Opis: |
Koniec kwietnia 1945 roku, ostatnie dni drugiej wojny światowej, gdzieś na obecnych polskich ziemiach zachodnich. Szeregowy Ludowego Wojska Polskiego Wacław Orzeszko (Jerzy Turek) i jego pluton zmierzają w kierunku Berlina.
Koledzy z oddziału uważają Wacusia za ofermę i pechowca, a sierżant Władysław Panasiuk (Bolesław Płotnicki) nazywa go "Jonaszem". Aby zapobiec kłopotom, szeregowiec zostaje wysłany jako delegat frontowy na pierwszomajową defiladę do Warszawy. Nie dociera jednak na miejsce. Przypadkiem trafia do pobliskiego zamku, którego piwnic wypełnionych beczkami z winem pilnuje czerwonoarmistka Marusia (Elżbieta Czyżewska). Ich gwałtowną kłótnię na temat degustacji "wojennej zdobyczy" przerywa pojawienie się na zamkowym dziedzińcu niemieckiego oddziału, który eskortuje hitlerowskiego generała Ernesta von Falkenberga (Stanisław Milski), poszukiwanego za zbrodnie wojenne.
"Gdzie jest generał..." to druga w kolejności komedia w dorobku Tadeusza Chmielewskiego po bardzo udanym debiucie "Ewa chce spać". Reżyser i autor scenariusza zajął się tym razem tematyką wojenną na wesoło. Powstała zabawna komedia sytuacyjna bez wielkiej batalistyki, błyskotliwie kreśląca stereotypy w kontekście polsko-rosyjskiego sojuszu wojennego. Marusia jest uroczą służbistką. Obowiązkowa, energiczna, zaangażowana, najbardziej błahą czynność wykonuje z poczuciem misji. Szeregowiec Orzeszko to dla odmiany pułkowa oferma. Do wojska zgłosił się na ochotnika, ale jego obecność w oddziale gwarantuje mnóstwo kłopotów. Frontowi towarzysze broni uważają go za nieuleczalny przypadek ciamajdy, który przynosi pecha. Początki przyjaźni Wacka i Marusi są trudne, ale jak to w życiu często bywa, przeciwieństwa się przyciągają. Orzeszkę zagrał mało wówczas znany Jerzy Turek ("Nie lubię poniedziałku", "Miś", "Kogel-mogel"), Marusię zaś Elżbieta Czyżewska ("Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka", "Giuseppe w Warszawie"). Na uwagę zasługuje też drugoplanowa rola plutonowego Kaziuka w interpretacji Wacława Kowalskiego.
Po premierze w styczniu 1964 roku film został ciepło przyjęty przez publiczność i krytykę. Komplementowano kreacje pary głównych bohaterów, a reżysera chwalono za ciekawie pomyślane postacie, poczucie humoru i dowcipne dialogi. Pokazując polskiego żołnierza ciamajdę i dzielną czerwonoarmistkę Chmielewski naraził się co prawda niektórym recenzentom, jednak z upływem lat walor ideologiczny stracił wymowę, a przygody Orzeszki i Marusi wciąż śmieszą.
źródło: internet |