„Sierpień w hrabstwie Osage” należy do najlepszych filmów tego roku. Fenomenalna gra aktorska i życiowa historia sprawiają, że tę produkcję można oglądać wielokrotnie i za każdym razem odnajdywać w niej coś nowego. Nikogo nie zaskoczy zapewne fakt, że największe brawa należą się Meryl Streep, która udowodniła (po raz kolejny), że jest aktorką przez duże „A” i nie ma sobie równych. Zmierzenie się z tak cyniczną postacią, jaką jest kreowana przez nią Violet, należy bodaj do najbardziej odważnych decyzji w karierze, jakie podjęła Streep.
Poeta Beverly (Sam Shepard) decyduje się zatrudnić opiekunkę dla swojej chorej na raka żony (Meryl Streep). Zaraz potem znika. Do rodzinnego domu przybywają córki, a skłócona rodzina jednoczy się w poszukiwaniach. „Sierpień w hrabstwie Osage” to pokoleniowa historia kobiet, których ścieżki życiowe rozeszły się lata wcześniej.
„Sierpień w hrabstwie Osage” to historia rodziny, której relacje odbiegają od poprawnych. Każdy członek ma do zarzucenia drugiej osobie bardzo wiele, a tajemnice przez nich skrywane w dużym stopniu wpływają na wzajemne niezrozumienie i ciągłe zadawanie sobie bólu. W tym prym wiedzie seniorka rodu - Violet, kobieta cierpiąca na raka i uzależniona od leków, nic sobie nie zarzuca, twierdzi, że była dobrą matką, ale nie widzie tego, że to właśnie ona jest największym problemem swoich trzech córek. Gdy cała rodzina zjeżdża się do rodzinnego domu, rozpoczyna się koncert obelg. Violet z wielkim zapałem wypomina wszystkim dookoła ich wady, grzechy, na każdym kroku wbijając szpilę. Nikt nie reaguje. Każdy z pokorą przyjmuje obelgi, udają, że się tym nie przejmują. Jedyną osobą, która ma odwagę sprzeciwić się matce jest, równie wybuchowa - Barbara (Julia Roberts). Potyczki słowne obu pań należą do najciekawszych scen w całej produkcji. Matka i córka są do siebie bardzo podobne, ale mimo to nieustannie ze sobą walczą i obwiniają się o krzywdy z przeszłości. Ekranowy pojedynek Streep i Roberts ogląda się z zapartym tchem. Obie aktorki pokazały wielką klasę, za co zdecydowanie należały im się wyróżnienia. Jestem bardzo zawiedziona faktem, że w ich przypadku w tym roku skończyło się tylko na nominacji do Oscara. Uważa, że zarówno Streep, jak i Roberts stworzyły jedne z najlepszych kreacji aktorskich roku.
Jeśli chodzi o poziom aktorski „Sierpnia w hrabstwie Osage” muszę przyznać, że dawno nie widziałam filmu, w którym każda rola byłaby zagrana koncertowo. Zresztą gwiazdorska obsada mówi sama za sobie, a także scenarzysta (Tracy Letts) i reżyser (John Wells), którzy w bardzo umiejętny sposób poprowadzili całą aktorską ekipę. Każda postać i sposób, w jaki została przedstawiona, zasługują na wielkie brawa.
„Sierpień w hrabstwie Osage” to gorzka, pozbawiona zbędnego upiększenia, historia o trudnych relacjach rodzinnych. Mówi się, że z rodziną często „najlepiej wychodzi się na zdjęciu”. Niestety często bywa to brutalną prawdą, co w swoim filmie zaprezentował Wells. Realistyczni bohaterowie pozwalają odnaleźć cząstkę siebie w całej historii, którą śledzimy na ekranie. Wells nie próbował tworzyć filmu, który pokaże nam, jakie to życie jest kolorowe. I za to należą mu się podziękowania. Jak w każdej rodzinie bywają gorsze i lepsze momenty.
Wydanie DVD filmu dodatkowo zawiera zwiastun promujący tę produkcję. Całość wydana została w bardzo ładny i przystępny sposób.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.