"Tej historii bieg stary jest jak świat..." [recenzja OST]
Arkadiusz Kajling | 2022-12-17Źródło: Informacja prasowa
Gdy w 1989 roku „Mała syrenka” okazała się zarówno artystycznym, jak i komercyjnym osiągnięciem wytwórnia Disneya wiedziała, że ich kolejny animowany film musi również zostać utrzymany w podobnym stylu, a ilustrację muzyczną oraz stworzenie piosenek trzeba powierzyć duetowi odpowiedzialnemu za poprzedni sukces. Ówczesny prezes studia Jeffrey Katzenberg szybko zamknął powstającą już adaptację baśni Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve i zlecił produkcję musicalu praktycznie od początku. Ruch ten okazał się strzałem w dziesiątkę, a „Piękna i bestia” nie tylko otrzymała dwa Oscary (za piosenkę oraz muzykę), ale i nominację dla „Najlepszego filmu” jako pierwsza animowana produkcja w historii (i to jeszcze w czasach, gdy w tej kategorii rywalizowało zaledwie pięć tytułów). Jedna z opublikowanych wtedy recenzji chwaliła zalety animacji, twierdząc, że jeden z najlepszych musicali sezonu możemy oglądać nie na deskach broadwayowskich teatrów, a na ekranach kin w całym kraju. Dziś po trzydziestu latach od premiery „Piękna i bestia” jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tytułów amerykańskiej wytwórni, ale potrzeba było aż trzech dekad (i prawdopodobnie sukcesu wersji aktorskiej), by rozszerzona ścieżka dźwiękowa Alana Menkena dołączyła do prestiżowej serii „Legacy Collection”, zbierającej najważniejsze muzyczne osiągnięcia Disneya i prezentującej je w wyrafinowanej i estetycznej formie.

Zarówno kompozytor, jak i autor tekstów chcieli, by piosenki dojrzewały razem z ekranowymi bohaterami i posuwały akcję do przodu, dając nam wrażenie scenicznego musicalu – dlatego też zdecydowano się nagrać wszystkie piosenki na żywo z orkiestrą symfoniczną i dialogiem, zamiast dodawać go osobno, by stworzyć wrażenie albumu musicalowego (tzw. cast album) z całą jego energicznością, którą chciano uchwycić. Menken i Ashman zainspirowali się różnymi muzycznymi stylami, m.in. muzyką francuskiego renesansu, muzyką klasyczną, czy broadwayowską, by przedstawić cały wachlarz emocji animowanych protagonistów – od radości i zabawy, poprzez smutek, aż po przejmujące dźwięki, które potrafią chwycić za serce i wycisnąć łzy. Amerykański kompozytor wierzy, że każdy porządny musical powinien zawierać utwór typu „I Want”, popularny w teatrze muzycznym rodzaj piosenki, w której protagonista wyśpiewuje swoją tęsknotę za czymś. W przypadku „Pięknej i bestii” tym utworem jest „Belle”, utrzymany w tradycji operetki opening całej historii, rozgrywający się w centrum sennego miasteczka na francuskiej prowincji. Główna rola żeńska przypadła Paige O’Harze, choć producenci początkowo chcieli zaangażować Jodi Benson z „Małej syrenki” – ostatecznie uznali, że lepiej będzie, jeśli głos Belle będzie przypominał młodą kobietę, a nie jeszcze dziewczynę. O’Hara pokonała aż pięćset kandydatek do tej roli, a na jej wyborze miał zaważyć fakt, że Howard Ashman uwielbił ścieżkę do musicalu „Show Boat” z jej udziałem. Początkowa sekwencja wpisuje się w styl scenicznego musicalu, który absorbuje również bohaterów drugoplanowych nadając jej potrzebny rozmach. 

W trakcie pracy wiele muzycznych momentów przeszło szereg zmian, jedną z nich jest „Be Our Guest” – w tej scenie początkowo zaczarowane przedmioty wykonywały piosenkę dla Maurycego, jednak mimo częściowo poczynionych prac nad jej animacją ostatecznie to Belle jest świadkiem spektakularnego widowiska; twórcy uznali, że w ten sposób wydźwięk tej sceny będzie bardziej wymowny. W podobnym, wielkoformatowym stylu utrzymany jest również „Human Again”, który został uznany jako przedsięwzięcie zbyt ambitne i w ostatniej chwili zastąpiony „Something There” - duetem na mniejszą skalę. Paige O’Hara wykonuje go w charakterystycznym dla Barbry Streisand stylu za namową Ashmana. W 1994 roku Menken dostosował jednak piosenkę na potrzeby scenicznego musicalu, by w końcu dodać go również na reedycję albumu w 2001 roku (utwór pojawia się także na recenzowanej wersji rozszerzonej). Jednym z najtrudniejszych utworów wg twórców jest nieoczekiwanie piosenka tytułowa „Beauty and the Beast”, która dostarczyła problemów mimo swej prostoty – Menken poświęcił jej najwięcej czasu spośród wszystkich utworów w swojej karierze, a jej kompozycja choć pierwotnie miała rockowy charakter, w końcu wyewoluowała jako kołysanka. 

Niedawno zmarła brytyjsko-amerykańska legenda kina Angela Lansbury wcieliła się w Panią Imbryk, choć początkowo nie chciała udzielać się wokalnie z uwagi na swój starzejący się głos; ostatecznie nagrała balladę w jednym tylko ujęciu doprowadzając wszystkich w studio do łez. Piosenka została wybrana również jako główny singiel promujący całe przedsięwzięcie – film otrzymał trzy nominacje do Oscara w kategorii „Najlepsza piosenka”, jednak producent Don Hahn bojąc się, że członkowie Akademii będą zbyt zdezorientowani przy ostatecznym glosowaniu postanowił stworzyć również wersję komercyjną, która miała za zadanie nadać rozgłosu produkcji i ułatwić potencjalny wybór. Ponieważ Disney nie mógł zaangażować żadnych słynnych piosenkarzy do wersji popowej, włodarze zdecydowali się na słabo znaną wówczas Kanadyjkę Celine Dion (na dodatek nieznającą dobrze angielskiego) i Amerykanina Peabo Brysona, który był znacznie bardziej rozpoznawalnym głosem oraz twarzą w USA i miał za zadanie przyciągnąć uwagę słuchaczy. Decyzja ta zwróciła się w postaci nominacji do Grammy za „Album roku” – pierwszej i jedynej dotąd nominacji dla filmu animowanego, a kariera Celine Dion wręcz z dnia na dzień nabrała rozpędu, wynosząc Kanadyjkę na szczyt i plasując ją obok największych diw muzyki popularnej.

Na rozdaniu Oscarów w 1992 roku „Piękna i bestia” zdobyła dwie nagrody Amerykańskiej Akademii – za „Najlepszą piosenkę” pt. „Beauty and the Beast” oraz „Najlepszą muzykę oryginalną”, a dwa inne utwory otrzymały nominacje do tejże nagrody (wyczyn też zostanie powtórzony w historii jeszcze trzykrotnie przy okazji nominacji trzech oryginalnych piosenek do animowanego „Króla lwa”, „Dreamgirls” oraz „Zaczarowanej”). Howard Ashman nigdy nie doczekał tej chwili, nie widział również ukończonego filmu, a jedynie jego nieukończoną wersję – zmarł w wieku czterdziestu lat 14 marca 1991 roku, na osiem miesięcy przed premierą kinową z powodu komplikacji związanych z AIDS. Jeszcze przed śmiercią ekipa produkcyjna odwiedziła Ashmana przekazując dobre wieści odnośnie pokazów testowych, producent Don Hahn był wyraźnie zdziwiony pozytywnym oddźwiękiem, zadając pytanie „Kto by pomyślał, że odniesiemy sukces?”, na które Howard odpowiedział krótko, acz z przekonaniem „Ja”. 

Muzyka została przedstawiona na albumie w kolejności chronologicznej, a więc odwrotnie niż w przypadku standardowych wydań, gdzie w pierwszej części otrzymujemy wszystkie piosenki, po których następuje dopiero score. Czwarte z kolei wydanie soundtracku do „Pięknej i bestii” zawiera kompletną muzykę instrumentalną, która nigdy wcześniej nie była dostępna komercyjnie – oryginalne wydanie z 1991 to zaledwie jej dwadzieścia minut, koncentrujących się na kilku charakterystycznych momentach; najnowsza reedycja ma aż trzykrotnie więcej muzyki, która łącznie z piosenkami trwa dokładnie tyle, ile animowana produkcja. Wszystkie tracki z pierwotnej edycji znajdziemy na nowym wydaniu, co pozwala nam tym bardziej cieszyć się kompletnym scorem i doświadczyć musicalu w pełni. Dodatkowo na edycji znalazło się miejsce na oryginale dema w wykonaniu samego kompozytora i autora tekstów – Alana Menkena i Howarda Ashmana, które trwają aż trzydzieści minut i zlokalizowane są na samym końcu drugiego dysku. Muzycy wykonują razem dwie wersje utworu „Belle”, „Gaston” i jego repryzę oraz „Be Our Guest”, „Human Again” i tytułowy „Beauty and the Beast”. Piosenki zawierają alternatywny tekst, a niektóre z wersów zostały wykorzystane w aktorskiej wersji filmu z 2017 roku. Całkowita długość materiału to aż dwie godziny odświeżonej cyfrowo muzyki, która zdecydowanie „góruje” nad zawartością oryginalnej, trwającej pięćdziesiąt minut oryginalnej edycji.

WYDANIE CD

„Beauty and the Beast” została wydana na dwóch dyskach 9. lutego 2018, tym samym dołączając do prestiżowej serii „Legacy Collection”, upamiętniającej rocznice filmów i animacji z wytwórni Disneya oraz Pixara, które wyszły na przestrzeni lat. Fizyczne wydania albumów zawierają na kilku płytach często kompletny score, zremasterowane piosenki oraz oryginalne dema. Specjalnie na tę okazję tworzone są nowe grafiki przez jedną z artystek Walt Disney Animation Studios – Lorelay Bove, a same wydania wzbogacone są o teksty piosenek, oryginalne szkice koncepcyjne oraz informacje o produkcji muzyki, czy piosenek. Seria została zapoczątkowana w 2014 roku albumem „The Lion King” z okazji mijającej dwudziestej rocznicy kinowej i na przestrzeni dwóch lat udało się wydać aż dwanaście albumów, m.in. „Pocahontas”, „Małą syrenkę”, „Fantazję”, czy „Toy Story”. W 2017 roku seria została reaktywowana wraz z premierą „Robin Hooda”, mimo, iż w tym roku nie przypadała żadna okrągła rocznica – podobna sytuacja ma się z „Piękną i bestią”, na której wydanie zapewne wpłynął sukces aktorskiej wersji filmowej z Emmą Watson rok wcześniej.

Dwudyskowy album fizyczny został wydany w twardej oprawie typu digibook - oznacza to, że obie płyty umieszczone zostały na końcu w osobnych tekturowych kieszeniach wraz z ich tracklistami, w środku zaś znajdziemy 24-stronicowy booklet. Książeczkę rozpoczynają cztery strony wstępu od kompozytora Alana Menkena, który wspomina początki projektu, współpracę z Ashmanem oraz okoliczności, w których dowiedział się o chorobie przyjaciela, a także anegdotki związane z tworzeniem poszczególnych utworów (np. wystarczyło jedno słowo Howarda „Streisand”, by Paige O’Hara zrozumiała, jak zaintonować jeden z wersów „Something There”). Następne dziesięć stron to kompletny tekst piosenek z animacji, wzbogacony o rysunki Bove. Ostatnią część stanowią szkice koncepcyjne, wstępne grafiki oraz notki produkcyjne odnośnie rozwoju wizualnego stylu z informacjami o ich autorach. Śledzimy m.in. rozwój postaci „bestii”, przyglądamy się pierwszemu rysunkowi z openingu „Belle” oraz poznajemy kulisy tworzenia słynnej już komputerowej sekwencji w sali balowej, przedstawionej w czterech wariantach – ręcznym rysunku, obrazie wykonanym techniką gwaszu, wykonanym w komputerze cyfrowym tle oraz jego wstępnym, czarno-białym wydruku, służącym animatorom jako pomoc do prawidłowego zagospodarowania kadru.

“Piękna i bestia” może poszczycić się osiągnięciami większymi, niż niejeden aktorska produkcja – film przeszedł już do historii jako pierwsza animacja nominowana do „Najlepszego filmu”, zbierając po drodze liczne wyróżnienia i prestiżowe statuetki, a otoczona kultem muzyka wybrzmiewa w głowach dzisiejszych milenialsów, przypominając im o ich beztroskim dzieciństwie. To także finał współpracy duetu Menken-Ashman, który w 1989 zapoczątkował muzyczny renesans Disneya. Howard Ashman na zawsze zostanie zapamiętany jako ten, który dał Ariel głos, Bestii duszę, a nam niezapomnianą muzykę, która podobnie jak „opowieść stara jak świat” jest nowa za każdym razem, gdy tylko po nią sięgniemy. Rozszerzone wydanie z serii „Legacy Collection” pozwala nam odkryć nieznany wcześniej score, zajrzeć za kulisy powstawania obsypanej nagrodami ścieżki dźwiękowej, zrozumieć jej proces powstawania i bardziej docenić muzyczny geniusz jej twórców. Mimo zachwycających walorów wizualnych wydania, prawdziwe piękno czai się w jego sercu - oryginalnej muzyce, która powstała z pasji dwójki ludzi kochających swoją pracę i chętnych, by podzielić się owocami swojej legendarnej już współpracy z nami.

Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl.