„Ludzie wierzą w to, co słyszą” – te słowa doświadczonej selekcjonerki z branży modowej nie wystarczyły, by ustrzec młodziutką dziewczynę z prowincji przed demonicznym światem mody. Jesse to czarująca szesnastolatka, która jak burza wkracza w blask fleszy. Podczas gdy inne dziewczyny poddają się okrutnemu kanonowi piękna, w postaci licznych operacji plastycznych i botoksów, ona zachwyca naturalnością i witalnością. Fotograf patrzy na nią jak na skarb, chłopak jest w stanie zrobić dla niej wszystko, a zawistne koleżanki nie powstrzymują się od zazdrosnych spojrzeń. Brzmi jak spełnienie najskrytszych marzeń nastolatki. A może niekoniecznie?
Przestylizowane kadry wręcz hipnotyzują zmysłowością, kolorem i fakturą. Jesse poznajemy w momencie, gdy leży na kanapie wysmarowana czerwoną farbą. Jest piękna i niedostępna. Motyw konsekracji piękna powraca w filmie wielokrotnie. W rytm nieustannie pulsującej muzyki Cliffa Martineza zagłębiamy się w leniwie poruszające się obrazy. Wideoklipowe ujęcia wciągają niczym narkotyk. Muzyka Martineza to niewątpliwie jeden z największych atutów tej produkcji.
To film, który zdecydowanie różni się od poprzednich dzieł reżysera („Drive”, „Pusher”). Refn decyduje się na kino brutalne, fetyszyzujące erotykę, na przemian zachwycające i odrzucające. „Neon Demon” to film przeładowany symboliką i efekciarstwem, przez co balansuje na granicy dobrego smaku. Tu brokat i róż nieustanie zmieszane są z krwią i fekaliami.
Refn przywołuje stereotypowe figury świata mody: niepokojącego fotografa (Desmond Harrington), zawistne konkurentki (Bella Heathcote i Abbey Lee) czy zmanierowanego projektanta (Alessandro Nivola), przy czym zupełnie spłaszcza ich psychologię, pozwalając, by postacie budowały wokół siebie nienaturalny dystans. Dotyczy to również głównej bohaterki. Jesse (Elle Fanning) również pozostaje powściągliwa, nie tylko wobec otaczających ja osób, ale również dla widza, który nie wie jakie dokładnie emocje warunkują jej działania. Pozostaje pytanie, czy to zabieg celowy, czy po prostu brak pomysłu na rozbudowę psychologii dziewczyny.
„Neon Demon” brał udział w konkursie głównym w Cannes. Publiczność nie pozostała obojętna. Część krytyków zarzucała Refnowi, że jest to jedynie pseudoartystyczna wydmuszka, pozbawiona wszelkich wartości.
To film, który przede wszystkim ma szokować i przerażać. To mieszanka wybuchowa, która u jednych wzbudzi zachwyt, a u innych mdłości. Jedno jest pewne – nie wyjdziecie z sali kinowej obojętni.