Od pewnego czasu studio Warner Bros. ma bardzo dobrą passę w kinach i mimo kilku dość zaskakujących wpadek (niedawne „Joker: Folie a Deux”, czy „Przysięgły nr 2”) notuje sporo finansowych sukcesów – większość z tych przebojów to kontynuacje znanych tytułów, wyczekiwanych przez wiernych fanów od lat i zapełniających kinowe sale na fali nostalgii, która zdaje się uderzać w kina z coraz większą siłą. Jedną z takich kultowych franczyz jest świat „Władcy Pierścieni”, którego uniwersum włodarze wytwórni starają się już od jakiegoś czasu pobudzić na nowo do życia – w zeszłym roku na platformę Prime Video zawitał drugi sezon „Pierścieni władzy”, którego ostatnie odcinki zostały okrzyknięte zgodnie przez widzów i krytyków za najlepsze odsłony nowej serii i drugim najlepiej ocenianym rozdziałem produkcji osadzonej w tej fantastycznej rzeczywistości, a największe multipleksy co jakiś czas odświeżają słynną trylogię Petera Jacksona na swoich ekranach, także w Polsce. Jednak to zaledwie początek rewizyty w filmowym Śródziemiu – w niedalekiej przyszłości Warner Bros. zaprosi nas do świata wykreowanego przez Tolkiena w aktorskiej superprodukcji „The Hunt For Gollum” rozgrywającej się tuż po przyjęciu urodzinowym Bilba w reżyserii samego Andy'ego Serkisa, który odgrywał niegdyś tytułowego bohatera z możliwym powrotem Christophera Lee do roli Sarumana. Zmarłego przed dekadą aktora wcielającego się w złowrogiego czarodzieja mogliśmy usłyszeć już zeszłej zimy w animowanej „Wojnie Rohirrimów” rozgrywającej się na prawie dwieście lat przed wydarzeniami z „Drużyny Pierścienia” i skupiającej się na przygodach władcy Rohanu i jego rodziny – oparta na materiałach znalezionych w dodatkach do „Władcy Pierścieni” autorstwa samego Tolkiena historia ukazywała widzom początki kultowej twierdzy, która odegrała kluczową rolę w „Dwóch wieżach”. Czy jednak za pomocą zmiany medium japońskim filmowcom udało się wskrzesić na srebrnym ekranie dawną magię i ducha legendarnej trylogii?
„Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów” to całkowicie nowatorskie podejście w realizacji filmów w tym fantastycznym uniwersum i jednocześnie prequel skupiający się na jego mniej znanych postaciach oraz konflikcie, który wywarł ogromny wpływ na rozwój historii w tej części Śródziemia – nowy, animowany tradycyjną techniką 2D i czerpiący wizualną inspirację z trylogii Petera Jacksona film przenosi miłośników tolkienowskiego świata na sto osiemdziesiąt trzy lata przed wydarzeniami z pierwszego „Władcy Pierścieni” i przedstawia nam historię Hery, córki króla Rohanu, Helma Żelaznorękiego i pierwszej kobiety w głównej roli w filmowej serii. Królestwo Rohirrimów zostaje zaatakowane przez wrogich im Dunlendingów, dzikich śmiertelników żyjących na skraju państwa pod wodzą przebiegłego Wulfa, szukającego zemsty na śmierć swojego ojca z ręki samego Helma – to następstwa wydarzeń, które rozegrały się podczas jednej z narad władcy Rohanu, gdy król Rohirrimów został wyzwany na pojedynek przez Frekę. Wódz Dunlendingów uznał, że jego syn Wulf powinien poślubić córkę władcy i zasiąść na tronie, jednak podczas starcia otrzymał śmiertelny cios – teraz jego następca owładnięty żądzą krwawego rewanżu nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Po niespodziewanej inwazji Helm i jego lud zmuszeni są do desperackiej obrony w twierdzy Hornburg, miejscu, które później zyska nazwę Helmowego Jaru, gdzie rozegrała się wielka bitwa w finale „Dwóch wież”. W obliczu zagrożenia Hera musi zebrać siły, by poprowadzić opór przeciwko bezwzględnemu wrogowi, który pragnie całkowitej zagłady jej królestwa – wojna ta przejdzie do historii i będzie często wspominana w różnych opowieściach i legendach, a sam król Rohanu zapisze się na kartach historii Śródziemia za sprawą swojej heroicznej obrony Helmowego Jaru.

Trylogia „Władcy Pierścieni” rzadko opuszcza prywatne rankingi kinomanów, więc nikogo nie powinno dziwić, że stojący na czele Warner Bros. David Zaslav zadbał o to, aby studio zyskało możliwość dalszego eksplorowania tego filmowego uniwersum – to w końcu marka, która zapewniła wytwórni gigantyczne wpływy do kas oraz kilkanaście Oscarów i Zaslav chce, by franczyza LOTR na nowo stała się jednym ze znaków rozpoznawczych całego katalogu Warner Bros. Pod koniec lutego 2023 roku spółka zawarła wieloletnią umowę z firmą Middle-Earth Enterprises, która zakłada współpracę przy realizacji nowych filmów w tolkienowskim świecie – od początku mówiło się, że włodarze studia chcą, aby w tworzenie nowych produkcji ponownie zaangażowany był Peter Jackson odpowiadający za „Władcę Pierścieni” i „Hobbita” i w końcu wiemy już, jak będzie wyglądało w najbliższym czasie rozwijanie kultowej franczyzy. Do Śródziemia wrócimy już w 2027 roku za sprawą filmu, który skupi się na Gollumie – bohater grany przez Andy’ego Serkisa doczeka się rozwinięcia swojej historii na dużym ekranie w ramach produkcji zatytułowanej roboczo „The Hunt for Gollum”, a wyreżyserowaniem obrazu zajmie się sam Andy Serkis, który zaliczy rewizytę również w tytułowej roli. Akcja „Polowania na Golluma” rozegra się po przyjęciu urodzinowym Bilba z „Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia”, a przed wydarzeniami rozgrywającymi się w Kopalniach Morii z tego samego filmu. Producentka Philippa Boyens opisała to jako „konkretną część niesamowitej nieopowiedzianej historii, opowiedzianą z perspektywy tej niezwykłej istoty”. Zanim jednak wrócimy do aktorskiego zakątka uniwersum bazującego na powieściach Tolkiena, już teraz mamy szansę zgłębić mniej znane legendy mitycznego kontynentu za sprawą anime „Wojna Rohirrimów”, do którego promocji wytwórnia Warner Bros. wykorzystała tegoroczną edycję Anime Expo.
Pomysł stworzenia animowanej produkcji od razu przypadł do gustu Peterowi Jacksonowi z uwagi na fakt, że pierwsza ekranizacja książki J.R.R. Tolkiena również była rysunkowa i najnowsza część stanowiłaby należyty hołd dla starszej odsłony – i chociaż wytwórnia Warner Bros. przystąpiła do stworzenia filmu z tego uniwersum m.in. po to, by nie stracić praw autorskich do tytułu, to trzeba przyznać, że tolkienowski świat jest na tyle bogaty w różnego rodzaju legendy i mity, że bez trudu można znaleźć interesujące wydarzenia z różnych epok wartych dalszego zgłębiania. By pozostać wiernym wizualnemu i narracyjnemu duchowi dzieł brytyjskiego pisarza zaangażowano zespół kreatywny składający się z weteranów Śródziemia, w tym producentki i scenarzystki filmowej trylogii Philippy Boyens, speca od efektów specjalnych Richarda Taylora, grafika Alana Lee oraz ilustratora Tolkiena Johna Howe'a, a studio Sola Entertainment, które wyprodukowało anime tradycyjną metodą 2D inspirowało się wizualnym stylem filmów Petera Jacksona. Scenarzyści Jeffrey Addiss i Will Matthews stworzyli główny zarys historii, który później został przepisany przez Phoebe'a Gittinsa oraz Arty'ego Papageorgiou w formie scenariusza, a reżyserię projektu powierzono japońskiemu twórcy Kenji’emu Kamiyamie, znanego z pracy nad „Blade Runner: Black Lotus”, czy „Ghost in the Shell: Stand Alone Complex”. W wywiadzie dla Entertainment Weekly reżyser podzielił się osobistymi spostrzeżeniami dotyczącymi animowanej produkcji: „To historia najpotężniejszego króla w historii Rohanu. Kogoś, kto pokonał swoich wrogów gołymi pięściami. Dlaczego jego ród musiał zakończyć się wraz z nim? Myślę, że jest w tym lekcja o pysze i odpowiedzialności za swoje czyny”. Filmowcom zależało także na tym, by zaprezentować na ekranie postać córki Helma, która w książkach Tolkiena pozostawała anonimowa, a bardzo skrótowe opisanie konfliktu przez samego pisarza otworzyło scenarzystom i producentom wrota do intensywnej twórczości własnej.

Największą zaletą animowanej produkcji jest fakt, że nie trzeba znać całego kanonu Tolkiena, by zrozumieć fabułę, aczkolwiek zagorzali fani od razu zauważą odniesienia i ukłony w stronę materiału źródłowego – na każdym kroku znajdziemy wizualne nawiązania do filmowej trylogii, czasem subtelne jak choćby kwiaty rosnące na kurhanach królów Rodanu w „Dwóch Wieżach”, jednak prawdziwą gratką dla miłośników LOTR-a jest angielska obsada dubbingowa. Od pierwszych chwil prowadzi nas sama Eowyn z dźwięcznym głosem Mirandy Otto, która w tę postać wcieliła się niegdyś u Petera Jacksona – w ten sposób jedyna znana dotychczas widzom silna kobieta Rohanu tym razem jako narratorka opowiada historię swojej przodkini, będąc od samego początku najważniejszym elementem i pomostem łączącym stary świat z nową historią. W obsadzie nietrudno o inne znajomo brzmiące dla wielbicieli świata „Władcy Pierścieni” nazwiska – duet dość zabawnych orków przemawia głosami Merry’ego Brandybucka i Pippina Tooka, czyli aktorów Dominica Monaghana i Billy’ego Boyda, a w epizodycznej roli usłyszymy nawet… zmarłego w 2015 roku Christophera Lee jako złowrogiego czarodzieja Sarumana! Mimo iż brytyjski aktor odszedł przed dekadą w wieku dziewięćdziesięciu trzech lat, to dzięki archiwalnym nagraniom oraz zgodzie udzielonej przez jego również już zmarłą żonę Gitte Lee twórcom udało się zrekonstruować autentyczny głos Brytyjczyka na potrzeby najnowszej animacji – i choć przywrócona do życia postać maga pojawia się tylko na chwilę, to znajoma barwa głosu za sprawą nostalgii potrafi wskrzesić dawną magię. Reszta aktorów głosowych nie może pochwalić się wcześniejszą przygodą w Śródziemiu, jednak nie są pod żadnym względem debiutantami w swojej branży – legendarny Helm Żelaznoręki przemawia głosem Briana Coxa (znanego widzom małego ekranu z serialu „Sukcesja”), natomiast za jego córkę Herę odpowiada Gaia Wise, mająca w swoim filmowym portfolio zaledwie dwie produkcje: „Po prostu miłość” i „Piknik z niedźwiedziami”. Pod głównego antagonistę Wulfa swój głos podłożył Luke Pasqualino, który jest też pierwszym ludzkim schwarccharakterem w tej baśniowej franczyzie.
Muzykę instrumentalną stworzył Stephen Gallagher, któremu nie obcy jest świat Śródziemia – pochodzący z Nowej Zelandii muzyk w przeszłości pracował już jako montażysta dźwięku nad trylogią „Hobbita” i zdołał przemycić do swojej najnowszej pracy nieco motywów ze score’u Howarda Shore’a (m.in. „The Riders of Rohan Theme” z „Dwóch Wież”), które wybrzmiewają w najważniejszych momentach filmu. Soundtrack do „The War of Rohirrim” utrzymany jest jednak w stylu wielkiego poprzednika, który w swojej karierze zdołał zgarnąć aż trzy statuetki Oscara za oryginalne propozycje do „Władcy Pierścieni” – i chociaż Gallagher nigdy nie osiąga poziomu Shore’a, to jego muzyka składa się z solidnych tematów, które natychmiastowo przywołują na myśl uniwersum Petera Jacksona. To zasługa m.in. użycia podobnych instrumentów o długiej historii jak krummhorn, szałamaja, bębnów taiko, czy hardingfele, czyli norweskiej odmiany skrzypiec na których swoją grę zdalnie zarejestrowała Karen Bentley Pollick – to właśnie na tym instrumencie opierał się temat Rohanu w kompozycjach Howarda Shore’a. Gallagher nakłonił również do współpracy chór The Tudor Consort, który słynie z wykonywania mniej znanych utworów z epoki średniowiecza i renesansu, z naciskiem na muzykę wywodzącą się z XVI-wiecznej Anglii – ponad dwugodzinny score już w pierwszym utworze „Overture” wykorzystuje ich harmonijne głosy, proponując przemyślany miks kultowych motywów oraz nowych tematów, które wybrzmiewają także pod koniec w epickim „Adventure Beckons”. Już sama wzmianka o Gandalfie przy „Nature’s Reclamation” zdaje się obiecywać słuchaczom, że to wcale nie koniec przygody w tolkienowskim świecie. Na soundtracku znajdziemy także kilka oryginalnych piosenek z „The Rider” na czele wykonywanym przez Paris Palomę i stworzonym przez Davida Longa, który odpowiadał za dodatkową muzyką na wszystkich ścieżkach dźwiękowych do filmów Jacksona z ostatnich dwóch dekad.

WYDANIE BLU-RAY
Anime „Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów” debiutuje na rynku nośników fizycznych zaledwie trzy miesiące po swojej kinowej premierze. Obraz na płycie Blu-ray został zapisany w formacie 2.35:1 i jego szerokoekranowy aspekt idealnie oddaje epicki klimat zapamiętany z filmów fantasy Petera Jacksona – pomimo niewielkich kosztów produkcji finalny transfer animacji powstałej ręcznie rysowaną, tradycyjną metodą robi piorunujące wrażenie na widzu: mimo dwóch wymiarów wszystkie pojawiające się postacie posiadają odpowiednią ilość szczegółów zarówno fizycznych aspektów, jak i garderoby z epoki, a detale tła mimowolnie przywołują na myśl znajome krajobrazy Śródziemia. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została napisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1. Obie ścieżki roztaczają baśniową aurę o mrocznym odcieniu dzięki atmosferycznemu soundtrackowi, a sceny akcji obfitują w wiele przyjemnych dla ucha efektów specjalnych jak świst strzał. W polskim dubbingu zrealizowanym przez Studio Sonica i w reżyserii Bartosza Wesołowskiego usłyszymy Julię Chatys w roli Hery, Szymona Kuśmidera jako Helma Żelaznorękigo, Olfina przemówi głosem Agnieszki Matysiak, a Haleth Macieja Maciejewskiego. Postać czarodzieja Sarumana odtwarza Marcin Troński, a w antagonistę Frekę wciela się Jakub Wieczorek, słyszany ostatnio w „Diunie: Części drugiej”.
Na błękitnym dysku prócz filmu znajdziemy także zestaw materiałów dodatkowych, które trwają niecałe pół godziny i uchylają rąbka tajemnicy z tworzenia animowanej produkcji. Pierwszym bonusem jest „Powrót do Helmowego Jaru: Historia staje się legendą” (12:53), czyli making-of w pigułce, w którym usłyszymy wypowiedzi reżysera Kenji’ego Kamiyamy oraz producenta Josepha Chau, czy scenarzystów Phoebe Gittins i Arty’ego Papageorgiou przedstawiających w skrócie kreatywny proces powoływania do życia historii z uniwersum Władcy Pierścieni w formie anime, a wywiadom towarzyszą m.in. szkice koncepcyjne, czy storyboardy. Swoje „trzy grosze” dorzucają także aktor Brian Cox i sam Peter Jackson. Drugi materiał „Śródziemie i anime” (6:52) skupia się na wizualnym podejściu i obranym stylu, który wraz z wstępnymi grafikami omawiają m.in. twórca postaci Miyako Takasu, kierownik animacji Wanqian Xe i producentka Philippa Boyens. Na koniec obejrzymy wideo „Hera: Nowa bohaterka Śródziemia” (6:53) poświęcone głównej bohaterce w słowach podkładającej pod nią głos Gai Wise, a także dowiemy się o innych zmianach w opowiadanej historii. Menu główne dostępne jest w angielskiej wersji językowej.

PODSUMOWANIE
Wielka trylogia „Władca Pierścieni” stworzona przed laty przez reżysera Petera Jacksona do dziś pozostaje niedoścignionym wzorem dla twórców epickiego kina fantasy – i chociaż od premiery ostatniej części pt. „Powrót Króla” minęły już ponad dwie dekady, to widowisko osadzone w tolkienowskiej rzeczywistości nadal ogląda się tak samo dobrze, jak podczas jego kinowego debiutu, co przyznał nawet ostatnio historyk Roel Konijnendijk, który pojawił się w internetowym programie „How Real Is It?”. Choć holenderski uczony miał wobec baśniowej produkcji kilka zastrzeżeń, to i tak ocenił ostatni filmowy rozdział LOTR-a jako jeden z najlepszych przykładów odtworzenia średniowiecznych konfliktów zbrojnych na ekranie, wystawiając filmowi ostatecznie ocenę 8/10 pod kątem autentyzmu. To dlatego, że dzieła Tolkiena są historiami dość trudnymi do wiernego przeniesienia na wielkie ekrany, a „Wojna Rohirrimów” to projekt, który od początku musiał sobie poradzić z nieufnością entuzjastów zarówno twórczości Tolkiena, ale i sympatyków Petera Jacksona – nie tylko był to powrót do kin po premierze dwóch sezonów serialu Prime Video i dziesięciu latach od ostatniej części „Hobbita”, ale też ponowne zwrócenie się w kierunku animowanego medium za sprawą którego widzowie poznali świat Śródziemia już w 1978 roku. Producentka Philippa Boyens wyjaśniła, że jednym z głównych celów przy tworzeniu anime było przedstawienie historii, która mogłaby istnieć niezależnie od klasycznych elementów, takich jak pierścienie mocy – takie podejście pozwoliło wiernym fanom poznać mniej znane, ale równie interesujące postacie i wydarzenia z uniwersum Tolkiena, pogłębiając „lore” Śródziemia. Skupiając się na postaci Helma Żelaznorękiego i konflikcie z Dunlendingami, japońska animacja okiem Kenji’ego Kamiyamy ukazuje nieopowiedziane wątki z dodatków do książkowego „Władcy Pierścieni”, by lepiej zrozumieć tło wydarzeń związanych z Rohanem. Jeśli zatem macie poczucie, że baśniowe uniwersum potrzebuje dalszego eksplorowania i tęsknicie za Śródziemiem, to nowa animowana produkcja, która z dumą patrzy na swoich filmowych poprzedników z całą pewnością da wam poczucie, że wasz głód wiedzy został zaspokojony.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.