logowanie   |   rejestracja
 
The Fantastic Four: First Steps (2025)
Fantastyczna 4: Pierwsze kroki
The Fantastic Four: First Steps (2025)
Reżyseria: Matt Shakman
Scenariusz: Eric Pearson
 
Obsada: Pedro Pascal
Vanessa Kirby
Joseph Quinn
 
Premiera: 2025-07-25 (Polska), 2025-07-23 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Do czterech razy sztuka [recenzja Blu-ray]

Po tym jak w maju tego roku w sieci ukazały się stylowe grafiki zapowiadające premierę najnowszej produkcji „Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki”, miłośnicy Marvela wiedzieli, że tym razem czeka ich zupełnie inna wizja od dotychczasowych interpretacji klasycznych herosów, która żyje na alternatywnej Ziemi utrzymanej w retrofuturystycznym klimacie lat 60. ubiegłego wieku – kinowy reboot jednej z najbardziej popularnych komiksowych drużyn superbohaterów to w rzeczywistości już czwarte podejście do tego tematu: oprócz filmu Tima Story’ego z 2005 roku i Josha Tranka z 2015 roku istnieje jeszcze niskobudżetowa wersja Rogera Cormana z 1994 roku, która nigdy nie trafiła do oficjalnej dystrybucji i jest znana fanom jako ciekawostka. Mimo, iż co dekadę publika otrzymywała coraz to nowsze spojrzenie na genezę superbohaterskiego kwartetu, to na przestrzeni lat twórcom nigdy nie udawało się pociągnąć tej franczyzy naprzód – i chociaż po spektakularnej porażce produkcji z 2015 roku studio 20th Century Fox prawie natychmiast rozpoczęło prace nad kontynuacją, to plany te przekreśliło przejęcie wytwórni przez Disneya w 2019 roku, a kontrolę nad serią objęło Marvel Studios. Debiutując w uniwersum MCU wielkoekranowy restart marki zdołał przebić tylko w ciągu premierowego weekendu cały krajowy dochód poprzedniej odsłony – czyżby w przypadku tego tytułu parafrazując słynne przysłowie udała się do czterech razy sztuka?

Drugi w dorobku pełnometrażowy film Matta Shakmana „Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki” przedstawia nam Pierwszą Rodzinę Marvela, rezygnując tym razem (podobnie jak w „Supermanie” od Jamesa Gunna) z origin story i serwując kinomaniakom kilkuminutowy montaż ze skrótem wymaganych wydarzeń stylizowany na telewizyjną reklamówkę rodem z lat 60. ubiegłego wieku, z którego wyłaniają się herosi już w pełni ukształtowani, mający za sobą niejedną batalię o losy ich osadzonego w retrofuturystycznej konwencji świata – w skład najświeższej inkarnacji superbohaterskiego teamu (niegdyś byłych astronautów) wchodzą: Reed Richards/Mister Fantastic, Sue Storm/Niewidzialna Kobieta, Johnny Storm/Ludzka Pochodnia oraz Ben Grimm/Stwór. Kwartet uznanych obrońców Ziemi-828, którzy swoją tożsamość zawdzięczają wspólnej katastrofie w kosmosie poznajemy w chwili, gdy zmagają się z koniecznością pogodzenia swoich superbohaterskich obowiązków z siłą rodzinnych więzi – familia wkrótce się powiększy, gdyż po wielu próbach Sue spodziewa się dziecka, którego dumnym ojcem zostanie Reed, lecz jego przyszłe tacierzyństwo przesłania śmiertelne zagrożenie: wygłodniały bóg Galactus sieje spustoszenie we wszechświecie, pochłaniając kolejne planety w celu przetrwania, a Fantastyczna Czwórka będzie musiała znaleźć niekonwencjonalny sposób na pokonanie wroga, choć mają na to bardzo mało czasu…


Gdy w 1961 roku ukazał się komiks o „Fantastycznej Czwórce”, stanowił on zupełnie nowe otwarcie dla znajdującego się wówczas w kryzysie wydawnictwa Marvel, obecnego na rynku wydawniczym od ponad dwóch dekad, które zaprezentowało czytelnikom superbohaterów o indywidualnych charakterach, będących nie tylko ripostą na „Ligę Sprawiedliwości” od DC, ale odpowiadając jednocześnie na ducha ówczesnych czasów – na początku lat 60. ubiegłego wieku dopiero co rozpoczął się wyścig kosmiczny pomiędzy USA, a ZSRR i świat popkultury  szybko zareagował na ludzką fascynację pozaziemskimi wyprawami, która przeniknęła do kinematografii, także tej skierowanej do najmłodszych w postaci serialu „Jetsonowie”. Matt Shakman postanowił oddać hołd papierowemu pierwowzorowi Stana Lee i Jacka Kirby’ego czerpiąc garściami z retrofuturystycznej stylistyki, którą opanował do perfekcji przy serialu „WandaVision”, wyciągając lekcje z błędów swoich poprzedników zasiadających na krześle reżyserskim w tej franczyzie w ciągu ostatnich trzech dekad – serial z 2021 roku z Elizabeth Olsen i Paulem Bettanym w rolach głównych zachwycał nie tylko klimatem retro-sitcomów, ponieważ pod stylowym płaszczykiem vintage settingu eksplorował liczne traumy Wandy Maximoff przeżywającej żałobę. Równie głęboko emocjonalny rdzeń fabularny znajdziemy w najnowszym pełnometrażowym filmie superbohaterskim amerykańskiego reżysera.

Fakt, że ponad ćwierć wieku temu twórcy komiksu uczynili protagonistami obdarzonymi nadprzyrodzonymi mocami członków rodziny stanowiło wówczas o nowatorskim podejściu do tworzenia historii – „Pierwsze kroki” zdają się iść jeszcze dalej, gdyż teraz to matczyna miłość gra kluczową rolę w obliczu zagrożenia, zwiastowanego przez heraldkę Galactusa. Srebrna Surferka ogłaszając nadejście kosmicznego boga radzi fantastycznemu kwartetowi, by jak najlepiej wykorzystali pozostały im czas do spędzenia ostatnich chwil z najbliższymi, co dodatkowo pogłębia już obecny konflikt emocjonalny, gdyż walka toczy się jednakowo na dwóch frontach: mierzenia się z widmem zagłady całej Ziemi-828 i niebezpieczeństwem na bardziej personalnym poziomie (Sue zaszła w końcu w ciążę po wielu staraniach, jednak jej błogosławiony stan jest także przyczyną dylematów Reeda, który przy każdym problemie musi przemyśleć każdą możliwą opcję). Dzięki temu superbohaterski zespół nie jest tylko grupą obrońców ratujących świat, ale przede wszystkim rodziną złożoną z ludzi, na których twarzach malują się zarówno realne obawy i strachy (przed utratą dziecka, partnera, czy tożsamości), jak i pozytywne emocje w scenach domowych, które wręcz emanują ciepłem i autentycznością prawdziwej rodzinnej atmosfery z wszystkimi przekomarzaniami i żartami, pomagając nam utożsamić się z ekranową familią i wskrzesić sympatię do jej członków.


Najjaśniejszym ogniwem aktorskiego zespołu jest Vanessa Kirby w roli Sue, która niejako spaja całą czwórkę superbohaterów i jest jej emocjonalnym centrum, wyróżniając się na tle męskiej obsady – brytyjska aktorka, której szerszą popularność przyniosły superprodukcje „Mission Impossible: Fallout” z 2018 roku i „Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw” z 2019 roku oraz serial „The Crown” z 2016 roku, w którym w pierwszych dwóch sezonach wcieliła się w siostrę królowej Elżbiety II, odtwarza swoją bohaterkę nie tylko z niezwykłą charyzmą, ale i sercem: nadanie jej roli matki rozwinęło postać i dodało uczuciowej głębi, której brakowało w poprzednich inkarnacjach Niewidzialnej Kobiety. Partneruje jej Pedro Pascal, który do swojej roli genialnego naukowca nie zdecydował się zgolić wąsów przerażony swoim wyglądem w „Wonder Woman 1984” z 2020 roku – chilijski aktor stara się oddać napięcie towarzyszące Reedowi Richardsowi po tym, jak został ojcem oraz jego nerdowską aurę, tworząc z Kirby zgrany i uzupełniający się duet na zasadzie serce/mózg. Za komediowy wydźwięk odpowiada pozostała dwójka teamu: działający pod wpływem impulsu Johnny o twarzy Josepha Quinna to zdecydowanie najciekawsza wersja tej postaci, a Ebon Moss-Bachrach jako Ben Grimm to twardziel o miękkim wnętrzu. Na uwagę zasługuje także Julia Garner, której pierwsze wejście jako żeńskiej wersji Silver Surfera zapada w pamięć dzięki charakterystycznej intonacji głosu.

Oryginalną ścieżkę dźwiękową do filmu skomponował Michael Giacchino, który posiada już spore doświadczenie w tworzeniu soundtracków do produkcji Disneya, nie tylko pod banerem Marvela, ale i Pixara. W materiałach promujących najnowszą superbohaterską produkcję amerykański kompozytor podkreślał, że jego ostatnia praca współgra z wizualną estetyką: „Duch retrofuturyzmu jest obecny w całym filmie, a muzyka mocno się do niego odwołuje, zwłaszcza na początku. Usłyszycie tu vintage’owe syntezatory oraz perkusję w stylu epoki kosmicznej, czyli brzmienia nawiązujące do tamtejszego optymizmu wobec nauki i tego, co nieznane. Ale wszystko to jest osadzone w bohaterach. To nie tylko styl dla samego stylu, tu chodzi o emocje.” Sam reżyser Matt Shakman od dawna jest wielkim fanem Giacchino: „Od humoru po wzruszenia i pełną adrenaliny akcję – nie ma rzeczy, której nie potrafiłby oddać. Jego praca przy „Fantastycznej Czwórce” jest przepiękna od początku do końca. Włożył w nią całe swe serce, tworząc naprawdę zapadającą w pamięć, wzniosłą ścieżkę dźwiękową”. Soundtrack nagrany w Abbey Road Studios przy udziale orkiestry symfonicznej oraz chóru liczącego łącznie ponad dwieście osób znakomicie przywołuje ducha przeszłych dekad, którego klimat oddaje czterominutowa suita (sic!) „Main Theme” obiecująca słuchaczom solidną porcję pozytywnych muzycznych wrażeń z pogranicza przygody, akcji i humoru.


WYDANIE BLU-RAY

Nowa inkarnacja „Fantastycznej czwórki” trafia na dyski fizyczne po trzech miesiącach od swojej premiery kinowej, czyli standardowym okienku czasowym Disneya, na wszystkich możliwych nośnikach: DVD, Blu-ray oraz 4K UHD – ten ostatni dostępny jest jedynie w kolekcjonerskim metalowym opakowaniu typu „steelbook”. Obraz na płycie Blu-ray zapisano w panoramicznym formacie 2.39:1, a jego szerokoekranowy aspekt uchwycony za pomocą kamer Arri Alexa 65 zachwyca audiowizualną prezentacją – transfer jest czysty, a detale świata z poprzedniej epoki (zarówno scenografii, jak i kostiumów) widoczne gołym okiem i utrzymane w kolorystyce zabarwionej odcieniami niebieskiego, które kontrastują z mocno i żywo nasyconymi barwami żółto-pomarańczowych płomieni Johnny’ego Storma. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polski dubbing dostępny jest standardowo jako Dolby Digital 5.1 – obie ścieżki brzmią niezwykle dynamicznie, dialogi nawet w najbardziej rozbudowanych scenach są prawidłowo traktowane nadrzędnie i w pełni zrozumiałe, a score Michaela Giacchino przyjemnie uzupełnia doznania audio. W polskim dubbingu usłyszymy m.in. Tomasza Kota (Reed Richards), Lidię Sadową (Sue Storm), Michała Żurawskiego (Ben Grimm), Jędrzeja Hycnara (Johnny Storm), Marcina Trońskiego (Galactus), czy Polę Błasik (Silver Surfer).

Na błękitnej płycie oprócz filmu znajdziemy też całkiem standardowy zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ponad 40 minut i odsłaniają kulisy marvelowskiego widowiska. Na pierwszy ogień idzie „Poznaj Pierwszą Rodzinę Marvela” (9:08), czyli making of w pigułce, który przedstawia nam głównych bohaterów i odtwarzających ich aktorów, sypiąc garściami informacji odnośnie całej franczyzy. „Fantastyczny futuryzm” (13:04) skupia się bardziej szczegółowo na wizualnej stronie letniego blockbustera w retro konwencji autorstwa scenografa o irańskich korzeniach Kasry Farahani, a „Poza wymiarem i pod powierzchnią” (9:37) porusza poboczne tematy dwóch antagonistów Silver Surfera i Galactusa. Tak jak w przypadku poprzednich wydań obowiązkowo w sekcji bonusowej znajdziemy „Gagi z planu” (2:56), czyli zestaw zabawnych i nieudanych ujęć zarejestrowanych na planie produkcji oraz „Sceny niewykorzystane” (6:25), czyli zbiór kilku scen, które nie znalazły się w finalnej wersji filmu. Na sam koniec wysłuchamy „Komentarza audio twórców” w wykonaniu duetu reżysera Matta Shakmana i scenografa Kasry Farahaniego, który umieszczony jest w dziale „Wersje językowe”. Statyczne menu główne dostępne jest w języku polskim.


PODSUMOWANIE

Od kampowego koszmarku Rogera Cormana po retrofuturystyczną wizję Matta Shakmana – „Fantastyczna Czwórka” w ciągu trzech dekad zaliczyła aż cztery podejścia do filmowej inkarnacji superbohaterskiego kwartetu na wielkim ekranie, ale to dopiero tegoroczna wersja stała się najpopularniejszym filmem w całej franczyzie i jednocześnie największą premierą od Marvela w tym roku, mimo groźnej konkurencji ze strony DC Studios i nowego „Supermana” Jamesa Gunna – zapowiadany od dłuższego czasu powrót „Fantastycznej Czwórki” wyrwano z rozwijającej się chronologii wydarzeń MCU i umiejscowiono na alternatywnej Ziemi-828 (nie mylić z Ziemią-838 z „Doktora Strange’a w multiwersum obłędu”, czy Ziemią-616, gdzie rozgrywają się filmy z uniwersum Marvela), tworząc retrofuturystyczną rozrywkę osadzoną w pastelowych kolorach lat 60. ubiegłego wieku i wizualnie oddając hołd swemu komiksowemu oryginałowi, który zadebiutował drukiem w 1961 roku. Trzydziesta siódma z kolei odsłona z superbohaterskiego uniwersum to kolejna po „Thunderbolts*” solidna produkcja, której udało się zebrać zarówno pozytywne recenzje od widzów, jak i wysokie noty od krytyków – studio jest do tego stopnia zadowolone z efektu wprowadzenia Pierwszej Rodziny Marvela do MCU, że planuje już kontynuację filmu i choć na szczegóły dotyczące fabuły sequela jest jeszcze za wcześnie, to spekuluje się, że filmowcy mają dalsze plany na Galactusa oraz żeńską wersję Silver Surfera, a za kamerą ma ponownie stanąć Matt Shakman. I chociaż pomimo ogólnego sukcesu „Fantastycznej Czwórki: Pierwsze kroki” i faktu, że produkcja zaliczyła dość mocny spadek w amerykańskim box office’ie podczas drugiego weekendu wyświetlania, to Marvel nie wydaje się być zniechęcony, a wręcz przeciwnie: wierzy, że druga część może osiągnąć nawet lepsze wyniki, gdy widzowie lepiej poznają kwartet superbohaterów po ich powrocie w filmach „Avengers: Doomsday” oraz „Avengers: Secret Wars”. Wygląda na to, że „Pierwsze kroki” to rzeczywiście dopiero początek nowej drogi, którą zaczyna kroczyć Marvel Studios.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-10-28
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-09-17
[odsłon: 343]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera