„Gdzie jest krzyż?” to tytuł pierwszego odcinka przedsięwzięcia o nazwie „Kreskostoria Polski”. Cały cykl obejmuje 26 odcinków, które będziemy mogli oglądać w kinach 5d Extreme już od 20 stycznia. A teraz słów kilka o co chodzi i dlaczego warto bliżej zapoznać się z tym zgoła oryginalnym i niebanalnym projektem.
„Kreskostoria Polski” ukazuje dzieje Polski w nieco niekonwencjonalny sposób. W pierwszym odcinku o znaczącym tytule „Gdzie jest krzyż?” twórcy przedstawili historię chrztu Polski, losy Mieszka I i Dobrawy, a wszystko to widziane z perspektywy zwykłego człowieka, który żył w owych zamierzchłych czasach. Kolejne odcinki mają opisywać dalsze losy państwa polskiego aż do roku 1989. Jednak poza wydarzeniami o wadze państwowej, twórcy największy nacisk położyli na kwestie ważne dla ówczesnych obywateli. Dowiemy się na przykład czy w tamtych czasach we Wrocławiu była kapusta i czy ją kisili, czy nie kisili. Nad kwestią kapusty i innych zawartych w animacji informacji czuwali współpracujący z twórcami historycy, także możemy być spokojni co do ich zgodności z ówczesnymi realiami.
Reżyserem „Kreskostorii Polski”, a także scenarzystą i montażystą jest Bartek Kędzierski, twórca kultowych „Włatców much”. Kto miał do czynienia z „Włatcami”, ten doskonale wie jakiego typu humoru można spodziewać się po „Kreskostorii Polski”: nie zabraknie kloacznych żartów okraszonych inteligentnym i nieszablonowym humorem. Jednym słowem niezła (czarna?) polewka. Co do estetyki animacji to mamy tu do czynienia z „anty pixaryzmem”. Prezes Studia Animacji Xantus, Michał Dusiński tłumaczy taką decyzję chęcią stworzenia animacji, która różniłaby się od tych, którymi jesteśmy otoczeni, a które (co potwierdzają badania, jakie wykonali pracownicy studia) zlewają się widzom w jedną niekończącą się opowieść. „Kreskostoria Polski” reprezentuje natomiast „starą szkołę”, ze swoim komiksowym stylem i wrażeniem niekomercyjnej formy.
Choć projekt skierowany jest głównie do gimnazjalistów i licealistów, także widzowie w wieku dojrzałym nie będą zawiedzeni. Czego przykładem niech będzie autorka tekstu, która lata liceum ma (nie da się ukryć) za sobą, a na projekcji bawiła się nie najgorzej, mimo zaawansowanego wieku. Nie pozostaje na koniec nic innego, jak umieścić „wielki szacun” dla twórców, zarówno za inicjatywę, jak i realizację.