logowanie   |   rejestracja
 
Last Night in Soho (2020)
Ostatniej nocy w Soho
Last Night in Soho (2020)
Reżyseria: Edgar Wright
Scenariusz: Krysty Wilson-Cairns, Edgar Wright
 
Obsada: Anya Taylor-Joy ... Sandy
Thomasin McKenzie ... Eloise
Diana Rigg ... Pani Collins
Matt Smith
Terence Stamp
 
Premiera: 2021-10-29 (Polska), 2021-10-22 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Edgar, nie daruję Ci tej nocy [recenzja Blu-ray]

Od momentu premiery filmu „Baby Driver” w 2017 świat wyczekiwał najnowszego dzieła Edgara Wrighta z utęsknieniem. Pierwszy teaserowy zwiastun produkcji rozbudził zmysły fanów na kolejną filmową jazdę bez trzymanki, zanurzoną w mglistym świecie tętniącej nocnym życiem wielkiej metropolii lat 60. ubiegłego wieku. Nie bez powodu użyłem przymiotnika związanego z tajemnicą, gdyż najnowsza propozycja brytyjskiego reżysera to thriller psychologiczny, balansujący pomiędzy dwoma światami, które zaczynają się przenikać i stopniowo osaczają jednostkę. Tak naprawdę „Ostatniej nocy w Soho” łączy w sobie kilka gatunków i nie daje się zaszufladkować w sztywnych ramach konkretnej kategorii filmowej, co dla wielu widzów w dobie natłoku „jumpscare’ów” będzie niespodzianką przyjętą nader skwapliwie.

Bohaterką filmu jest Eloise (Thomasin McKenzie) marząca o karierze projektantki w świecie wielkiej mody. Dziewczyna przenosi się z prowincji do tętniącego życiem Londynu i rozpoczyna studia, które mają ją przybliżyć do wyśnionego celu. Jednak życie w wielkim mieście nie jest takie, jakie Ellie sobie wymarzyła i praktycznie od razu bohaterka trafia na przeszkody w postaci nowych współlokatorek w akademiku – gdy sytuacja staje się nie do zniesienia, dziewczyna wyprowadza się i znajduje swój azyl w starym mieszkaniu w dzielnicy w Soho. Jako że nasza bohaterka jest zafascynowana stylem lat 60. ubiegłego wieku, nowe lokum wydaje się jej wręcz idealne – do tego stopnia, że już pierwszej nocy przenosi się do innej rzeczywistości i staje się częścią znanego dotąd jedynie z opowieści i gazet świata. Poznaje tam Sandie (Anya Taylor-Joy), której losy zaczyna obsesyjnie śledzić, szczególnie gdy dziewczyna ściąga na siebie poważne kłopoty. Fascynacja światem z wizji, które nawiedzają Eloise co noc zaczyna przenikać do rzeczywistości, by wkrótce zamienić jej prawdziwe życie w piekło na ziemi, a z niemego i biernego świadka stać się obiektem polowania…

Przyznam się bez bicia, że pierwsze dwadzieścia minut mnie ciut znużyło i obawiałem się, że w podobnym tonie i stylu będzie utrzymana cała produkcja, jednak okazało się, że najnowszy film Edgara Wrighta nie jest tym, jakim się wydaje na samym początku. Od momentu, gdy Eloise dociera do Londynu towarzyszymy bohaterce na każdym kroku i podobnie jak ona czujemy jej wyobcowanie, czy nawet niechęć do nowego środowiska – jak bardzo różni się Eloise od swojej współlokatorki można wywnioskować już na podstawie pierwszej rozmowy dziewczyn i kogo mają na myśli, gdy wymawiają imię „Kylie” – zafascynowana erą retro Eloise myśli o piosenkarce Kylie Minogue, natomiast rozrywkowa Jocasta o celebrytce Kylie Jenner. Zapewne większość starszych widzów od razu utożsami się z bohaterką graną przez McKenzie.

Tak naprawdę żaden wcześniejszy film Edgara Wrighta nie mógł mnie przygotować do jego najnowszego obrazu, zarówno pod względem fabularnym, jak i wizualnym – “Ostatniej nocy w Soho” wręcz pulsuje światłem refleksów, odbijających się od okien, czy kałuży na ulicy i wprowadzających widzów w trans rytmiczną grą neonów, która towarzyszy widzowi do samego końca. Gdy Eloise po raz pierwszy przenosi się w czasie podejrzewamy, że to tylko sen, jednak już chwilę później mamy wrażenie, że odkryła pewien portal, dzięki któremu może empirycznie doświadczyć fascynującej ją epoki. Im bardziej jednak bohaterka zatraca się w wyśnionym otoczeniu, tym granice pomiędzy dwoma światami – realnym i z przeszłości – coraz wyraźniej zacierają się, a obie rzeczywistości wręcz się przenikają, czego wyraźnym znakiem jest fizyczne upodobnienie się Eloise do bohaterki z jej wizji. Młoda dziewczyna z determinacją pragnie rozwiązać zagadkę z minionych lat do tego stopnia, że sama staje się zwierzyną – od tego momentu nie ma już odwrotu, a stawką w tej niebezpiecznej grze staje się jej własne życie. Stale powtarzającym się elementem opowieści są lustra, które według wierzeń symbolizują kobiecość, proroctwo, a także przeznaczenie. Towarzyszą nam one od samego początku – to w nich Ellie widzi swoją zmarłą tragicznie matkę i po raz pierwszy spotyka też Sandie, a Londyn lat 60. ubiegłego wieku często ogląda z drugiej strony zwierciadła. Edgar Wright postanowił zastosować w tej materii wiele zabiegów praktycznych, które jedynie delikatnie zedytowano w postprodukcji, co dało finalnie bardzo naturalny efekt.

Anya Taylor-Joy nie raz i nie dwa udowodniła, że jest aktorką wszechstronną – cały czas w głowie mam jej występ w „Czarownicy – bajce ludowej z Nowej Anglii”, gdzie moja uwaga była na niej skupiona niemal w 100%, a jej rola, a dokładniej jej interpretacja mnie zachwyciła. Nie inaczej jest w najnowszym obrazie aktorki, bowiem Sandie i jej powierzchowność oraz styl bycia przykuwają wzrok, głównie męskiej części widowni – doskonale to uwypuklają występy taneczne i wokalne argentyńsko-brytyjskiej aktorki. Nowa wersja kultowego hitu „Downtown” Petuli Clark ożywa na nowo w zmysłowej i intymnej interpretacji Anyi, a jej taniec z Mattem Smithem wręcz elektryzuje widza i mimowolnie wywołuje skojarzenia z podobną, kultową już sceną w „Pulp Fiction” – smaczku dodaje fakt zza kulis, że do nakręcenia sceny wykorzystano proste zabiegi techniczne, więc końcowy rezultat nie jest wynikiem efektów specjalnych. Sam Matt Smith świetnie się sprawdza jako czarny charakter, który budzi podobny niepokój i wstręt, co Bully w „Lost River” w reżyserii Ryana Goslinga. Thomasin McKenzie (znana z „JoJo Rabbit”) świetnie natomiast daje radę wcielając się nieśmiałą i pełną nadziei młodą dziewczynę z prowincji, trochę odizolowaną od wielkomiejskiej, współczesnej rzeczywistości. Młody wiek nowozelandzkiej aktorki wniósł wiele świeżości do jej ekranowej kreacji, przez co postać Eloise wydaje się naturalna i realistyczna.

Muzykę oryginalną do obrazy skomponował Steven Price, twórca ścieżek dźwiękowych do takich filmów jak „Furia”, „Grawitacja”, czy „Legion samobójców”. Dla Brytyjczyka nie jest to pierwsze spotkanie z Wrightem, bowiem kompozytor stworzył ilustrację muzyczną do dwóch poprzednich projektów reżysera – „Baby Drivera” i „To już jest koniec”. Najnowsza praca to stylowa, stopniowo budująca napięcie i atmosferę kompozycja – przykładem niech będzie pięciominutowy „Neon”, który znajdziemy również na soundtracku z piosenkami. Te stanowią bardzo ważny element filmu, nadając mu ton i charakter, które łączą nas z minioną epoką. Ciekawym zabiegiem jest wykorzystanie starodawnych utworów jak „Downtown” Petuli Clark oraz „You’re My World” Cilli Black oraz nagranie ich współczesnych wersji przez Anyę Taylor-Joy, dzięki czemu dwa filmowe światy zaczynają się przenikać również muzycznie i doskonale to widać w kulminacyjnej scenie obrazu. Wiele piosenek zainspirowało konkretne sekwencje, a sam reżyser wybrał poszczególne utwory sprawdzając, czy pasują do scenariusza, np. słuchając wspomnianego wyżej dramatycznego „You’re My World”, czy „Wade In The Water” Graham Bond Organisation filmowiec od razu zobaczył oczami wyobraźni scenę pierwszego snu Ellie. Fascynacja muzyką lat 60. ubiegłego wieku towarzyszy Wrightowi od dzieciństwa, a dokładnie od momentu, gdy jego rodzice w pewnym momencie przestali kupować płyty winylowe - mały Edgar zaczął ich wtedy namiętnie słuchać, zatrzymując się w tym muzycznym okresie na dłuższy czas. 
 
Mając na uwadze świetnie wyważone i udźwiękowione tempo akcji, to co rozczarowuje to samo zakończenie historii, które zamiast być wisienką na torcie i ukoronowaniem filmowej uczty, odbija nam się znajomą czkawką jeszcze przed deserem – i o ile sam twist wydaje się ciekawy, to jego schematyczny sposób przedstawienia i wykonania przypominający filmy klasy B pozostawia spory niedosyt. Tak naprawdę finał filmu niczym nie różni się od wielu niskobudżetowych telewizyjnych thrillerów ze sztucznymi efektami specjalnymi, o których zapominamy jeszcze zanim skończą się napisy końcowe – z najnowszego dzieła brytyjskiego reżysera zapamiętujemy jednak niesamowity klimat i aurę, która ciągle towarzyszy nam po zakończeniu seansu; twórcy doskonale zdawali sobie z tego sprawę, gdyż na sam koniec podczas plansz z napisami otrzymujemy nocne i wyludnione zdjęcia tytułowej dzielnicy Londynu przy akompaniamencie utworu “Last Night in Soho”, od którego zaczerpnięto nazwę produkcji.

WYDANIE BLU-RAY

Obraz na płycie został zapisany w formacie 2.39:1 i jest on nadzwyczaj satysfakcjonujący – wiele scen rozgrywa się pod osłoną nocy, na ulicach tętniącego neonowym życiem Londynu, jednak wszystkie sceny są pięknie oświetlone i pełne detali, obraz jest przy tym ostry i wyraźny. W scenach z naturalnym światłem, zarówno w plenerze jak i pomieszczeniach, możemy natomiast zauważyć teksturę ubrań, które nosi i tworzy Ellie oraz dokładniej przyjrzeć się jej ekranowej przemianie. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polskiego lektora otrzymujemy w formacie Dolby Digital 5.1. Z uwagi na fakt, że muzyka gra w filmie bardzo ważną rolę zdecydowanie lepiej wypada angielska ścieżka audio w porównaniu do lokalnej wersji.

Na płycie oprócz samego filmu umieszczono imponujący zestaw materiałów dodatkowych, które pozwolą nam jeszcze bardziej zanurzyć się w świecie wykreowanym na ekranie i docenić pracę wszystkich zaangażowanych w produkcję artystów. Pierwszy z dodatków to “Meet Eloise” (10:05) poświęcony aktorce Thomasin McKenzie i jej przygotowaniach do roli w filmie, w podobnym stylu stworzony jest kolejny materiał „Dreaming of Sandie” (09:05) z tą różnicą, że tym razem Anya Taylor-Joy mówi o swoim udziale w produkcji. „Smoke and Mirrors” (12:36) koncentruje się na wizualnym stylu oraz odsłania kulisy tworzenia niektórych efektów specjalnych. „On The Streets of Soho” (08:36) oferuje nam spojrzenie na słynną dzielnicę Londynu i sposób jej ukazania w filmie, a „Time Travelling” (10:45) zabiera nas w muzyczną wycieczkę w przeszłość dzięki prezentacji utworów z lat 60. Następne w kolejce jest sześć „Scen usuniętych” (09:16) oraz „Animatics”, który jest zestawem czterech wstępnych scen w postaci storyboardów: „First Dream” (07:00), „Shadow Men” (01:40), „Murder” (03:11), „Final Confrontation” (01:12). Dział „Extras” zawiera pięć krótkich dokumentów, które prezentują testy poszczególnych aspektów filmu, jak oświetlenie, fryzury, czy efekty specjalne: „Hair & Makeup Tests” (07:26), „Lighting & VFX Tests” (06:20), „Wide Angle Witness Cam” (01:54), „Action Town Hall Steadicam Rehearsal” (01:24) oraz „Steadicam Alternate Take” (01:45). Na koniec zaserwowano nam teledysk do piosenki “Downtown" (05:27) oraz dwa zwiastuny „Domestic Trailer 1” (02:13) oraz „International Trailer” (02:29). Dla tych wszystkich, którym zgłębiania tajemnic najnowszego filmu Edgara Wrighta wciąż mało, na krążku znajdziemy dodatkowo dwa "Komentarze twórców". Statyczne, acz udźwiękowione menu główne płyty zostało wyposażone w piktogramy, a więc znajomy nam już design dla płyt Universala.

Najnowszy film Edgara Wrighta to obraz, który śmiało można określić filmowym koktajlem Mołotowa. Filmowiec balansuje pomiędzy różnymi gatunkami ku naszej uciesze niczym wytrawny, cyrkowy żongler, serwując niespodzianki i wizualną ucztę, która tworzy hipnotyzujący klimat. Wielka szkoda, że na samym końcu reżyser postanawia zdmuchnąć stopniowo budowaną  bryzę ekscytacji, uciekając w klisze i utarte schematy – na szczęście ta przysłowiowa “łyżka dziegciu” nie psuje całościowego wrażenia, a poszczególne fragmenty i obrazy zostają nam jeszcze długo w głowie po zakończonym seansie. Podobnie jak Eloise dajemy się porwać czarowi świata z minionej epoki, a dzięki bogatym materiałom dodatkowym możemy też dowiedzieć się wielu interesujących szczegółów odnośnie kolejnych etapów powstawania produkcji. “Ostatniej nocy w Soho” to zdecydowanie jedno z najciekawszych wydań Blu-ray tego roku i z pewnością ucieszy ono niejednego kolekcjonera niebieskich krążków. Jak widać Edgar Wright w najdrobniejszych szczegółach zadbał o to, byśmy dobrze zapamiętali naszą ostatnią noc w sławnej dzielnicy Londynu.

autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2022-10-15
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [1]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [2]
Zdjęcia [7]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  arecki
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2021-10-22
[odsłon: 8733]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera