Tempo, w jakim Amerykanie tworzą remaki kolejnych horrorów jest imponujące. Choć poza Stanami Zjednoczonymi zasadność powstawania takich produkcji jest mocno kwestionowana, tamtejszym producentom nie sposób odmówić konsekwencji, z którą podejmują się kolejnych prób. W około rok po światowej premierze „[Rec]”, amerykańskie kina opanowała „Kwarantanna” – bardzo wierna kopia oryginału, przeznaczona przede wszystkim dla tych, którzy hiszpańskiego obrazu nie mieli okazji zobaczyć.
Reporterka lokalnej telewizji, Angela Vidal, kręci reportaż o pracy straży pożarnej. Wraz z operatorem, Scottem, ma za zadanie spędzić nocną zmianę z ekipą strażaków. Wyczekiwane zgłoszenie, z pozoru rutynowe, okazuje się wstępem do koszmaru, który rozegra się w pewnej kamienicy…
Na dobrą sprawę niniejsza recenzja mogłaby zawierać odnośnik do mojego tekstu o filmie „[Rec]” – te dwa obrazy są do siebie bardzo podobne, zarówno pod względem fabuły, jak i poziomu, który prezentują. „Kwarantanna”, bazując na niezłym wzorcu, sprawdza się bardzo poprawnie jako krwawa rozrywka, wypełniona szybką akcją (pomijając wstęp w remizie strażackiej), sprawnym sposobem realizacji zdjęć (kamera z ręki), dobrym, naturalnym aktorstwem oraz klaustrofobicznym klimatem. Do tego dochodzi wątek niewiedzy, co tak naprawdę zaraża bohaterów, ponieważ widz wie dokładnie tyle, ile przekazuje oko kamery. Zapewne część osób znających hiszpański oryginał może się ze mną nie zgodzić, jednak należy zaznaczyć, że „Kwarantanna” skierowana jest raczej do tych, którzy „[Rec]” nie widzieli, a dla nich obraz Johna Ericka Dowdle’a może być czymś całkiem świeżym i zaskakującym.
Amerykańska wersja zawiera kilka odstępstw od pierwowzoru, co moim zdaniem stanowi atut remake’u. Twórcy zrezygnowali ze spowolnienia narracji znanego z „[Rec]” (wywiady z mieszkańcami kamienicy), dzięki czemu akcja „Kwarantanny” jest bardziej dynamiczna. Lepiej także prezentują się końcowe minuty filmu, a zwłaszcza geneza śmiercionośnego wirusa, w mojej opinii bardziej realna, trafniej przemawiająca do odbiorcy. W przypadku „[Rec]” to właśnie zakończenie było najsłabszym ogniwem produkcji, remake zaś na tym polu prezentuje się lepiej.
Moim zdaniem Amerykanie „Kwarantanną” nie zbezcześcili „[Rec]”, co można wyczytać w internetowych komentarzach. Znana jest (nie)chęć przeciętnego amerykańskiego widza do oglądania kinowych przebojów zza Oceanu, w związku z tym hollywoodzcy producenci, chcąc rzecz jasna zarobić jak najwięcej pieniędzy, nagminnie tworzą własne wersje/kopie oryginałów. „Kwarantanna” jest więc wprawdzie tylko kopią, ale taką, która zachowuje najlepsze cechy „[Rec]”. Jeśli zatem ktoś czuje awersję do filmowego języka innego niż angielski, śmiało może po film Johna Ericka Dowdle’a sięgnąć. Ci zaś, którzy hiszpański pierwowzór już widzieli, bez żalu mogą „Kwarantannę” odpuścić, chyba że chcą zafundować sobie powtórkę z rozrywki.