Połączenie magii, przygód i tajemnic to idealne podwaliny pod kino dla widzów w każdym wieku. „Wiedźmy”, „Gwiezdny pył” czy seria o Harrym Potterze to obrazy, które mimo upływu lat dalej potrafią przenieść odbiorców w magiczne miejsca. Od zniknięcia Harry'ego Pottera z kinowych repertuarów nie udało się innej serii skutecznie zapełnić luki po nim. Szkoda, bo popyt na magiczne produkcje wraz z nim nie zniknął. Świadczyć mogą o tym finansowe wyniki filmów z serii „Fantastyczne zwierzęta…”, które są skierowanymi bardziej do dorosłej publiki spin-offami Pottera. Pośród braku godnego filmowego następcy czarodzieja na rynku pojawiło się światełko w tunelu w postaci „Zegara czarnoksiężnika”. Film jest ekranizacją książki Johna Bellairsa, która podbiła serca spragnionych magii dzieci na wiele lat przed Rowling czy Gaimanem. „Zegar czarnoksiężnika”, jeśli przyjrzeć się bliżej twórcom zaangażowanym w produkcję, stanowi intrygującą mieszankę. Autorem scenariusza jest sam Eric Kripke (autor „Nie z tego świata” oraz „The Boys”), wśród producentów Amblin Entertainment odpowiedzialne za takie hity jak „Goonies” czy „E.T.”. Jednak tym co zaskakuje najbardziej jest obsadzenie Eliego Rotha w roli reżysera. Znany z krwawych i mało wysublimowanych horrorów typu „Hostel” reżyser nijak nie wpasowuje się w schemat kina familijnego. Czy „Zegar czarnoksiężnika”, za sterem którego stoi kojarzony z epatującymi agresją filmami Roth, ma szanse stać się kolejnym magicznym hitem?
Akcja filmu osadzona jest w latach 50. XX wieku w miasteczku New Zebedee w stanie Michigan. Głównym bohaterem jest nastoletni Lewis Barnavelt (Owen Vaccaro), który po śmierci rodziców przeprowadza się do mieszkającego w domu na odludziu ekscentrycznego wujka Jonathana (Jack Black). Na miejscu introwertyczny i bardzo dojrzały jak na swój wiek chłopiec musi zmierzyć się z traumą po stracie rodziców oraz brakiem akceptacji przez rówieśników. Z czasem Lewis odkrywa, że jego nowy, złowieszczo wyglądający dom skrywa w sobie wiele tajemnic, a sam Jonathan jest prawdziwym czarodziejem. Chłopiec wraz z wujkiem i jego przyjaciółką Florence (Cate Blanchett) muszą znaleźć ukryty w murach domu zegar czarnoksiężnika, którego odnalezienie uratuje świat przed rychle nadchodzącą apokalipsą.
Amblin Entertainment to współtworzone przez Stevena Spielberga przedsiębiorstwo produkcyjne, które ma na koncie niejeden hit. Oprócz pamiętnego „Jurassic Park” czy „Koloru purpury” w swoim portfolio posiadają masę świetnych filmów familijnych. „E.T.”, „Gremliny” czy „Kacper” to tylko kilka ze znanych obrazów Amblin, w których granica pomiędzy humorem a dreszczykiem jest pod młodego widza idealnie wyważona. Pamiętając ukochane filmy z dzieciństwa, które oglądałam jak na szpilkach wyglądając zza koca, liczyłam, że młodsze pokolenie też coś w podobnej tonacji wreszcie otrzyma. Niestety „Zegarowi czarnoksiężnika” udało się odtworzyć klimat dawnych produkcji Amblin jedynie połowicznie. Z jednej strony filmowi Rotha nie można zarzucić braku celnego balansowania między zabawą, tajemnicą a grozą. Z drugiej jednak strony cały obraz w odróżnieniu od poprzedników nie posiada pewnego rodzaju uroku, który oczarowuje widza i pobudza jego wyobraźnię. Mamy tu czary, magiczne stworzenia i wyczuwalny klimat halloween, jednak wszystko to przedstawione jest bez większego polotu i emocji.
Z początku intrygujące było dla mnie zaangażowanie w produkcję Eliego Rotha. Reżyser głównie kojarzący się z krwawymi horrorami jakoś średnio wpisywał się w wizję kina familijnego z przesłaniem. Na zaintrygowaniu niestety się skończyło a reżyser zaserwował nam film zadziwiająco średni i niewykorzystujący potencjału opowieści. Roth miał do dyspozycji historię pozwalającą na popuszczenie wodzy fantazji i wykreowanie niesamowitego magicznego świata. W efekcie stworzył film, który zamiast rozbudzać wyobraźnię sprawia wrażenie jakby magia i czarodziejskie stwory otaczające głównego bohatera były powpychane w fabułę na siłę i bez konkretnego zamysłu.
Co do obsady mam mieszane uczucia. Najjaśniejszym jej punktem jest kreacja jak zwykle genialnej Cate Blanchett, która wciela się w rolę sąsiadki Florence. Aktorka już nie raz udowodniła, że wizualne metamorfozy nie są dla niej żadnym problemem. Tak jest też i tym razem gdy odziana w purpurową suknię z siwymi włosami kradnie w „Zegarze czarnoksiężnika” każdą scenę. Kolejną wyróżniającą się osobą jest odgrywający rolę głównego antagonisty Kyle MacLachlan. Wcielający się w Isaaca Izarda aktor dodaje grozy opowieści i choć najmniej jest go na ekranie to jego odegrany perfekcyjnie schwarzcharakter dopełnia mroczny klimat filmu. Nieco gorzej ma się rola głównego bohatera, w którego drewniano wciela się młody Owen Vaccaro. Głównym minusem w obsadzie jest jednak Jack Black, który w kolejnym filmie gra oklepaną już przez siebie rolę. Pomimo sympatii jaką darzę aktora ciężko nie ulec wrażeniu, że gdyby obsadzić kogoś innego w roli wujka Jonathana to film zyskałby sporo na oryginalności i świeżości.
Dorośli na filmie będą się bawić raczej średnio, jednak dzieciom dostarczy on przedniej rozrywki. Młodszych widzów prawdopodobnie nie będą razić niektóre mankamenty produkcji, jak kilka absurdalnych scen czy niektóre mało smaczne żarty. Dzieci, co cieszy, oprócz rozrywki znajdą w filmie dobre przesłania jak te, że bycie innym nie jest niczym złym, a dobro i szlachetność zwyciężają ze złem. Przed seansem należy jednak mieć na uwadze, że mimo iż jest to film z łatką kina familijnego to ze względu na mroczny klimat lepiej go oglądać ze starszymi dziećmi. Maluchy ze względu na wiek nie będą w stanie zrozumieć niektórych dialogów a momenty grozy mogą być dla nich zbyt straszne.
Choć film nie jest produkcją pozbawioną wad to ma morał, ciekawego antagonistę i atmosferę, która niejednego młodego widza zachwyci. Jeśli szukacie klimatycznej produkcji z dreszczykiem na halloweenowy seans dla dzieci to „Zegar czarnoksiężnika” będzie jak znalazł.
Wydanie DVD „Zegara czarnoksiężnika” jest w formie bookletu. Dołączona do opakowania książeczka zawiera ciekawie opisane kulisy powstawania produkcji, doboru scenarzysty, reżysera czy obsady, a także wypowiedzi aktorów wcielających się w głównych bohaterów. Na płycie znajdziemy jedynie zwiastun i film, niestety ku mojemu ubolewaniu jedynie w wersji z dubbingiem.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.