet odejść z pracy, jednak zaczyna postrzegać pisarza w zdecydowanie bardziej pozytywny sposób, kiedy okazuje się, że jest pomocnym i dobrym człowiekiem. Sam widz zdaje sobie z tego sprawę znacznie wcześniej niż Rita Alexander. Podczas tworzenia swojego opus magnum, Mankiewicz napotyka wiele przeszkód, dodatkowo wydaje się, że bardziej mu się nie chce niż chce.
Produkcja jest pełna humoru i inteligentnych wstawek typu: „Cytowałeś Goebbelsa?”. Znakomita jest także interpretacja pisarza dotycząca socjalizmu i komunizmu. Sam Mankiewicz jest nad wyraz zabawny, inteligentny, potrafi rozmawiać z kobietami, choć mówi co chce i co myśli. Przykładem jest rozmowa bohatera z Marion Davies, która jest oczarowana osobą pisarza. To bezspornie najmniej rozrywkowy film Finchera, ale jakże unikatowy. Tworzenie „Obywatela Kane’a” jest sumą doświadczeń życiowych Mankiewicza, który ani wcześniej ani później nie stworzy nic podobnego.
Postać pisarza jest cyniczna, ale i fascynująca, tak jak jego opowieści o Hollywood. Ukazuje je w różnych kontekstach: historyczno-społeczno-filmowym, politycznym oraz ekonomicznym. Reżyser przedstawia kino „od środka”, uwidaczniając proces twórczy. Istotnym elementem filmu jest walka pisarza o to, by być sobą i żyć według swoich zasad.
Gary Oldman znakomicie przedstawił postać Mankiewicza, jego gra aktorska jest imponująca. Bardzo dobrze wypada też Amanda Seyfried, mająca okazję pokazać swój kunszt aktorski. „Mank” jest wymagający i nieoczywisty, ale bezwzględnie wart zobaczenia. Nie jest to kino rozrywkowe i na pewno nie każdemu się spodoba, jednak ten, kto dotrwa do końca, będzie uwiedziony magią Fabryki snów.