Teresa, pięćdziesięciolatka samotnie wychowująca nastoletnią córkę, jest bohaterką pierwszej części trylogii o cnotach Ulricha Seidla pt. „Raj”. By zakosztować tytułowej miłości wyjeżdża do jednego z kenijskich kurortów. W ten sposób zostaje seksturystką liczącą na gorące, niezapomniane uniesienia.
Seidl ironicznie opowiada o raju, który okazuje się piekłem samotności i upodlenia. W filmie uderza ukazanie uprzedmiotowienia i kategoryzacji człowieka. Majętne turystki z Europy wyjeżdżają do Kenii, by poczuć się piękne, pożądane i potrzebne. Młodych Kenijczyków traktują w sposób bezceremonialny, przesiąknięty rasizmem w czystej postaci. Czarnoskórzy mężczyźni są dla nich seksualnymi zabawkami. Jednak los bywa przewrotny. Główna bohaterka, nie mieszcząca się w europejskich kanonach piękna, pragnie podziwu, zainteresowania, uwagi i tytułowej miłości. Teoretycznie otrzymuje to za każdym razem, gdy spotyka się z kenijskimi mężczyznami. Spotkania dają jej ułudę rodzących się uczuć, a co za tym idzie możliwość zapomnienia, że tak naprawdę słono płaci za te usługi - mężczyźni, którzy mówią łamanym angielskim i niemieckim o miłości oraz namiętności, pragną jedynie jej pieniędzy i w niebanalny sposób je wyłudzają. W ten ironiczny sposób Teresa, która na czarny kontynent przyjeżdża jako ta, która posiadając pieniądze, posiada również władzę, zmienia się z łowcy w zdobycz.
Film stara się być wiwisekcją złożonej, skomplikowanej kobiecej psychiki. Kobiety w każdej sferze życia bazują na emocjach, uczuciach. Nawet w sferze seksturystyki. A przez to są łatwym celem. Z perspektywy feministycznej nie trudno zauważyć, że Seidl ukazuje świat, który oparty jest na patriarchacie. Gdzie życie kobiet podporządkowane i uzależnione jest wyłącznie od płci przeciwnej. Boleśnie też przedstawieni zostają mieszkańcy zachodniej Europy, jako Ci którzy opierają swoje bytowanie na wszelakiej konsumpcji. Zatraceni we współczesności zagubili podstawowe wartości. Obraz sztuczności kenijskiego kurortu, ukazanie płytkości zachowań i oczekiwań turystów są poruszające. Seidlowi udaje się uchwycić w jaki sposób eksplorujemy współczesny świat - poprzez pocztówkowe, rajskie obrazy sprzedawane w każdym katalogu biura podróży. Pozbawione prawdziwych uczuć, przeżyć.
W formie wizualnej „Raj: miłość” może zachwycać i przerażać jednocześnie. Kadrowanie, kompozycja obrazu oraz jego malarskość perfekcyjnie dopełniają całą historię. Potęgują uczucie pustki, alienacji i osamotnienia.
Trudny film, który ogląda się z uczuciem dyskomfortu, zażenowania. Brutalnie ukazujący wady i pragnienia zachodniego świata. Intrygujący początek trylogii.