Dwójka agentów FBI próbuje odnaleźć przestępcę, który z dnia na dzień zwiększa pulę zabitych przez siebie ofiar. Oprawcę trudno namierzyć, dlatego agenci zwracają się do emerytowanego eksperta od ciężki przypadków – Johna Clancyego, utytułowanego psychiatry, posiadającego niezwykły dar odczytywania historii życia oraz przyszłości ludzi, których napotyka na własnej drodze. Wystarczy dotyk palca, a Clancy już wie, jak wyglądało twoje dzieciństwo, jak potoczy się twoje dalsze życie oraz kiedy umrzesz. Skompletowany zespół rozpocznie poszukiwania złoczyńcy; jak się później okaże bardzo inteligentnego i również posiadającego nadprzyrodzone zdolności. Z pozoru prosta sprawa okaże się dużym wyzwaniem.
Film Alfonso Poyarta nie wnosi niczego nowego do gatunku. To kolejny obraz przedstawiający gliniarzy z problemami, którzy odwiedzają miejsca morderstw, rozmawiają o motywacji przestępcy, a następnie zapijają własne smutki w przydrożnym barze. Reżyser, wrażenie scenariuszowej rutyny, próbuje, choć w małym stopniu, ukryć przed oczami widza, sięgając po sprawdzone nazwisko. I tu pojawia się Hopkins (jak zawsze w formie), który stworzony jest do grania w thrillerach (pamiętna rola w serii filmów o Hannibalu Lecterze). Aktor ten doskonale odnajduje się w kreowaniu postaci o ponadprzeciętnej inteligencji – gierki słowne i riposty Clancyego są świetne. Niestety, stary już Hopkins, całego filmu na swoich barkach nie jest w stanie udźwignąć. Oprócz udziału wyjątkowego nazwiska w „Ukojeniu”, Poyart próbuje również kombinować przy budowaniu napięcia. Co jakiś czas widza z zaskoczenia atakują slajdy ukazujące cierpienia niektórych postaci. Niezrozumiałe migawki, będące wizjami Clancyego, wprowadzające trochę pikanterii do obrazu, są odsuniętymi w przyszłości elementami, które oglądający sami muszą sobie układać w logiczną całość. Z początku zabieg ten jest rzeczywiście ciekawy, jednak w ostateczności te fabularne puzzle tworzą obrazy, które średnio rozgarnięty filmowy maniak widział już wiele razy. Nic nadzwyczajnego.
Rozczarowujący jest również udział rażąco nijakiego Colina Farella w roli mordercy. Aktor zamiast stworzyć poważną rolę, przypomina bardziej podekscytowanego małolata, który świadomy posiadania nadnaturalnej zdolności, pełen ekscytacji, tłumaczy swe morderstwa pseudoideologicznym motywem. Wina Farella? Nie sądzę, tym bardziej, gdy przypomnę sobie jego świetną rolę w drugim sezonie „Detektywów” (nomen omen dość solidnego serialowego thrilleru). Być może chodzi tu o brak doświadczenia u reżysera – „Ukojenie” to drugi film Poyarta. Być może temat przerósł samego twórcę. Stąd takie mizerne efekty.
Na płycie DVD brakuje dodatków związanych z filmem. Jest na niej pełno zapowiedzi świeżych tytułów i trailer „Ukojenia”.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.