Obawiam się, że stwierdzenie „Jeśli spodobała się wam „Adrenalina” to spodoba się wam jej kontynuacja” jest w pełni prawdziwe. Jednak szczerze mówiąc, początkowo miałem inne odczucia. Pierwsze minuty sprawiły, że tym razem i mnie dopadło wrażenie, iż Brian Taylor i Mark Neveldine przesadzili. Ale kiedy minęła ostatnia minuta wiedziałem, że to było tylko złudne wrażenie. „Adrenalina 2. Pod napięciem” jest nawet lepsza od swojego pierwowzoru, czego się zupełnie nie spodziewałem.
Fabuła po raz kolejny stanowi jedynie tło dla samej akcji. Rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniej części. Jak się okazuje, Chev przeżył upadek z helikoptera, jednak chyba tylko po to, by zostać dawcą organów dla starego chińskiego szefa mafii. Grupka bandziorów zabiera go z miejsca wypadku i wycina mu serce, wstawiając w jego miejsce sztuczny odpowiednik, mający utrzymać go przy życiu póki nie wytną reszty potrzebnych organów. Niestety dla nich, Chev zdołał uciec. I jak się już pewnie domyślacie planował odzyskać swoje własne serce. Największą przeszkodą była wstawiona sztuczna pompa, której bateria wystarczała zaledwie na godzinę. Tak więc co chwilę musiała być doładowywana. A sposobem na to było ciągłe poddawanie się przez Cheliosa pod wpływ eletryczności (podłączanie się do akumulatora samochodowego, używanie paralizatora czy korzystanie z linii wysokiego napięcia). Można by powiedzieć, że Chev wrócił z objęć śmierci ponownie na ścieżkę destrukcji. I tak jak w poprzednim filmie, ściga się z czasem, próbując dobrać się do skóry swoim oprawcom, a także odzyskać swoją własność, bez której nie może żyć, i to dosłownie w tym przypadku.
Widzimy więc, że fabuła jest podobna do części pierwszej i równie mało istotna, a także jeszcze mniej realna niż wcześniej i wszelkie poczucie rzeczywistości wyrzuca przez okno. Wciąż jednak napędza nieustającą akcję, a nawet znajduje się w niej miejsce na kilka retrospekcji. Pod pewnymi względami „Adrenalina 2” jest podobna do filmów kung-fu z lat siedemdziesiątych, szczególnie kiedy Efren Ramirez wraca, by pomścić śmierć swego brata bliźniaka (Kaylo z poprzedniej części). Ciekawym motywem jest również walka Cheva z jednym z bandziorów, którą przedstawiono jako walkę gigantów (niczym Godzilla i Rodan).
Filmy takie jak ten potrzebują chyba szalonej obsady. Jason Statham ponownie wciela się w rolę Cheva Cheliosa i niezmiennie pozostaje w niej rewelacyjny. Amy Smart powraca do roli jego dziewczyny, która pojawia się jedynie wtedy, kiedy jest potrzebna. Wsparcie dla tej dwójki stanowią aktorzy drugoplanowi (Dwight Yoakam, Corey Haim, David Carradine, Ling Bai i Clifton Collins Jr.), którzy dodatkowo podsycają wartką akcję.
„Adrenalina 2. Pod napięciem” zdecydowanie nie została stworzona, by zainspirować myślenie czy rozmowy. To elektrycznie naładowana przejażdżka dostarczająca widzom dobrej rozrywki. A co najważniejsze, jest lepsza od pierwowzoru. Zapewne dostanie u nas kategorię wiekową 18+, co raczej będzie słuszną decyzją. Zdecydowanie jest to film tylko dla dorosłych. Pełno w nim krwi, przemocy, seksu, masowych strzelanin, pościgów samochodowych, prostytutek... i mógłbym tak pewnie wymieniać jeszcze bardzo długo, więc sobie podaruję i przejdę do konkluzji. Kto widział i podobała mu się pierwsza część, niech koniecznie zobaczy i tę. Reszta nie ma tu czego szuka.