logowanie   |   rejestracja
 
(2014)
Hardkor disko
(2014)
Reżyseria: Krzysztof Skonieczny
Scenariusz: Krzysztof Skonieczny, Robert Bolesto
 
Obsada: Marcin Kowalczyk ... Marcin
Jaśmina Polak ... Ola
Agnieszka Wosińska ... Matka
Janusz Chabior ... Ojciec
Ewa Skonieczna
 
Premiera: 2014-04-04 (Polska)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Hajs, dragi i...Beata Kozidrak

Jeśli należycie do szczęśliwców, którzy odbierają filmy przede wszystkim poprzez zmysły, to wybierając się na film „Hardkor Disko”, jesteście na wygranej pozycji. Jeśli natomiast macie więcej niż 20 lat i/lub lubicie, kiedy film ma zwartą i logiczną fabułę, to niestety trafiliście trochę gorzej.

Krzysztof Skonieczny zaczął swoją przygodę z reżyserią od teledysków i oglądając „Hardkor Disko” nie sposób o tym zapomnieć. Od strony wizualnej, estetycznej i muzycznej, ten obraz to perełka, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że to pełnometrażowy debiut. Wszystkie sceny są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, a połączenie bardzo malowniczych ujęć, przeplatanych autentycznymi nagraniami z kaset VHS i świetnej ścieżki dźwiękowej sprawia, że łatwo wsiąknąć w tę historię. Ale... (bo wiadomo, że jakieś ale się pojawi) efektowne sceny i długie ujęcia to jedno, a opowiadana historia to zupełnie co innego. Od strony fabularnej bowiem film niestety dość mocno kuleje, postaci są za bardzo papierowe, ich zachowanie mało prawdopodobne i raczej irracjonalne (kto przy zdrowych zmysłach wpuściłby do domu kompletnie obcego chłopaka, nie zadając sobie właściwie żadnego trudu sprawdzenia czegokolwiek na jego temat?!), a część scen, choć realizatorsko imponująca, wydaje się kompletnie wyrwana z kontekstu. Scena nie staje się bowiem symboliczna tylko z tego powodu, że jest ładnie nakręcona i kiedy umieści się ją w przypadkowym miejscu w filmie (tak jak bohater nie staje się anarchistą poprzez pokazanie jak rzuca w policję koktajlem Mołotowa) - tu można zadać sobie pytanie, czy ta tendencja to swoista maniera reżysera i pozostałość po kręceniu teledysków, czy też jedna z najtrafniej uchwyconych cech portretowanego pokolenia, czyli nieustająca potrzeba bombardowania nowymi bodźcami - wszystko musi być intensywne, głośne, przerysowane, bo nasz mózg oduczył się już odbierania bardziej subtelnych sygnałów.
 
Niewątpliwie „Hardkor Disko” to debiut interesujący (choć przypominając sobie całkiem celny filmowy dialog o „interesujących gniotach”, określenie to nabiera nieco sarkastycznej wymowy) i myślę, że ma spore szanse na zdobycie popularności u młodych widzów - to taka współczesna, polska wersja „Buntownika bez powodu”, która pokazuje drzemiący w młodym reżyserze potencjał - na razie wprawdzie jest to raczej poszukiwanie swojego miejsca i tożsamości, ale zarazem to, co wyraźnie przebija przez wszystkie niedociągnięcia sugeruje, że Krzysztof Skonieczny ma coś do powiedzenia i pokazania. Jednocześnie dla mnie osobiście „Hardkor Disko jest za mało realistyczne jak na wiarygodny dramat i za mało „odjechane” jak na obraz symboliczny - wolałabym, żeby Skonieczny bardziej zdecydowanie poszedł w jedną lub drugą stronę, bo takie stanie okrakiem rzadko komu wychodzi na dobre. Film ogląda się wprawdzie z zaciekawieniem i estetyczną przyjemnością (a także lekkim dyskomfortem psychicznym podczas świetnie nakręconych, ale i brutalnych scen), ale brakuje w nim emocjonalnego dialogu z widzem. Owszem, przez większość seansu historia trzyma nas we względnym napięciu, ale jednocześnie nie wywołuje u oglądającego poczucia jakiejkolwiek więzi z bohaterami - zarówno matka, jak i ojciec są w całym swoim luzie i „młodzieżowości” zwyczajnie irytujący (choć każde z nich w inny sposób), a Ola ma mentalność nastolatki z osobowością borderline i jej histeryczne miotanie się we wszystkie strony po jakimś czasie zaczyna po prostu męczyć. Główny bohater natomiast sprawia wrażenie, jakby nie do końca sam wiedział, dlaczego zachowuje się w taki, a nie inny sposób - w pewnym momencie cała otoczka jego groźnej, cichej tajemniczości zapętla się na kształt węża połykającego własny ogon. Aż do końca nie otrzymujemy odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę nim kieruje  - pragnienie zemsty, nienawiść, samotność, czy chęć zniszczenia rodziny, której sam został pozbawiony? Owszem, przyznaję że lubię, kiedy reżyser daje widzom interpretacyjną swobodę, ale obietnica opowiedzenia mi pewnej historii, a na koniec pozostawienie mnie samej sobie z mniej lub bardziej przypadkowymi fragmentami układanki sprawia, że czuję się zmanipulowana i wykorzystana. Dla mnie bowiem ten wątek nie został wystarczająco rozwinięty, a postać głównego (anty)bohatera wysyła takie mnóstwo sprzecznych sygnałów, że w rezultacie niezmiernie łatwo jest stworzyć sobie z tych fragmentów zupełnie alternatywny scenariusz (wcale nie gorszy od oryginalnego pomysłu!). Marcin przez większość filmu obserwuje wszystko z obojętną ciekawością drapieżnika, przejawiając wręcz cechy psychopatyczne (jest skupiony wyłącznie na swoim celu, bez przywiązywania wagi do moralnej strony swojego planu), a jednak po fakcie wykazuje coś w rodzaju śladowych wyrzutów sumienia. Jednocześnie, wieńcząca film, scena uwolnienia uśpionej furii nie do końca pasuje mi do obrazu tej postaci - bardziej przemówiłoby do mnie utrzymanie tej psychopatyczno-obojętnej pozy z początku obrazu - zwłaszcza, że spojrzenie Kowalczyka jest zarazem hipnotyzujące, jak i podszyte szaleństwem (co widać także w świetnej scenie wzrokowego pojedynku z agresywnym dresiarzem - w którego wcielił się - nomen omen - sam reżyser) i zdecydowanie łatwiej przyszłoby mi uwierzyć w to, że to postać trochę w stylu Paula i Petera z filmu „Funny Games” M. Hanekego, którzy na pytanie „dlaczego to robicie?” odpowiadają „a dlaczego nie?”, niż w ten nieco przestylizowany amok i swoistą „misję”.

Ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ma nic łatwiejszego niż krytyka cudzego dzieła, a także szczerze doceniam zarówno sam pomysł, jak i sposób realizacji filmu. Jestem zdania, że obraz Skoniecznego jest wart obejrzenia - choćby po to, aby przekonać się na własne oczy, czy faktycznie jest to głos pokolenia, do którego należymy. A jeśli nie, to warto chociaż sprawdzić, jak bawią się ludzie z „hajsem”, brakiem kompleksów, jakichkolwiek wartości i wrodzoną arogancją. Dla znacznej większości widzów pewnie będzie to konfrontacja ze swoistą egzotyką (w końcu ilu z nas w wolnym czasie bierze udział w nielegalnych wyścigach samochodowych, czy bawi się do upadłego, wciągając kokę przy pomocy zrolowanej setki?), w dodatku egzotyką raczej pretensjonalną, ale przyznam się, że te „imprezowe epizody” zaciekawiły mnie na tyle, że chętnie obejrzałabym pogłębioną odsłonę życia młodego pokolenia pokazaną oczami Skoniecznego.   

Na koniec zaapeluję jeszcze - bezwzględnie zapamiętajcie sobie nazwiska reżysera Krzysztofa Skoniecznego oraz odtwórcy głównej roli Marcina Kowalczyka (któremu nie sposób odmówić niesamowitej ekranowej charyzmy i swobody, z jaką wciela się w odgrywaną postać). Jeśli któremuś z panów gdzieś po drodze nie powinie się noga, to każdy z nich ma szansę porządnie namieszać w polskim kinie. Oby.
autor:
Joanna Nowińska
ocena autora:
dodano:
2014-03-10
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [1]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [2]
Zdjęcia [10]
Video [1]
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  MJ Watson
  Sylwia Nowak
  Radosław Sztaba
  vaultdweller
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2014-03-24
[odsłon: 4596]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera