logowanie   |   rejestracja
 
(2025)
Thunderbolts*
(2025)
Reżyseria: Jake Schrier
Scenariusz: Eric Pearson
 
Obsada: Florence Pugh
David Harbour
Olga Kurylenko
 
Premiera: 2025-05-01 (Polska), 2025-04-22 (Świat)
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Każdy superbohater ma swoje demony [recenzja Blu-ray]

W panteonie superherosów MCU zwykle to jego najjaśniejsze gwiazdy stojące na podium są tytułowymi bohaterami kinowych produkcji, mających za zadanie przyciągnąć przed srebrne ekrany jak najliczniejszą widownię – nikogo zatem nie powinien jakoś szczególnie dziwić fakt, że na pełnometrażowy film przedstawiający przygody postaci występujących zwykle na drugim planie filmożercy nie stali w długich kolejkach, by kupić swój bilet. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jak na ostatnie kinowe standardy Marvela, ich trzydziesta szósta propozycja z uniwersum „Thunderbolts*” zaskoczyła swoim poziomem zarówno widzów, jak i krytyków – w serwisie RottenTomatoes aż 88% recenzji uznało ostatnią odsłonę V fazy za pozytywne doświadczenie, plasując widowisko na czternastym miejscu najlepiej ocenionych części z superbohaterskiej franczyzy. Sam szef Disneya zapowiedział początek nowego podejścia twórców do nadchodzących przedsięwzięć, prezentując podczas majowego spotkania z finansistami nowy tytuł jako idealny wzór. Jak stwierdził Bob Iger: „W gotowości do zalewania naszej platformy streamingowej większą ilością treści poprosiliśmy wszystkie nasze marki o wyprodukowanie zwiększonej liczby projektów. Z czasem nauczyliśmy się, że ilość niekoniecznie oznacza jakość. Wszyscy zgodnie przyznaliśmy przed sobą, że straciliśmy koncentrację, starając się zrobić za dużo. Konsolidacja Marvela zaowocuje znacznie wyższym poziomem, a pierwszym i najlepszym przykładem jest „Thunderbolts*”. Czyżby przychylne oceny były zapowiedzią zmian w studiu, które odbiją się echem już w nowej VI fazie?

W swojej najnowszej produkcji (o której wierni fani spekulowali od lat, jeszcze zanim projekt został oficjalnie ogłoszony) studio Marvel postawiło na drużynę nietypowych antybohaterów, znanych z poprzednich filmów i seriali ze świata MCU – grupa rzekomo zreformowanych złoczyńców w składzie której znajdziemy Yelenę Belovą, Bucky’ego Barnesa, Czerwonego Strażnika, Ghosta, Taskmastera i Johna Walkera wpada w niebezpieczną pułapkę zastawioną przez Valentinę Allegrę de Fontaine, dyrektorkę CIA i szemraną żeńską postać, która od pewnego czasu pojawia się w uniwersum, przeprowadzając eksperymenty na ludziach mające na celu stworzenie najpotężniejszego herosa na Ziemi. Zadanie to wiąże się z wieloma niemoralnymi wyborami, więc by utrzymać program w tajemnicy, Valentina korzysta od czasu do czasu z usług wyżej wymienionych niekonwencjonalnych wykonawców – będąc na celowniku specjalnej komisji i czując na karku oddech czyhających na nią kongresmenów gotowych zagwarantować jej odsiadkę, de Fontaine próbuje pozbyć się wszystkich dowodów łączących ją z projektem i zleca Yelenie zatarcie śladów. Belova pojawia się w laboratorium, ale nie jest sama – każdy, kto mógł w jakikolwiek sposób zagrozić hrabinie został wysłany w to samo miejsce, a drużyna szybko zdaje sobie sprawę, że zostali wysłani na pewną śmierć. Wykluczeni i rozczarowani niepokorni herosi postanawiają połączyć siły z nieznajomym, by pokonać prawdziwą antagonistkę – niebezpieczna misja na którą wspólnie wyruszą zmusi ich do konfrontacji z najciemniejszymi zakamarkami ich przeszłości…


Już pierwsze pozytywne opinie filmu po jego uroczystej premierze zwiastowały bryzę zmian w MCU – zwykle jednak takie wstępne reakcje są często nieadekwatne i przesadzone, więc wielu fanom Marvela po podobnych doświadczeniach trudno było uwierzyć w te wszystkie pochwały. Tym razem okazały się one jednak trafione w dziesiątkę – „Thunderbolts*” to kino dla zmęczonych widowiskowym podejściem do klasycznych kinowych blockbusterów: bez wybuchów, licznych zmian lokacji i ciągłej akcji, a poruszające znacznie poważniejsze tematy, jak depresja, czego próżno szukać w innych odsłonach z uniwersum. Można wręcz odnieść wrażenie, że prawdziwym antagonistą historii jest nie mająca fizyczny wymiar humanoidalna postać z kosmosu, lecz ten ukryty w zakamarkach umysłu i przeszłości herosów: w ich lękach, kompleksach, nieprzepracowanych traumach i w końcu zawodowym wypaleniu. To nowe podejście zauważyć można było także w promocji superprodukcji, bo tuż po premierowym weekendzie "Thunderbolts*" wytwórnia postanowiła uaktualnić tytuł widowiska na wszystkich plakatach i billboardach, wyjaśniając jednocześnie zagadkową gwiazdkę – nowa nazwa nie będzie niespodzianką dla osób, które już widziały film, bowiem zostaje on podprowadzony przez fabułę i widnieje na napisach końcowych: w finale Valentina organizuje konferencję prasową, podczas której przedstawia zgromadzonym mediom drużynę bohaterów, dotychczas bardzo nieformalnie nazywających się Thunderbolts. Ku zaskoczeniu świata, jak i samych bohaterów przedstawia ich jako New Avengers.

Ponieważ większość protagonistów jest już dobrze znana wiernym bywalcom kin dzięki poprzednim odsłonom z uniwersum, film nie traci czasu na genezy poszczególnych postaci i może skupić się na pogłębianiu ich portretów psychologicznych, co widać zostało już dobrze przemyślane na etapie pisania scenariusza i po raz pierwszy od dawna jako widzowie nie odnosimy wrażenia chaosu w postprodukcji. Odpowiedzialni za papierowy tekst Eric Pearson („Czarna Wdowa”, „Thor: Ragnarok” i „Avengers: Koniec Gry”) oraz Joanna Calo (seriale Netlixa „The Bear” i „Zaginiony Ollie”) okazali się duetem wręcz idealnym, a ich współpraca przełożyła się na emocjonalną dynamikę pomiędzy bohaterami także na kartce – wspólnie zaproponowali historię, w której zachowali zdrowy balans pomiędzy wątkami typowo komediowymi, a trudniejszymi tematami: prawdziwy antagonista filmowej opowieści to tym razem nie zewnętrzne zło mające fizyczną osobowość, lecz maskuje się głęboko w umysłach naszych renegatów pod postacią burzliwej przeszłości, ludzkich leków, a nawet głęboko skrywanych kompleksów. Najnowszy film Marvela to w końcu historia bardzo przyziemna, która nie boi się odsłonić swoich wykolejeńców, a ich wzajemne relacje mają terapeutyczny wręcz wymiar – traktuje po części o traumach, wypaleniu, poczuciu braku wartości i w końcu o depresji, ale by nie było zbyt pesymistycznie jest również miejsce na odkupienie. Te nieprzepracowane osobiste dramaty nie są jednak pretekstem do akcji, ale jej motorem i paliwem – „Thunderbolts*” choć przybiera poważniejsze odcienie to wciąż kinowa rozrywka.


W głównej obsadzie wracają znane z poprzednich produkcji widzom twarze, a przewodzi im Florence Pugh, która w „Czarnej Wdowie” z 2021 roku odsłaniającej genezę Natashy Romanoff była prawdziwym objawieniem w Marvelu dając jeden z najlepszych występów w filmach z tego gatunku – kojarzona z „Nie martw się, kochanie”, „Małymi kobietkami”, czy „Lady Makbet” brytyjska aktorka stworzyła wówczas ze swoją ekranową partnerką Scarlett Johansson szczery siostrzany duet, których wiarygodna filmowa relacja była jednym z jaśniejszym punktów tego origin story. Rola Pugh prawidłowo wysuwa się również na pierwszy plan w najnowszym filmie z uniwersum, a jej obdarzona ogromną charyzmą bohaterka tylko potwierdza, że jest idealną pretendentką do tytułu liderki patchworkowego teamu, która zdaje się spajać wszystkich wykolejeńców na podobnej zasadzie, którą pełnił bohater grany przez Roberta Downeya Jr. w „Avengersach”. Mimo mnogości protagonistów na ekranie, każdego członka zespołu udaje na się choć trochę bliżej poznać, choć oprócz Yeleny fabuła koncentruje się szczególnie na jeszcze trzech innych postaciach: porywczym i zadufanym w sobie Johnie Walkerze, czyli niedoszłym Kapitanie Ameryce sportretowanym przez Wyatta Russella, obdarzonym boskimi mocami Bobie, w którego wcielił się Lewis Pullmann tworząc sylwetkę zagubionego i złamanego bohatera oraz Valentinie de Fontaine o twarzy Julii Louis-Dreyfus, która buduje swoją heroinę za pomocą ekspresyjnej mimiki i gestów. Warto wspomnieć też o Davidzie Harbourze, ponownie w humorystycznym wydaniu.

Oryginalną ścieżkę dźwiękową stworzyła amerykańska grupa Son Lux, która na co dzień obraca się w gatunkach pop-rock, muzyki elektronicznej i eksperymentalnej, a trzy pierwsze krążki zespołu (jeszcze jako solowego projektu Ryana Lotta) miały duży wpływ na ostateczną formę ich dalszej twórczości. Soundtrack do superprodukcji Marvela to nie pierwszy filmowy projekt w CV tercetu – w 2022 roku skomponowali swój debiutancki album do „Wszystko wszędzie naraz”, na którym starali się znaleźć równowagę między surową emocjonalnością, a precyzyjnie skonstruowaną elektroniką i od razu zdobyli dwie nominacje do Oscara: za najlepszy score oraz piosenkę oryginalną „This Is a Life”. Ścieżka do „Thunderbolts*” łączy charakterystyczne dla Son Lux eksperymenty z brzmieniami orkiestrowymi i manipulacją dźwiękiem, a łamiący gatunkowe bariery finalny soundtrack jest owocem współpracy z London Contemporary Orchestra, którą tak komentują członkowie kapeli: „Od początku istnienia Son Lux napędzała nas fascynacja instrumentarium orkiestrowym i jego dźwiękowym potencjałem. Nowa produkcja ze świata MCU to dla nas swego rodzaju domknięcie koła – kolaboracja z LCO pozwoliła nam powrócić do pierwotnych inspiracji i eksplodować z nich w zupełnie nowe rejony”. Prawie godzinny materiał wykorzystując znane tematy autorstwa Alana Silvestriego z „Avengers” już w tytułowym tracku pozwala jednak wyróżnić się pracy z superbohaterskiego grona dzięki ambientowym kompozycjom, które nierzadko poddano licznym zniekształceniom, nadając całości unikatowego wydźwięku.


WYDANIE BLU-RAY

Film „Thunderbolts*” debiutuje na krajowym rynku kina domowego niecałe trzy miesiące po swojej kinowej premierze we wszystkich możliwych formatach – DVD, Blu-ray oraz 4K UHD, jednak ten ostatni nośnik otrzymujemy wyłącznie w kolekcjonerskim wydaniu typu „steelbook”. Obraz na niebieskiej płycie został zapisany w formacie szerokoekranowym 2.39:1, co oznacza, że wyświetli się na ekranie telewizora z czarnymi pasami u góry i dołu ekrany – bez zaskoczeń transfer przygotowany przez Disneya jest czysty i ostry, a brak przeładowania CGI pozwala skupić się widzom na praktycznych efektach, kostiumach, czy prawdziwych lokacjach. Dość zauważalna jest pozbawiona żywych odcieni kolorystyka i sposób rejestrowania materiału: matowe barwy, zwolnione tempo, czy kameralne zbliżenia na twarze podkreślają naturalność gry aktorskiej, bez odwracania uwagi od detali tła. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digita 5.1 – obie ścieżki mimo braku ciągłej akcji typowej dla marvelowskich blockbusterów tworzą odświeżająco subtelny muzyczny pejzaż stanowiący mix organicznego wręcz ambientu z oryginalną ścieżką dźwiękową. W polskim dubbingu wystąpili: Elżbieta Nagel jako Yelena Bielova, Marcin Hycnar jako Bucky, Marcin Rusin jako Sentry, Martyna Byczkowska jako Mel, Karol Dziuba jako John Walker, Ewa Pruss jako Ava Star, a Valentina de Fontaine przemawia głosem Jolanty Fraszyńskiej.

Na błękitnym dysku prócz samego filmu znajdziemy też standardowy pakiet materiałów dodatkowych, które trwają ponad pół godziny i pozwalają nam zajrzeć za kulisy ostatniego widowiska ze studia Marvela. Głównym dodatkiem jest „Na drugi koniec świata i z powrotem” (9:13), czyli making of w pigułce, który stara się w kilku słowach poruszyć różne aspekty superbohaterskiego przedsięwzięcia. „Ekipa, co wejdzie na skały chwały” (7:29) to z kolei bonus, który koncentruje się na poszczególnych członkach nowego teamu bohaterów, a osobny materiał „Bob, Sentry i Otchłań” (10:36) przygląda się postaci odgrywanej przez Lewisa Pullmanna. Tradycyjnie otrzymujemy już „Sceny niewykorzystane” (0:56), zawierające zestaw krótkich sekwencji, które nie znalazły się w ostatecznej wersji filmu i „Gagi z planu” (3:00), czyli kolekcję zabawnych i nieudanych ujęć zarejestrowanych podczas nagrywania. Na sam koniec możemy wysłuchać „Komentarza audio reżysera” dostępnego w sekcji „Wersje językowe”, w którym Jake Schreier odkrywa kilka dodatkowych ciekawostek z procesu powstawania produkcji. Statyczne menu główne dostępne jest w języku polskim.


PODSUMOWANIE

Bez wątpienia najnowsza produkcja ze studia Marvela pt. „Thunderbolts*” to najlepsze, co spotkało to uniwersum od lat, czego dowodem są pozytywne oceny zarówno krytyków, jak i kinowej publiczności: najwyższe jakie dostał film ze świata MCU od 2021 roku, czyli od czasu „Spider-Mana: Bez drogi do domu”. Być może to dlatego, że ta w dużej mierze oderwana od wszystkich faz Marvela filmowa opowieść o drużynie wyrzutków zwykle pojawiających się na drugim planie i o wątpliwej moralności nie jest zapewne tym, czego zwykle spodziewamy się po superbohaterskim widowisku zasiadając w kinowym fotelu – to przecież banda nieudaczników i podejrzanych jednostek, których spisano już na straty i nikt nie mógł przypuszczać, że ich spotkanie może się zakończyć nieoczekiwanym sojuszem: co prawda z chwilowej konieczności, ale w końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w nagłej potrzebie. A Marvel potrzebował hitu – nie tylko finansowego, ale i artystycznego, który przywróciłby wiarę w jego uniwersum nawet największym jego sceptykom i przeciwnikom, niegdyś zakochanym w świecie MCU. Nowi Avengersi dają im dokładnie to, co dało się wyczuć w pierwszych wspólnych produkcjach z Iron Manem, Kapitanem Ameryką czy Thorem – obietnicę niezapomnianej przygody i nadzieję, że najlepsze wciąż jeszcze przed nami. Film Jake’a Schreiera to prawdziwa mieszanka wybuchowa – doskonały miks akcji i wyważonego dowcipu, które są stopniowo dawkowane widzom i doprawione zaskakująco dużą dozą emocjonalnej głębi, której próżno szukać w kinie popcornowym. Podczas gdy DC, które w przeszłości stawiało na czarny humor, czy graficzną przemoc częstuje dziś filmożerców bardziej przyjaznym wizerunkiem „Supermana” w wizji Jamesa Gunna, tym razem to Marvel wchodzi w buty swojego największego konkurenta proponując własną wersję „Suicide Squad”. Czasem jest tak, że pomoc nadchodzi z nieoczekiwanej strony – kto by pomyślał, że ratunkiem dla MCU okażą się nie jego superherosi, a właśnie złoczyńcy?

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Thunderbolts (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-08-01
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-07-19
[odsłon: 92]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera