Czy miłość do natury może prowadzić do zbrodni? Reżyser Jean Veber udowadnia swym filmem, że tak. Chyba ma rację, bo jak pokazuje historia, fanatyzm w imię każdej, nawet największej sprawy czy idei, nie przynosi korzyści, a raczej rodził wokół siebie agresję i nienawiść.

Yan Lazarrec (Vincent Perez) jest młodym, bardzo dobrze przygotowanym, znającym wady i zalety wszystkich leków i mającym ogromne zaufanie wśród klientów, aptekarzem. Jednak na pozór cichy i spokojny Yan, po godzinach pracy zabija osoby niszczące naturę ich własną trucizną (na przykład producenta papierosów – papierosami). Wszystkich wrogów eliminuje na dość wyszukane sposoby dzięki tajemnej wiedzy alchemicznej Celtów, jaką posiadali jego przodkowie z Bretanii. Trochę to zalatuje Danem Brownem.

Podczas spotkania ekologów poznaje Françoisa Barriera (Guillaume Depardieu), młodego, zdolnego policjanta i pomiędzy nimi rodzi się dość specyficzna przyjaźń. Zarówno Yan i François nie wiedzą, że stoją po przeciwnych stronach barykady. Do chwili, gdy seryjny morderca popełnia prosty błąd.

Mimo że „Aptekarz” jest thrillerem z elementami kryminału, tak naprawdę ani przez chwilę nie trzyma w napięciu. Może przez moment w ostatniej scenie. Zakończenie wydaje się zupełnie bezsensowne i całkowicie nieprzekonujące. Podobnie rzecz ma się z przyjaźnią pomiędzy głównymi bohaterami. Wydaje się sztuczna, ale też nie jest żadną grą ze strony Yana czy Françoisa. Według mnie ani reżyser Jean Veber, ani aktorzy nie umieli tego pokazać na ekranie.

Miłe dla polskiego widza może być to, że François w chwilach zawodowego i osobistego kryzysu popija sobie popularną „Żytnią” z kłosem.

Bardzo przeciętny film, polecam jedynie fanom Vincenta Pereza i niedawno tragicznie zmarłego Guillaume Depardieu.