Tim Story, reżyser odpowiedzialny za takie produkcje jak "Fantastyczna Czwórka" czy "Shaft" z Samuelem L. Jacksonem postanowił wyreżyserować film z fantastyczną dwójką – Tomem i Jerrym.
Tom i Jerry to obecnie kultowi bohaterowie kreskówek. Od lat 90. tworzy się filmy pełnometrażowe z ich udziałem, które dotąd były realizowane wyłącznie w formie animacji. „Tom i Jerry” w reżyserii Tima Story („Fantastyczna Czwórka”) to jednak próba połączenia kreskówki z grą aktorską. Postaci są stworzone w technologii animacji 2D, co jest ukłonem w stronę zachowania tradycji. Pod względem połączenia techniki 2D i realnego świata, gdzie grają aktorzy film wygląda interesująco. Reżyser przyznał w wywiadzie dla animationscoop.com, że przy pracach nad filmem inspirował się słynnym: „Kto wrobił Królika Rogera?”. Nie chciał, by postaci straciły swój charakter, dlatego nie zastosował animacji 3D. Sam sposób kręcenia wydaje się jednak już unowocześniony. Przypomina konwencję teledysku – dynamiczne sytuacje, mnogość kolorów w obrazie, czy wartka akcja, co powinno spodobać się młodszym widzom przyzwyczajonym do tego typu narracji. Reżyser wie, jakie zabiegi są w modzie w obecnej filmografii i je wykorzystuje.
Fabuła jest bardzo przejrzysta. W tej odsłonie Tom i Jerry pojawiają się w Nowym Jorku. Młoda pracownica hotelu musi wymyśleć sposób na pozbycie się myszy, której obecność może nadszarpnąć opinię hotelu, w którym ma odbyć się wesele stulecia. W tym celu postanawia skorzystać z usług Toma, który marzy, by móc zostać grajkiem dla gości hotelowych. Pojawiają się wzloty i upadki, a także zwrot akcji. Co ważniejsze film przedstawia wartość współpracy (nawet ponad podziałami), by osiągnąć dany cel. Pokazuje, że osoby, po których najmniej można się tego spodziewać, mogą czasem dać najcenniejsze wskazówki. Jest to film skierowany przede wszystkim do dzieci (i tu dobrze spełnia swoją rolę); natomiast brakuje w nim elementów, które mogłyby również przyciągnąć na dłużej uwagę rodziców. Fabuła w oczach dorosłego wydaje się być czasem mało angażująca, choć we starszych filmach znajdowały się poruszające wszystkich momenty jak np. los Robyn w filmie „Tom i Jerry: Wielka Ucieczka” z 1992 roku. Gra Chloë Grace Moretz w roli głównej bohaterki bywa czasem przerysowana, choć, biorąc pod uwagę, że jest to film przeznaczony dla młodego widza, który może w ten sposób zobaczyć wyraziste emocje, nie należy się tym niepokoić. W filmie pojawiają się także inni znani aktorzy jak Michael Peña i Ken Jeong, którzy zagrali przyzwoicie.
Nie brakuje najważniejszych elementów, czyli gagów, które są charakterystyczne dla przygód kota i myszy. W filmie „Tom i Jerry” ponownie możemy zobaczyć np. próbę lotu Toma wyposażonego we własnoręcznie zrobione skrzydła, który był częstym motywem w serialu. Relacja kota z psem jest także wiernym odzwierciedleniem ich zachowania w kreskówkach. Ponadto, widz ma do czynienia także z dobrze znanymi pościgami, które kończą się totalną demolką. To wszystko sprawia, że widzowie mają szansę uśmiechnąć się, widząc coś, co dobrze znają. Mówiąc o humorze, w filmie pojawia się też kilka żartów, które wydają się mało zabawne, lecz perypetie myszy i kota wynagradzają tę niedogodność.
Dodatkowym ‘smaczkiem’ jest wplecenie motywów kultury amerykańskiej i indyjskiej do filmu. Jako, że Nowy Jork jest jednym z najsłynniejszych miast w Stanach Zjednoczonych, toteż w filmie pojawia się wiele odniesień do amerykańskiej kultury jak chociażby rapujące gołębie, Tom spędzający czas na meczu baseballowym czy grający kompozycje jazzowe na fortepianie. Obecne są także elementy kultury indyjskiej jak np. słonie z charakterystycznymi ozdobami, co pozwala młodemu widzowi zapoznać się z kulturą innych miejsc na świecie.
Podsumowując, „Tom i Jerry” jest dość przyjemnym filmem dla współczesnego młodego widza. Niezbyt skomplikowana fabuła, ‘teledyskowość’ obrazu i narracji, nawiązania do popkultury, jasno wynikające z treści morały i dobrze znane gagi stanowią miłą rozrywkę.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos - dystrybutorem filmu na DVD.