Animacje kinowe, które pojawiały się przez ostatnie kilka lat, musiały stawić czoła zupełnie nowemu pokoleniu widzów. Ludzie wychowani w latach dziewięćdziesiątych - dorośli, wartości, jakimi kierowano się w filmach dla nich przeznaczonych, uległy diametralnym zmianom. Potrzeba było zatem czasu, aby kino animowane ponownie wróciło w tryby jemu przeznaczone. W salach kinowych pokazało się nowe pokolenie, dzieci tamtych dzieci, a ich oczekiwania stały się zupełni inne. Na szczęście skrystalizowała się wreszcie koncepcja, która zadowoli rodziców, wychowanych na „Królu Lwie” oraz dzieci żądnych większych emocji. Kłaniam się głęboko w pasie przed geniuszem producentów, scenarzystów i reżysera „Jak wytresować smoka 2”.
Historia o smokach i wikingach zaczęła się już pięć lat temu. Wtedy też mieliśmy okazję zobaczyć na ekranach kin wyjątkowy film, traktujący o poświęceniu i przyjaźni pomiędzy człowiekiem i, zdawałoby się, dzikim zwierzęciem. Główny bohater - Czkawka, pokazał że jest to możliwe. W kolejnej części filmu trafiamy z powrotem na wyspę Berg, gdzie ludzie żyją w harmonii ze smokami. Niczym nie zmącona sielanka trwa w najlepsze. Ulubieniec widowni, smok Szczerbatek, odkrywa coraz to nowe lądy wraz ze swym ludzkim przyjacielem- Czkawką. Żądza przygody zaprowadza ich w miejsce, którego odkrycia żaden z nich się nie spodziewał. Niesieni na skrzydłach przyjaźni trafiają do świata, gdzie smoki muszą walczyć o swój byt ze złowrogim Drago. Czarnym charakterem, który postanawia zniewolić każdego smoka, jakiego napotka na swojej drodze. Nie tylko Szczerbatek poznaje zupełnie nowych towarzyszy. Czkawka musi stawić czoła poznaniu własnej przeszłości, która kryła jak do tej pory wiele tajemnic. Obydwoje zostają postawieni przed próbą, która zaważy na przyszłości nie tylko smoków, ale także ludzi z Berg.
Już pięć lat temu, kiedy na ekrany kin trafiła pierwsza część „Jak wytresować smoka” zauważyłem w niej potencjał, który może zachwiać kinem animowanym u samych podstaw. Nie myliłem się w tej ocenie ani trochę. Najnowsza odsłona filmu o przygodach dzielnego, młodego wikinga i jego przyjaciela smoka, jest nie tylko potwierdzeniem moich przypuszczeń, ale także potwierdzeniem, że druga część filmu nie musi być wcale gorsza od pierwszej. Nie jest chyba tajemnicą, że film zawdzięcza sukces nowatorskiemu podejściu do przedstawienia samych smoków. Nie są one majestatyczne, złowrogie, tajemnicze. Nie ma w nich magii z dawnych baśni, ani krwiożerczej natury z legend. Twórcy „Jak wytresować smoka” stwarzając smoki postawili na aspekt, który najgłębiej dotknie każde dziecko i niejednego dorosłego. Smoki zostały stworzone poprzez połączenie wszystkich najlepszych, a czasem i tych gorszych, cech domowych pupili: psa, kota, papugi itd. Któreż dziecko nie kocha tych stworzeń? Zaczerpnięcie od domowych pupili ruchów ciała, spojrzeń, mimiki twarzy i zachowań, dało efekty, który oczarowuje każdego człowieka. Jakże można nie dać się uwieść kociemu spojrzeniu Szczerbatka, papuziej naturze Wichury.
Poprowadzenie wątków poszczególnych postaci nie różni się może zbytnio od poprzedniej części, jednak widać w nich zmianę na lepsze. Pięć lat temu mieliśmy do czynienia z nastolatkami, teraz na ekranach pojawiły się postacie mądrzejsze, chociaż nie mniej lekkomyślne. Czkawka zamienił swoją siłę na rzecz szerzenia pokoju między wszystkimi ludźmi a smokami. Jego argumenty z pierwszej części zastąpiły rzeczowe fakty, które jednak nie zawsze trafiają do innych. Trudno się temu dziwić jeśli jego przeciwnikiem staje się człowiek, który stracił przez smoki wszystko: Drago. Czarny charakter jest tak bardzo utwierdzony w swojej ścieżce postępowania, zaślepiony żądzą zemsty, że nie przemówi do niego zupełnie nic. Trudno się jednak dziwić Drago - skoro utracił już nadzieję na lepsze jutro, a w jego sercu nie tli się nawet iskra współczucia. Ślepa furia, która nim kieruje, a co za tym idzie logika zemsty do ostatniego żołnierza, wpasowała się w czarny charakter bez charyzmy, nie jak za dawnych dobrych lat kina dla dzieci, kiedy zło było głębokie i niebezpieczne.
„Jak wytresować smoka 2” jest pięknym przykładem tego, że kontynuowanie dobrego pomysłu nie musi zostać skomentowane słowami: „pierwsza część była lepsza”, wręcz przeciwnie. Najnowsza odsłona przygód Czkawki i Szczerbatka jest zdecydowanie lepsza. Więcej w niej humoru, dramatyzmu, uczuć, walki o przyjaźń. Wychodząc z sali kinowej byłem uśmiechnięty od ucha do ucha, pełen pozytywnych emocji nuciłem motyw przewodni filmu. W mojej ocenie „Jak wytresować smoka 2” jest najlepszą animacją tego roku, która wygra wiele nagród, z najważniejszą na czele: zadowoleniem dzieci.