Lubicie swoją pracę? Czy może czujecie się znudzeni swoimi codziennymi obowiązkami i otoczeniem? Podobno wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Z całą pewnością jeszcze lepiej jest w Google’u, w którym staż otrzymali główni bohaterowie filmu Shawna Levy’ego „Stażyści”.  Produkcja Levy’ego to rzadki przykład „komedii sponsorskiej”, będącej zarówno wielkim lokowaniem produktów, jak i czymś znacznie więcej niż tylko psalmem pochwalnym.

Billy (Vince Vaughn) i Nick (Owen Wilson) to sprzedawcy, których kariera zawodowa zaczęła się załamywać wraz z rozwojem Internetu. Próbując pokonać trudności losu, postanawiają załapać się na staż w Google'u. Ale żeby go dostać, muszą stawić czoło wybitnym studentom. Udaje im się, ale to dopiero połowa sukcesu. Prawdziwa harówka dopiero się zacznie. W końcu o posadę w ogromnym przedsiębiorstwie starają się najlepsi studenci nauk ścisłych z całego kraju. Jednak potrzeba - matką wynalazków. Billy i Nick odkrywają, że sekret tkwi w... wyszukiwaniu, a właściwie w wyszukiwarce Google…

„Stażyści” to klasyczny model komedii kumpelskiej, w której dwaj przyjaciele muszą zmierzyć się w z niezwykłymi i niemal niezwyciężonymi trudnościami.  Scenarzyści obrazu Levy’ego wykorzystują sprawdzone chwyty fabularne takie jak zestawienie pary głównych bohaterów ze znacznie młodszym pokoleniem, doświadczenie z wiedzą, czy pomysłowość z innowacyjnością. Efekt kontrastu jest również głównym elementem poczucia humoru w produkcji, opartego tym razem na stosunkowo błyskotliwych i inteligentnych żartach. Twórcy wyciskają do maksimum potencjał Google’a. Ich obraz jest niemal materiałem reklamowym przedsiębiorstwa, przedstawiającym sukces, odmienność i różnorodność firmy jako pochodną niezwykłej kultury organizacyjnej Google’a. Levy oparł się jednak pokusie wyidealizowania firmy oraz przesadnego egzaltowania jej znaczenia w wątku fabularnym. „Stażyści” to przede wszystkim film o trudnym dorastaniu, niespełnionych ambicjach, wierze w swoje umiejętności, jak i pogoni za marzeniami, a przede wszystkim o olbrzymiej roli przyjaźni w naszym życiu. Twórca, wielokrotnie ocierając się o pewną wtórność, próbuje przypomnieć widzowi, że należy wykorzystać każdy dzień swojego życia, ponieważ jutrzejsza przyszłość już wkrótce okażę się przeszłością. Na uwagę zasługują również ciekawe nawiązania do współczesnej popkultury, wielokrotnie niezrozumiałej zarówno dla Billa i Nickiego, jak i naszych rodziców. W czasie seansu nie raz obserwując młode pokolenie „jajogłowych” zauważymy inspiracje oraz podobieństwo do bohaterów serialu „Teoria Wielkiego Podrywu”.

Po rewelacyjnym „Polowaniu na druhny” należało się zastanawiać, kiedy ponownie zobaczymy na ekranie doskonale dobrany duet komediowy- Owena Wilsona i Vincenta Voughna. Ich wzajemne, przezabawne relacje są motorem napędowym również „ Stażystów” oraz stanowią podstawę do wielu przekomicznych dialogów. Warto przy tym zauważyć, że obaj aktorzy doskonale czują się w swoim towarzystwie, a ich kreacje aktorskie naznaczone są doskonałą zabawą na planie oraz wyczuwalną, pewną nutą improwizacji. Starym wyjadaczom kroku dotrzymuje utalentowana młodzież, przypominająca różnorodne oblicza nerdów.

„Stażyści” pomimo kilku niezłych żartów nie rozbawią Cię do łez. To raczej komedia z przesłaniem o trudnych i ważnych wyborach w naszym życiu oraz o potrzebie pozostania sobą pomimo niesprzyjającego ku temu otoczeniu. To jedna z najbardziej optymistycznych produkcji ostatnich miesięcy.