Kevin Smith jeden z najpopularniejszych twórców niezależnego kina, znany z budzących emocje produkcji tj. „Clerks – Sprzedawcy”, „Dogma” czy „W pogoni za Amy”, stworzył nowy niepoprawny film borykający się z ostrą amerykańską cenzurą. Już sam tytuł „Zack i Miri kręcą porno” wywołał spore oburzenie, a w telewizyjnej kampanii reklamowej został skrócony do "Zack i Miri" - słowo 'porno' uznano za oceanem za zbyt kontrowersyjne, by mogli go słuchać młodzi widzowie. Ciekawe, co na to powiedzą polskie moherowe berety?!
Film opowiada o dwójce przyjaciół - Zacku (Seth Rogen) i Miri (Elizabeth Banks), którzy razem wynajmują mieszkanie, choć sypiają osobno. Żyją z dnia na dzień nie mając specjalnych oczekiwań wobec życia i wygórowanych ambicji zawodowych. Jednak ich potrzeby konsumpcyjne przerastają zarobki, a Zack zamiast zapłacić rachunki, resztę pensji zainwestował w sztuczną waginę zakamuflowaną w latarce. Gdy w przeddzień Święta Dziękczynienia odcinają im prąd i wodę wpadają na szalony pomysł zarobku - wyprodukowanie domowego filmu porno ma rozwiązać ich finansowe problemy. Szybko udaje im się znaleźć dodatkową obsadę filmu, producenta i operatora kamery, a lokum po bezdomnych przerabiają na studio. Kiedy kostiumy i scenariusz są już dopięte na ostatni guzik i w zasadzie mogą ruszać z produkcją „Gwiezdnych dziwek” (pornograficznej wersji „Gwiezdnych wojen”) ich wszystkie wysiłki zostają kompletnie zrujnowane. W wyniku nowych okoliczności plan zdjęciowy przenosi się do Bean & Gone Cafe, w którym pracuje Zack, a przyjaciele obiecują sobie, że wspólny seks na potrzeby filmu nie zniszczy ich przyjaźni. Jednak to, co na początku było tylko sprytnym pomysłem na biznes, zmienia się w coś znacznie poważniejszego…
„Zack i Miri kręcą porno” szokuje seksualną śmiałością w stylu „księcia złego smaku” Johna Watersa oraz utrzymany jest w konwencji filmów Judda Apatowa („Wpadka”, „Supersamiec”, „40-letni prawiczek”), które zresztą otworzyły Rogenowi (tytułowemu Zackowi) drzwi do wielkiego ekranu.
Film jest sprośny, humor niepokorny, ludzie barwni, klimat nie do końca serio, a dialogi jak choćby ten, kiedy właściciel Bean & Gone Cafe mówi pracownikowi-murzynowi, że będzie musiał pracować w „czarny piątek", prowokujące, dosadne i bardzo dowcipne. Ciężko jest znaleźć dłuższą wypowiedz bez przekleństw, ale w końcu ma być niegrzecznie i po bandzie.
Widzowie z pewnością będą zadowoleni oglądając Setha Rogena, który jest autentyczny i przekonujący jako Zack. Elizabeth Banks jest absolutnie czarująca i doskonała jako Miri. W dodatku między Banks a Rogenem niesamowicie iskrzy i sprawiają wrażenie jakby podczas kręcenia filmu świetnie się bawili, a ten nastrój przenosi się na widza.
Na uznanie zasługują również postacie drugoplanowe np. Delaney (Craig Robinson) z zabawną powagą przejmujący obowiązki producenta znane mu jedynie z teorii, Lester (Jason Mewes), który w przebraniu Lucka Skyfiutera, biega z seks gadżetami i policzkuje nimi wszystkich wokół, czy też fantastyczni bohaterowie epizodyczni Justin Long i Brandon Routh w przekomicznej scenie ze zjazdu szkolnego.
W tej najnowszej produkcji Kevina Smitha jest wulgarne słownictwo i bardzo dosłowne sceny erotyczne, ale obraz tego reżysera przede wszystkim dotyka relacji uczuciowych między najlepszymi przyjaciółmi. Tak, więc mimo sugestywnego tytułu, lawiny werbalnego pieprzenia i odrobiny tego wizualnego zasługującego na kategorię R (dozwolone od 17 lat), Smith nie pozostawia żadnych złudzeń, że to komedia romantyczna z prostym przesłaniem, że seks nie jest sexy bez miłości, zaangażowania i wierności.
Być może niektórzy będą zadawać sobie pytanie - jak nisko można upaść by nakręcić taki film?! Jednak jeśli ktoś nie jest miłośnikiem ambitnego kina, aspirującym poetą czy uduchowionym, szukającym wszędzie głębi wrażliwcem na pewno będzie się świetnie bawić. I choć nie jest to produkcja wyrafinowana to pozwala odpocząć od powielanych masowo hollywoodzkich komedii romantycznych.