Zastanawialiście się kiedyś jak ciężkie może być wyprodukowanie filmu? Teraz będziecie mogli się przekonać z bliska jak to wygląda. W obrazie „Co jest grane?” Robert de Niro wciela się właśnie w rolę filmowego producenta. Nie wszystko jednak idzie tak, jak by sobie tego życzył. Problemy nie odstępują go na krok, a czas goni.
Ben (Robert de Niro) w ciągu dwóch tygodni, o których opowiada film, będzie musiał poradzić sobie z wieloma trudnościami. Wszystko zaczyna się od przedpremierowego pokazu jego nowej produkcji. Opinia publiczności na jej temat jest bardzo krytyczna, co znaczy, że będą musiały zostać wprowadzone zmiany, których zażądają sponsorzy, ale na które nie godzi się reżyser. Kolejną przeszkodę stanowi Bruce Willis, który nie jest skłonny zgolić swojej brody do następnej produkcji Bena, przez co ten może zostać postawiony przed sądem za niedotrzymanie warunków kontraktu. Na domiar złego również poza pracą nie jest lepiej. Rozsypujące się małżeństwo i terapie „jak żyć bez siebie” nie stanowią zbyt dobrej odskoczni. Ben nie jest w stanie sobie z tym wszystkim poradzić, co doprowadzi do tego, że jego reputacja zawiśnie na włosku i jeśli niczego nie zmieni, to będzie jego koniec w branży.
Zacznę może od jedynego plusa, jaki udało mi się znaleźć w całym filmie, czyli od gry Roberta de Niro. W swojej roli jest niesamowity i to co robi na planie naprawdę oddaje charakter postaci, którą gra. Niestety to pierwszy i ostatni pozytyw całej produkcji. Akcja prowadzona jest w sposób monotonny i na dłuższą metę nie potrafi zainteresować. Brakuje jakiegokolwiek mocnego zwrotu akcji, bo te które się pojawiają są łatwe do przewidzenia. Pozostali aktorzy wypadają w swoich rolach bardzo przeciętnie, przez co również sam film taki się staje. Fabuła jest po prostu nudna, a ten kto określił tę produkcję jako komedię, chyba nie wiedział co robi. Nie wywołała ona u mnie nawet jednego maleńkiego uśmiechu. Z czystym sumieniem mogę określić gatunek tego obrazu jako dramat i nic ponadto.
Pomysł był niezły, niestety wykonanie fatalne. Film oglądałem z nastawieniem, że to komedia, więc gdy się jej nie doszukałem, poczułem się bardzo zawiedziony i może dlatego tak krytycznie się do niego usposobiłem. Jednak wady to wady i gatunek nie ma tu nic do rzeczy. Dobra gra jednego aktora to według mnie za mało, aby warto było się wybrać na tę produkcję. Zdecydowanie odradzam. Strata czasu.