Film o striptizerach? I to jeszcze nakręcony z przymrużenie oka? Czy taka produkcja może zyskać sobie publikę? Okazuje się, że tak. I to całkiem sporą. W 2012 roku na ekrany kin weszła produkcja opowiadające o grupie striptizerów. Film dosłownie podbił serca żeńskiej części publiczności. Nic więc dziwnego, że twórcy zdecydowali się na kontynuację przygody. W piątek w kinach pojawiła się druga część „Magic Mike” zatytułowana „Magic Mike XXL”.
Mike ma swoją firmę, niestety nie wszystko prosperuje tak, jak powinno. Nie ma zbyt wielu klientów, przez co nie jest w stanie zatrudnić wystarczającej liczby pracowników. Do tego dziewczyna odrzuciła jego oświadczyny. Życie nie rozpieszcza bohatera. Do czasu, gdy ten dostaje informację od swojej byłej grupy. Mike postanawia ruszyć z nimi na konwent striptizerów i pożegnać się z branżą w odpowiedni, taneczny sposób.
„Magic Mike XXL” to film o mężczyznach, ale skierowany do żeńskiej części publiczności. Lekka komedyjka, która pokazuje życie tancerzy, gdy nie przebywają w blasku fleszy. To idealna pozycja na letnie dni, na babski wypad lub wakacyjne lenistwo kinowe. A czego można się spodziewać po tej części?
Więcej humoru, więcej czasu dla poszczególnych bohaterów i większego show. „Magic Mike” to wprowadzenie, prawdziwa magia rozpoczyna się w drugiej odsłonie. Jedno jest pewne – w takiej produkcji nie należy spodziewać się głębokiej i przemyślanej fabuły. Tutaj chodzi o zabawę – świetnie dobraną ścieżkę dźwiękową, ciekawe postaci i występy taneczne.
Nie zabraknie żadnego z wymienionych powyżej elementów. Mnóstwo humoru – zwłaszcza tego sytuacyjnego i słownego – gwarantuje widzowi kilkadziesiąt minut wypełnionych śmiechem. Rytmiczna muzyka, która wpada w ucho, hipnotyzuje a postaci… Cóż, takiej piątki nie znajdziecie w żadnym innym filmie.
Pamiętajcie jednak o pewnym drobnym szczególe – jaki to jest film. Ta produkcja pokazuje, że zawód striptizer polega na uszczęśliwieniu każdej kobiety. I tę właśnie myśl można uznać za przewodnią myśl produkcji. Jeżeli więc spodziewacie się stonowanego filmu, gdzie nie dzieje się zbyt wiele, a występy tancerzy zostały ograniczone do minimum, możecie poszukać czegoś innego.
Jedno jest pewne – jeżeli podobała Wam się pierwsza część tanecznej drogi Mike’a i jego kolegów z grupy, nie zawiedziecie się i tym razem. XXL sugeruje, że film będzie napakowany pewnymi scenami. I tak też jest. Panowie niekoniecznie powinni wybrać się na seans, ale panie – jak najbardziej.