Uchodzi za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów. Wzbudza zachwyt nastolatek i kobiet oraz zazdrość mężczyzn. Na planie filmowym czuje się jak ryba w wodzie - kamera go uwielbia. Równie dobrze radzi sobie na deskach teatralnych. O swoim zawodzie mówi: "Aktorstwo jest możliwością opowiadania o namiętnościach, o całej dziwaczności świata. Aktorstwo jest odbiciem, można za jego pośrednictwem opowiedzieć dużo własnych przeżyć" O samych aktorach dodaje: "To prawda, że aktorzy to koszmarni ludzie, głównie ze względu na ich egocentryzm - sam jestem takim egocentrykiem. Ale bez aktorów świat byłby jednak nudniejszy i bardziej pusty".
Jako nastolatek bardziej od aktorstwa interesowały go sport, podróże i przygody. Zaczytywał się w książkach Szklarskiego, Maya i Sienkiewicza. Do teatru przekonywał się stopniowo. Najpierw poprzez udział w szkolnych przedstawieniach i konkursach recytatorskich. W końcu spotkał Annę Polony, której jedno pytanie: "Czy ty nie zamierzasz zdawać do szkoły teatralnej?" przesądziło o jego wyborze. W 1993 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Uczył go m.in. Krystian Lupa. Wspomina: "Wszystko, czego się nauczyłem, to właśnie od niego. Jest jednym z nielicznych, którzy nie stawiają sztucznych barier między ludźmi. On kocha swoich aktorów".
Na deskach teatralnych zadebiutował w Warszawie w Teatrze Powszechnym, z którym później zresztą się związał, w spektaklu wyreżyserowanym przez Krystynę Jandę - "Na szkle malowane". W roku ukończenia studiów wystąpił także po raz pierwszy przed kamerą. Otrzymał rolę młodego skrzypka w zrealizowanej na Węgrzech produkcji I. Göngöscy - "Śmierć w płytkiej wodzie". Przez półtora miesiąca zapoznawał się z tajnikami gry na skrzypcach u Mieczysława Szlezera, kapelmistrza Filharmonii Krakowskiej. Małą rolę, Dolka Horowitza, otrzymał także u samego Stevena Spielberga w "Liście Schindlera" (1993). Chociaż na planie spędził 25 dni, na ekranie prawie go nie widać.
W 1994 r. znalazł się jako Jacek w obsadzie popularnego serialu telewizyjnego "Fitness Club". Niedługo potem w jednej z kawiarni wypatrzył go Jarosław Żamojda i zaproponował rolę Biedrony w młodzieżowym filmie sensacyjnym - "Młode wilki" (1995). Rok później zagrał młodego antropologa Julka u Andrzeja Żuławskiego w słabo ocenionej przez krytykę "Szamance". Zimne przyjęcie filmu nie przeszkodziło jednak w dalszym rozwoju kariery Deląga. W 1997 r. wystąpił aż w 7 produkcjach, m.in. w "Ciemnej stronie Wenus" Radosława Piwowarskiego, "Kilerze" Juliusza Machulskiego i "Młodych wilkach 1/2" Żamojdy.
Po rolach w "Siedlisku" (1998) oraz "Złocie dezerterów" (1998) znalazł się na planie serialu komediowego "Tygrysy Europy" (1999) Jerzego Gruzy. Jako Jacek, kierowca oraz prawa ręka nowobogackiego biznesmena Nowaka (Janusz Rewiński), po raz kolejny zachwycił żeńską część publiczności, która co tydzień z pasją obserwowała jego próby podbicia serca Agnieszki Wagner. Pasmem sukcesów okazał się rok 2000. Obok Macieja Stuhra, Cezarego Pazury i Mirosława Baki znalazł się w obsadzie cieszącej się dużym zainteresowaniem komedii sensacyjnej - "Chłopaki nie płaczą" Olafa Lubaszenki. Bogusław Linda powierzył mu rolę w swoim "Sezonie na leszcza" oraz nowej wersji "Krzyżaków" (2002). U Janusza Zaorskiego zagrał w "Hakerze". Przede wszystkim zaś wcielił się w postać Winicjusza w ekranizacji "Quo Vadis" (2001) Jerzego Kawalerowicza.
Deląg nigdy nie porzucił teatru. Gościnnie występuje na scenach warszawskich, m.in. w Teatrze Powszechnym, Na Woli i Scenie Prezentacje. W 1996 r. otrzymał angaż we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Sam deklaruje, iż chciałby zostać następcą Zbigniewa Cybulskiego. Także jego siostra, Dorota Deląg, zajmuje się aktorstwem.