Mroczny i niepokojący film Urban fantasy po brzegi wypełniony akcją i efektami specjalnymi? Tak pokrótce można określić nowy obraz Brecka Eisnera – reżysera „Sahary”, „Opętanych” czy „Zbrodni umysłu”. Niestety wielu zagranicznych recenzentów stwierdziło, że produkcja nie należy do najbardziej udanych. Ale czy rzeczywiście? Wszystko zależy od tego, czego się spodziewacie po tym filmie.
Podczas walki z Królową czarownic i czarowników Kaulder zostaje przeklęty. Zła wiedźma ofiaruje mu klątwę, jaką jest wieczne życie pełne samotności. Mijają lata, i to całkiem sporo, bo aż osiemset, bohater dalej walczy z czarownicami, ale nie zabija każdej władającej magią osoby. Eliminuje tylko te, które wykorzystują swoje dary przeciwko ludzkości, a owa eliminacja polega na dostarczeniu takiej osoby trybunałowi czarownic – to zgromadzenie osądza skazanego. Nadchodzi jednak dzień, kiedy zło przeszłości powraca.
Jeżeli spodziewacie się filmu z dogłębną fabułą i spójną historią – ta produkcja nie zachwyci Was. Jest przewidywalna, na szczęście nie do bólu i sporo wątków zostało zaczerpniętych z innych produkcji. Zakończenie natomiast okazuje się trochę za bardzo przesłodzone – dodatkowo twórcy zostawili sobie otwartą furtkę, tak na zaś, gdyby zapragnęli nakręcić kontynuację przygód Kauldera. Jednak nie można powiedzieć by „Łowca czarownic” był złą produkcją.
Mamy w tym filmie wszystko, co potrzebne w filmie Urban fantasy. Do tego dochodzi spora dawka kopania zadków oraz efekty specjalne. A te robią piorunujące wrażenie. Jest klimatycznie, mrocznie i do tego widz zauważa różne odcienie czerni i szarości. Świat czarownic nie jest nudny i nijaki – skupiono się na przedstawieniu problemu magii i tego, jak może ona wpływać na życie szarych, niemagicznych ludzi.
Fabularnie nie jest za bogato, ale za to otrzymujemy sporą dawkę adrenaliny w postaci pościgów, scen walki i ostatecznego starcia z siłą zła. A to starcie wcale nie należy do najłatwiejszych. Czasami zdarzają się produkcje, gdzie finalna scena, pojedynek, zostaje potraktowana po macoszemu, byle tylko jakoś zakończyć całą historię. Tutaj nie ma się wrażenia, że widz otrzymuje coś stworzonego na siłę, byle doszło do starcia i wygrała odpowiednia strona. I za to należy się wielkie uznanie.
„Łowca czarownic” trzyma w napięciu, serwuje sceny pełne akcji i przedstawia nietuzinkowych bohaterów. I o ile nie oczekujecie czegoś z wielką głębią i drugim dnem, wtedy będziecie się bawić na filmie całkiem dobrze. Bo nowy obraz Eisnera nie jest zły – to czysty film napakowany akcją i efektami specjalnymi. I właśnie to ogląda się z wielką przyjemnością.