Zac Efron to obecnie największy (może obok Roberta Pattinsona) idol i bożyszcze amerykańskich nastolatek, które w dużej liczbie, już na sam jego widok, piszczą wniebogłosy. Aktor ten zagrał jak dotąd w filmach takich jak „Lakier do włosów" czy seria „High School Musical", które u dojrzalszych i bardziej wymagających widzów przypięły mu etykietkę „lalusia”, i co gorsze, beztalencia. Po „17 Again” Burra Steersa, kolejnej „młodzieżowej” komedii Efrona, nie spodziewałem się zatem niczego dobrego. Jak się jednak okazało, otrzymałem naprawdę niezły, z całą pewnością wart polecenia, obraz.
Film opowiada historię Mike'a O'Donnella, 37-letniego sfrustrowanego faceta (w tej roli Matthew Perry), który od jakiegoś czasu nie może sobie poradzić ze swoim życiem. Syna i córki praktycznie nie zna, gdyż nie ma dla nich czasu. Z żoną, miłością poznaną jeszcze w liceum, właśnie się rozwodzi. Natomiast w pracy (której nie cierpi) już od lat nie może uzyskać zasłużonego awansu. Właśnie na takim nieciekawym zakręcie życiowym poznajemy naszego bohatera. Miast cieszyć się wspaniałą rodziną i walczyć o swój związek, Mike woli wracać wspomnieniami do lat świetności w „ogólniaku", gdzie tylko jeden wspaniały występ w zawodach koszykarskich dzielił go od wielkiej sportowej kariery. Jak to jednak niejednokrotnie bywa w kinie familijnym, los da mu jeszcze jedną szansę. Za sprawą tajemniczego szkolnego woźnego, nasz bohater powtórnie otrzyma 17-letnie ponętne ciało Zaca Efrona i będzie mógł przeżyć swoją młodość raz jeszcze.
Dalszy ciąg, logicznych i mniej logicznych wydarzeń, jest dość ławy do przewidzenia. Mike trafi do swojej dawnej szkoły, w której obecnie kształcą się jego dzieci. Zakumpluje się ze swoim synem, będzie starał się odbudować relacje z córką (jako jej przyjaciel), a nawet podrywał swoją żonę (która kolegą syna również wydaje się być zafascynowana). Filmowi na dobre wychodzi pomysł scenarzystów, by Mike wykorzystał zaistniałą sytuację do odbudowy swoich rodzinnych relacji, a nie na przykład do zostania wielkim koszykarzem. Dzięki temu film jest dość świeży i ogląda się go naprawdę bardzo dobrze.
Nie spodziewajcie się jednak przezabawnej komedii. Kilka scen faktycznie potrafiło mnie rozweselić, jednak obraz ten zdecydowanie bardziej sprawdza się jako bardzo lekkie kino obyczajowe.
Jeśli chodzi o aktorów, to bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Efron, który po raz pierwszy w swojej karierze nie tylko wygląda, ale również gra. Wreszcie nie razi cukierkową sztucznością i pokazuje, że podstawy sztuki aktorskiej ma już chyba opanowane. W rolach drugoplanowych nieźle wypadają Leslie Mann, Michelle Trachtenberg, a przede wszystkim, najzabawniejszy w całym filmie - Thomas Lennon, wcielający się w postać zafascynowanego „Władcą Pierścieni" Neda Freedmana, multimilionera i najlepszego przyjaciela głównego bohatera. Zawiódł mnie nieco Matthew Perry, który chyba po latach grania w „Przyjaciołach" najwyraźniej nieco się wypalił.
Z całą odpowiedzialnością, polecam „17 Again". To lekkie i bardzo przyjemne kino familijne, nie tylko dla fanek Efrona wpatrujących się w plakat swojego idola rozwieszony nad łóżkiem. To także film dla nastolatek, które już nieco dojrzały do niezłych produkcji, podobnie jak Zac Efron do aktorstwa. Ale to także, z całą pewnością, film dla każdego z nas.