Jest jednym z najbardziej utytułowanych i rozpoznawalnych aktorów polskich, który na polskich ekranach goszczą nieprzerwanie od dnia swojego debiutu. W przypadku Turka nastąpił on 12 czerwca 1958 r. (to również rok ukończenia warszawskiej PWST) w teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu. Z tą placówką związany był tylko przez rok, bo już w 1959 roku dostał angaż w warszawskim Teatrze Syrena. Od tego momentu na stałe swoją karierę i życie zawodowe związał ze stolicą. Oprócz Teatru Syrena, występował na deskach teatrów Polskiego, Narodowego Rozmaitości i Kwadrat.
Na rok 1958 przypadł również jego pierwszy występ w filmie. Był to „Krzyż walecznych” w reżyserii Kazimierza Kutza. Od tego momentu nie ma roku, by na ekranach nie pojawił się jakiś film z Turkiem w obsadzie. U Kutza pojawił się jeszcze w „Ludziach z pociągu” i „Tarpanach” (1962). W swojej karierze miał możliwość grania u największych: u Hasa („Złoto”), Chęcińskiego („Agnieszka 46” z 1964), Bera („Zawsze w niedzielę” z 1965), Skolimowskiego w „Barierze” z 1966 roku, u Barei w „Niespotykanie spokojnym człowieku” i „Misiu”, u Zaorskiego w „Awansie” i u wielu innych.
Oprócz ogromnej ilości ról filmowych, Turek zagrał w kilku serialach, które przeszły już do klasyki polskiej telewizji, z „Czterema pancernymi i psem”, „Czterdziestolatkiem”, „Alternatywy 4” i „Domem” na czele. Ze współczesnych seriali jest już na stałe skojarzony ze „Złotopolskimi”, gdzie gra wścibskiego listonosza. To właśnie głównie dzięki tym rolom aktor jest przede wszystkim kojarzony z repertuarem komediowym, w którym zresztą artysta doskonale się odnajduje.
Jerzy Turek miał szczęście kilkakrotnie pojawić się w dziełach powszechnie uznanych za kultowe. Jako trener Jarząbek odśpiewał swoją nieśmiertelną piosenkę w „Misiu” Stanisława Barei, by ponownie się przypomnieć w „Rysiu” Stanisława Tyma. W „Alternatywy 4” był pokornym i pomiatanym mężem śpiewaczki. W „Czterdziestolatku” był stróżem porządku społecznego, a w „Nie lubię poniedziałku” wszędobylskim zaopatrzeniowcem.
Aktor posiada tak bogaty dorobek, że trudno zliczyć każdą z ról i filmów, w których wziął udział. Tak głęboko wrył się w polski krajobraz filmowy, że ciężko sobie wyobrazić znaczącą komedię bez jego udziału. Szczególnie, gdy jego role nieodmiennie kojarzone są z komediami absurdu pod szyldem Barei.