logowanie   |   rejestracja
 
Life as a House (2001)
Życie jak dom
Life as a House (2001)
Reżyseria: Irwin Winkler
Scenariusz: Mark Andrus
 
Obsada: Kevin Kline ... George Monroe
Kristin Scott Thomas ... Robin Kimball
Hayden Christensen ... Sam Monroe
Jena Malone ... Alyssa Beck
Mary Steenburgen ... Colleen Beck
 
Premiera: 2001-09-09 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Dobrze jest być wyluzowanym.

Zdrowiej – podobno – niż pozwalać się zżerać stresowi w pracy, w małżeństwie, w relacjach z dziećmi, w codziennych obowiązkach. Tylko co jeśli życie nagle postawi cię pod ścianą i okaże się, że praca, małżeństwo, relacje i codzienność leżą w gruzach, bo nie wytrzymały takiej dawki luzu?

George’a Monroe, głównego bohatera tej sympatycznej opowieści o umieraniu, poznajemy podczas porannego oddawania moczu do morza. Za plecami George’a można podziwiać ruderę będącą aktualnie jego domem, tuż przed nim rozpościera się trzydziestometrowy klif i błękitny, iście kalifornijski ocean, po jego prawej sąsiadka próbuje odpędzić od okna nastoletnią córkę. Doskonałe rozpoczęcie dnia.
Bardzo szybko przekonujemy się, że George nie jest lubiany w okolicy – jego waląca się szopa szpeci krajobraz eleganckiej, mieszczańskiej dzielnicy, jego niekonwencjonalne zachowania budzą powszechne zgorszenie, jego pies wydaje się czerpać radość z niszczenia własności najbliższych sąsiadów. W pracy jest bardzo podobnie – tu pierwsza prawdziwa niespodzianka, bo właściciel największej architektonicznej katastrofy na Zachodnim Wybrzeżu jest nikim innym, jak właśnie architektem. Ale pracuje po staremu, nie wspomagając się komputerami, co również nie budzi sympatii u nastawionego na wyniki kierownictwa. Wyrzucony z pracy George najpierw dostaje szału, a następnie traci przytomność. Lekarze nawet nie próbują udawać, że wiedzą, jak go wyleczyć. Rak w stadium terminalnym.

W tym mniej więcej miejscu kończy się część, która podobała mi się najbardziej. Nie znaczy to bynajmniej, że dalszy ciąg jest zły, bo na perypetie pana w średnim wieku próbującego za wszelką cenę dokonać przed śmiercią czegoś sensownego patrzy się bardzo przyjemnie, z dużą dozą sympatii dla prawie wszystkich bohaterów. Wymagającym przeszkadzać będzie konwencja hollywoodzkiego „filmu z poziomu zero” nastawionego na udawanie, że rzeczywistość naprawdę jest taka, jak to w nim przedstawiono i przemycającego pod spodem dość banalne moralne przesłanie; mi przeszkadzała umiarkowanie, bo lubię takie filmy, choć świadom jestem ich wtórności. Poczucie humoru jest bardzo przyzwoite (zwłaszcza sceny z inspektorem nadzoru budowlanego), scenariusz przyjemny w odbiorze choć przewidywalny, aktorstwo dobre. Pomijając Kevina Kline’a, który jak zwykle stanął na wysokości zadania, ogromnym zaskoczeniem jest dla mnie Hayden Christensen – rok przed drętwym występem w „Gwiezdnych wojnach” stworzył bardzo przekonywającą kreację kogoś, kogo dzisiaj nazwalibyśmy zapewne Emo-kid, i całkiem sprawnie uchwycił drugie dno kryjące się za postawą jego bohatera. Duże brawa, kto nie wierzy, niech obejrzy.

Ogólnie – dobry film na leniwe niedzielne popołudnie. Można oglądać całą rodziną, pod warunkiem, że dzieci już wiedzą, skąd się biorą dzieci. Mimo podjętej tematyki optymistyczne, krzepiące i całkiem zabawne. Z dystansem, ale polecam.
autor:
Michał Szymański
ocena autora:
dodano:
2011-10-25
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [5]
Zdjęcia [8]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  benefis
  Duster
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2010-04-30
[odsłon: 3383]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera