Opis: |
„Mój film jest filmem fabularnym, dużo się w nim dzieje. Opowiada o dziewczynach z magazynów pornograficznych, które otrzymują imiona i o bezimiennych zmarłych w zbiorowej mogile, o maszynach tak brzydkich, że obudowa musi chronić oczy robotnika i o silnikach, które są zbyt piękne, aby je ukrywać pod maską, o technikach pracy, które polegają na współdziałaniu ręki i mózgu i takich, które chcą z tym skończyć. Mój film jest filmową rozprawką albo esejem. Współczesny aparat opinii to wielka paszcza albo może niszczarka. Ze strzępków papieru tworzę nowy tekst, czyli organizuję zabawę w podchody. Mój film składa się z wielu szczegółów i buduje wiele relacji: obraz-obraz, słowo-obraz, słowo-słowo. W ten sposób może stać się filmem pełnometrażowym. Poszukiwałem i znalazłem taką formę, w której wiele się zmieści przy niewielkim nakładzie finansowym” - Harun Farocki.
Stabilność kapitalizmu - oto temat filmu „Jak widać”. Po erze nieudanego buntu, zapanowała najwidoczniej cicha zgoda, co do tego, aby przyjąć stabilność kapitalizmu jako pewnik. Najbardziej przygnębiające obalenie wszelkich teorii, które w 1968 roku koniec kapitalizmu wyznaczyło nie jak punkt docelowy, lecz jako niepodważalną przesłankę, jako historyczny absurd, który trzeba zaakceptować, dzięki któremu rzeczywistość znów dopuszcza się bezprawia wobec teorii. Farocki nie jest z tego zadowolony. Z giętkim uporem obstaje przy tym, że dawne pytania nadal są tymi właściwymi, ale trzeba postawić je na nowo, w inny sposób. Stabilność kapitalizmu to dla niego przedmiot badań. Prowadzi te badania, analizując produkty, takie jak: autostrady, stany fizyczne, wojna, relacje pomiędzy tkactwem i liczeniem, pornografia, zjawisko konwersji - przestawiania produkcji z towarów wojennych na towary niewojenne. Badania Farockiego nie przynoszą żadnych odpowiedzi. Zachęcają, aby nie ustawać w zadawaniu pytań. Nie zawsze jednak wystarczy widzieć rzeczy takimi, jakimi są. W obrazach zawsze można coś odkryć, jeśli tylko próbuje się je intensywnie odczytywać - taka jest zawierająca ukryty sens konkluzja tego filmowego eseju dokumentalnego. Z naukową wręcz skrupulatnością, niezwykle konkretnie opowiada on o niezwykle abstrakcyjnych relacjach: pomiędzy wojną a zarabianiem na chleb, między ruchem obrotowym, a ciągłością produkcji towarów, o sprzężeniu między narzędziem i maszyną liczącą, które sprawia, że oko, nos i ucho robotnika przestają odgrywać decydującą rolę. Farocki pokazuje historię techniki jak historię polityczną. W procesie, w którym - jak napisał filozof Günther Anders – „szczegóły więcej znaczą niż całość”.
źródło: internet |