logowanie   |   rejestracja
 
The Naked Gun (2025)
Naga broń
The Naked Gun (2025)
Reżyseria: Akiva Schaffer
Scenariusz: Dan Gregor
 
Obsada: Liam Neeson
Pamela Anderson
Danny Huston
Paul Walter Hauser
 
Premiera:
   
Filmometr:
Odradzam 50% Polecam
Ocena filmu:
oczekuje na 5 głosów
Twoja ocena:
 
Recenzja:
 
Leslie Nielsen byłby dumny [recenzja Blu-ray]

W ciągu ostatniej dekady trudno było znaleźć dobrze zrobione komedie, które osiągnęłyby zarówno kinowy sukces, jak i zbierałyby przychylne recenzje od krytyków i publiczności. Gatunek ten walczył nie tyle o popularność, ile wręcz o przetrwanie i nigdy nie wydawał się bardziej zagrożony – ani bardziej potrzebny. Tego lata wszyscy miłośnicy absurdalnego humoru i klasycznych parodii mieli nie lada powód do nieskrywanej radości za sprawą nowej inkarnacji ikonicznej komedii z lat 90. ubiegłego wieku „Naga broń”, która nie przejmowała się wówczas nic a nic poprawnością polityczną – projektu wyjątkowo ryzykownego i dość niespodziewanego w dzisiejszej kinowej rzeczywistości. Wcielający się w syna niezdarnego policjanta Franka Drebina i znany z ról w filmach akcji siedemdziesięciotrzyletni dziś Liam Neeson w prosty, acz dosadny sposób wyjaśnił jednak, dlaczego ten projekt był potrzebny, kwitując: „Bo wszyscy mamy przej*****, a potrzebujemy się trochę pośmiać”. Producent Seth MacFarlane dodał, że ich dzieło doskonale wpisuje się w obecne czasy, kiedy ludzie potrzebują chwili wytchnienia i dobrego śmiechu. Znany amerykański komik i satyryk Weird Al Yankovic (który sam jest częścią tego przedsięwzięcia) wyraził nawet nadzieję, że restart „Nagiej broni” będzie zapowiedzią nowej ery komedii w kinach. Ale czy po trzech dekadach wciąż da się zrobić komedię „tak głupią, że aż śmieszną” i jeszcze na tym zarobić?

Nowa odsłona kultowej komedii to jednocześnie kontynuacja i reboot całej franczyzy – w odświeżonej wersji śledzimy poczynania syna Franka Drebina, który nie tylko postanowił pójść w ślady ojca, ale i odziedziczył po rodzicielu wiele specyficznych cech i predyspozycji do pełnienia zawodu niepokornego policjanta w Wydziale Specjalnym Los Angeles. Fabuła filmu koncentruje się wokół śledztwa związanego z tajemniczym napadem na bank oraz równie enigmatyczną śmiercią jednego z pracowników ekscentrycznego miliardera i magnata technologicznego Richarda Cane’a, który chętnie by przejął kontrolę nad całym światem – Frank zostaje przypisany do wydawać by się mogło niewinnego wypadku samochodowego pojazdu elektrycznego, w którym zginął informatyk Simon Davenport, jednak cała sprawa zaczyna się komplikować, gdy policjanta odwiedza piękna Beth, autorka powieści true-crime i siostra denata z którą glina od razu nawiązuje romans. Kobieta zatrudnia Drebina Juniora do zbadania sprawy śmierci jej brata, podejrzewając, że Simon wcale nie pożegnał się z życiem na własnych warunkach. Frank razem ze swoim wiernym partnerem Edem Hocken Juniorem rozpoczynają swoją misję, której tropy prowadzą do pomysłodawcy autonomicznego auta i jego globalnego spisku, jednak gdy przełożona gliniarzy zawiesza Franka w służbie, policjant musi zacząć działać na własne konto, by ręka sprawiedliwości dosięgła przestępców.


Być może niewiele już dziś fanów kina pamięta, że jeszcze kilkanaście lat temu na poważnie rozważano powrót serii z udziałem Lesliego Nielsena – ogłoszona w 2009 roku czwarta część miała być skierowaną do telewizji kontynuacją, w której to sam Frank Drebin szkoli do pracy niedoświadczonego policjanta i przekazuje pałeczkę nowemu pokoleniu, ale projekt szybko ugrzązł na etapie scenariusza, a po śmierci aktora w 2010 roku temat zupełnie ucichł. Studio Paramount nie dało jednak za wygraną – już trzy lata później pojawiła się nowa idea rebootu franczyzy z Eden Harrisem w roli głównej, ale projekt ruszył z miejsca dopiero, gdy na scenę wkroczył producent Seth MacFarlane, który sam zaproponował Liama Neesona do odegrania nowej inkarnacji niezdarnego gliny. Twórca kultowego już serialu „Family Guy” miał nawet początkowo odpowiadać za reżyserię komedii, ale ostatecznie oddał tę funkcję w ręce jednego z autorów scenariusza – Akivy Schaffera, komika, a zarazem członka słynnego bandu „The Lonely Island”, znanego z prześmiewczych piosenek wykonywanych wspólnie z gwiazdami światowej muzyki, a także reżysera między innymi filmu „Chip i Dale: Brygada RR” z 2022 roku. To właśnie ta disnejowska produkcja udowodniła, że amerykański twórca znakomicie nadaje się do wskrzeszania legendarnych i nieco zakurzonych marek, nadając im nowy blask, a jednocześnie szanując ducha oryginału. Nie inaczej sprawa ma się z nową „Nagą bronią”.

Dla dzisiejszej publiczności złożonej z millenialsów, oryginalna trylogia z niezapomnianym Leslie Nielsenem jest w pewnym sensie filmowym pomnikiem i kwintesencją końca lat 90. ubiegłego wieku, upamiętniającym absurdalny humor, który sięgał do korzeni klasycznych slapstickowych komedii sprzed lat z Charlie Chaplinem na czele i bawił nas do łez – obecnie z powodzeniem tę konwencję kontynuują m.in. parodiująca horrory seria „Straszny film”, czy przekraczająca kolejne granice superbohaterska franczyza „Deadpool”. Film Akivy Schaffera nie ma zamiaru wywracać stolika i redefiniować wypracowanej przez dekady sprawdzonej formuły, powracając tym samym do swoich źródeł i bardzo skwapliwie odwołując się do poprzednich części (np. zgrabnie wpleciony w fabułę hołd złożony Drebinowi Seniorowi, jak i jego partnerce Jane, czy wyczuwalna retro konwencja policyjnego akcyjniaka utrzymana w klimacie komedii z początku lat 80. ubiegłego wieku). „Naga broń” anno domini 2025 na cel obiera wyłącznie dobrą zabawę i żarty rodem z dawnych kreskówek, zamykając je w ciągu niecałej półtorej godziny – wśród gagów znajdziemy suchary, trafne gry słowne, dowcipy o seksualnym zabarwieniu, a nawet próby łamania czwartej ściany. Choć film ma za zadanie generować „głupawkę totalną” będącą odtrutką na smutną rzeczywistość, to widać, że nad całością pracowali zakochani we wcześniejszych odsłonach pasjonaci filmowego pastiszu.


W główną rolę syna Franka Drebina wciela się Liam Neeson, który zaskakująco dobrze odnajduje się w komediowej konwencji – w ostatnich latach irlandzki aktor stał się twarzą współczesnych filmów akcji i wizytówką kina sensacyjnego, w których nierzadko grywał postacie prawdziwych twardzieli, być może to dlatego MacFarlane i Schaffer postanowili skorzystać z celnej rady samego mistrza gatunku Mela Brooksa: „weź poważnego faceta do zagrania w niepoważnym filmie”. Angaż Neesona okazał się zgodnie z zaleceniem strzałem w dziesiątkę, gdyż nominowany do Oscara za „Listę Schindlera” aktor w pełni wykorzystuje swoją wypracowaną przez długie lata sztywną, poważną prezencję, by uzyskać dodatkowy komediowy efekt. Partneruje mu Pamela Anderson, której kariera po przerwie od świata show-biznesu zdaje się przeżywać prawdziwy renesans – na początku tego roku mogliśmy oglądać ją w filmie Gii Coppoli „The Last Showgirl”, który zmuszał widzów do refleksji nad życiowymi wyborami i bycia częścią przemysłu rozrywkowego, jednocześnie nawiązując do drogi zawodowej i osobistych decyzji samej Anderson. Po tej poruszającej roli tancerki klubu z burleską, Pamela przypomina teraz publiczności swoje drugie, równie fenomenalne oblicze komediantki, powracając jednocześnie do swoich korzeni. Na drugim planie dojrzymy trochę niewykorzystanego Paula Waltera Hausera i Danny’ego Hustona jako przerysowanego złola.

Muzykę oryginalną stworzył Lorne Balfe, który ma już spore doświadczenie w tworzeniu score’ów do akcyjniaków zabarwionych solidną dawką humoru – tylko w ciągu ostatnich dwóch lat był częścią takich projektów, jak widowisko fantasy oparte na legendarnej grze RPG „Dungeons & Dragons: Złodziejski honor”, szpiegowskiej komedii „Argylle” w wizji Matthew Vaughna, czy tegorocznej „Nowokainy”, która przeplatała czarny humor z graficzną przemocą. Szkocki kompozytor od samego początku nie ukrywał, że prywatnie jest wielkim fanem nie tylko trylogii z Leslie Nielsenem, ale i wszystkich trzech zabarwionych jazzem soundtracków opracowanych przez Irę Newborna – w swej nowej pracy postanowił wziąć na warsztat swoje własne dokonania i zaproponować niemal perfekcyjną muzyczną parodię współczesnych filmów akcji z „Mission Impossible” na czele: czyli partytur, za które sam odpowiadał w 2018 i 2023 roku. Lorne Balfe wspomina, że reżyser naciskał, by niezależnie od absurdalności na ekranie, tło muzyczne pozostało szczere w swym przekazie – ten kontrast dźwiękowy usłyszymy już w otwierającym tracklistę utworze „My Name Is Frank Drebin Jr.” z ukłonem w stronę swojego poprzednika w postaci nawiązania do „Lonely Drebin”, ale score obfituje także w wiele innych odniesień, jak temat Beth „There She Was Again” przesiąknięty jazzem klasycznych filmów noir i jednocześnie oddający klimat glamour starego Hollywood.


WYDANIE BLU-RAY

Legacy sequel „Nagiej broni” debiutuje na dyskach fizycznych w dwóch wersjach: 4K UHD oraz Blu-ray i podobnie jak poprzednie filmy z katalogu Paramount z pominięciem edycji na DVD. Obraz na niebieskiej płycie został zapisany w formacie 2.35:1, co oznacza czarne pasy u góry i dołu ekranu po wyświetleniu filmu na telewizorze. Jego prezentacja zdaje się w pełni wykorzystywać właściwości płyty Blu-ray – kolory są jasne i soczyście nasycone z mocnym kontrastem, a aktorzy pomimo upływu lat i kilku zmarszczek na twarzy wyglądają świetnie jak na swój wiek dzięki naturalnym odcieniom skóry. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polską wersję w postaci lektora otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1. – mimo, że zwykle komedie nie opierają się zbyt mocno na dynamicznym sountracku, to obie ścieżki zdają się uzupełniać doznania wideo z naciskiem na angielskie audio, dzięki któremu możemy docenić charakterystyczną modyfikację głosu Liama Neesona, score Lorne Balfego, czy liczne efekty dźwiękowe w sekwencjach akcji.

Na płycie Blu-ray oprócz samego filmu znajdziemy też całkiem pokaźny zestaw materiałów dodatkowych, które trwają ok. godziny i odsłaniają kulisy powstawania tego komediowego rebootu. Na początek obejrzymy „A Legacy of Laughter” (8:57) – raczej standardowy making of, w którym obsada i ekipa opowiadają o najnowszej części „Nagiej broni”, jednocześnie nawiązując do swojej miłości do oryginalnej trylogii. „Son of a (Naked) Gun” (5:59) z kolei bliżej przygląda się aktorowi Liamowi Neesonowi i jego inkarnacji syna Franka Drebina, a „On Set of a Set Within a Set that’s in a Set” (3:42) koncentruje się na scenie w szpitalu w formie, której nie powstydziłby się Deadpool. „The Funny Femme Fatale” (4:32) poświęcono wyłącznie Pameli Anderson i jej bohaterce, natomiast reszta obsady przedstawiona została w osobnym wideo „The Really Unusual Suspects” (4:22). Jednym z ostatnich dodatków jest „Dropping the Balls” (3:36), który wnika w techniczne aspekty końcowej sekwencji z wykorzystaniem kaskaderów. Na koniec przejrzymy jeszcze „Outtakes Montage” (12:28), czyli kompilację nieudanych ujęć zarejestrowanych na planie produkcji, oraz „Deleted and Extended Scenes” (16:32), czyli zestaw siedmiu wydłużonych i trzech alternatywnych scen oraz sześciu usuniętych ujęć, które nie znalazły się w finałowej wersji filmu. Statyczne menu główne jest dostępne w oryginalnej wersji językowej.


PODSUMOWANIE

Chociaż Leslie Nielsen występował w filmach już od lat 50. ubiegłego wieku, to prawdziwą gwiazdą stał się dopiero, gdy wszedł w piątą dekadę życia dzięki występom w produkcjach tria ZAZ – czyli Davida Zuckera, Jima Abrahamsa oraz Jerry’ego Zuckera z „Czy leci z nami pilot?” i „Nagą bronią” na czele. Koncepcja twórców opierała się na prostej idei, by aktorów znanych dotąd z ról dramatycznych (lub też w ogóle nie kojarzonych z komedią) pokazać w nowym świetle. Slapstickowa komedia miała pozwolić błyszczeć nieodkrytym jeszcze przez nikogo talentom aktorskim weteranów, a filmowcy chcieli przy tym wykorzystać ich bogate doświadczenie zawodowe, by ci w beznamiętny sposób wypowiadali swoje kwestie, często w bardzo kuriozalnych i przerysowanych sytuacjach. Wydawać by się mogło, że w obecnej erze kina, gdzie królują horrory i filmy dreszczykiem powrót do komedii o absurdalnym odcieniu jest obarczony sporą dozą ryzyka – ale jak wszak mawiał sam Frank Drebin: „każdy ryzykuje, wstając rano, przechodząc przez ulicę, albo wtykając nos w wentylator”. Studio Paramount postanowiło obrać podobną ścieżkę, co niegdyś tercet ZAZ i do głównej roli wybrało Liama Neesona – dotąd kojarzonego głównie z poważnymi kreacjami w thrillerach i filmach akcji – który przede wszystkim parodiuje swoje wcześniejsze kreacje, skutecznie ściągając łatkę twardziela wypracowaną przez lata. Trwająca mniej niż półtorej godziny nowa wersja „Nagiej broni” to żwawa, absurdalna i dynamiczna jazda bez trzymanki: fabuła unika kliszowych odwołań popkulturowych i zamiast tego nawiązuje do żartów i motywów znanych nam z poprzednich odsłon w serii, stawiając na stary, dobry, ponadczasowy slapstick. Dokładnie taki, którego nie powstydziłaby się oryginalna trylogia.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Naga broń (Blu-ray)

Zdj. Galapagos
autor:
CaptainNemo
ocena autora:
dodano:
2025-11-17
Dodatkowe informacje:
 
O filmie
Pełna obsada i ekipa
Wiadomości [0]
Recenzje
  redakcyjne [1]  
  internautów [0]  
dodaj recenzję
 
Plakaty [1]
Zdjęcia [0]
Video
 
DVD
 
dodaj do ulubionych
 
Redakcja strony
  CaptainNemo
dodaj/edytuj treść
ostatnia modyfikacja: 2025-10-15
[odsłon: 387]
Zauważyłeś błędy na stronie?
Napisz do redakcji.
 

Kinomania.org
 

kontakt   |   redakcja   |   reklama   |   regulamin   |   polityka prywatności

Copyright © 2007 - 2012 Filmosfera