„Pracownik miesiąca” to świetna satyra pracy urzędnika. Lecz jak to zwykle bywa, każda satyra pokazuje trochę prawdy. Scenariuszem i reżyserią zajął się znany francuski aktor i komik Jérôme Commandeur. Na ekranie pojawia się sam artysta, a współtowarzyszą mu m.in. Laetitia Dosch i Christian Clavier, znany z serii „Asterix i Obelix” czy „Goście, goście”.
Główny bohater, Vincent Peltier to spełniony mężczyzna w sile wieku. Praca w budżetówce zapewnia mu to, czego pragnie i potrzebuje – prawdziwą renomę, spokój w życiu, kobietę u boku, a także matkę, która wprost go ubóstwia. Bycie urzędnikiem to nie tylko koncepcja sama w sobie, która umożliwia osiągnięcie wielkich celów małymi kroczkami – w rzeczywistości nie ma lepszej pracy! I otóż to, nie trzeba być nawet wysoko postawionym pracownikiem, wystarczy po prostu być, a każdy będzie cię podziwiał i praktycznie marzył o twoim życiu. Tak więc – świat kręci się wokół ciebie, ty decydujesz, ty, ty, ty … Jednak sielanka zostaje przerwana za sprawą cięć budżetowych. Można się jednak domyślać, że stoi za tym znacznie grubsza sprawa. Vincent, pewny swej pozycji słysząc o doniesieniach w zakresie planów zwolnień, w ogóle się tym nie przejmuje.. bo kogo jak kogo, ale wzorowego urzędnika to zbrodnia ruszyć! Wkrótce, okazuje się jak bardzo był w błędzie. Zostaje postawiony przed faktem dokonanym – może zostać zwolniony i dostać odprawę lub zostać przeniesionym na inne wolne stanowisko. Bojąc się utraty właściwie wszystkiego, co praca urzędnicza mu dała, godzi się na zmianę miejsca pracy. Nie jest to jednak w smak tym, którzy naprawdę rządzą.
Bohater zostaje zesłany w wiele miejsc poza Francją, zmienia otoczenie, pozostawiając za sobą zalety pracy przy biurku. Początkowo pojawiają się problemy z dostosowaniem do nowego miejsca pracy, pomimo tego Vincent nie daje za wygraną. W końcu to ten charakter szlifowany przez lata, nie pozwala się łatwo poddać. Ku zdziwieniu przełożonych, pracownik radzi sobie zbyt dobrze, a nawet za dobrze. Idąc za ciosem, postanawiają wysłać go na Grenlandię, gdzie ma ochraniać badaczy naukowych przed niedźwiedziami polarnymi. Ku zaskoczeniu, również z tym zadaniem wspaniale sobie radzi. Ta werwa i zaciętość urzędnika pozwalają mu pokonywać przeciwności. Pewne jest, że cel jest jeden – pozostać urzędnikiem i odzyskać własne życie.
Pełna śmiechu, zaskoczeń i niepojętego sarkazmu, całkiem dobra komedia na wieczór. Nie jest to typowe francuskie kino komediowe, wydaje się być bardziej multikulturowe. To bardzo pozytywne, że ktoś wreszcie wpadł na pomysł, aby pokazać mężczyznę, który czuje się doceniany przez swoją pracę. Choć ta praca to 100% jego samego. Dialogi w filmie są świetnie dobrane, praktycznie następują zaraz po sobie, prowokując do śmiechu. Praca urzędnicza to w filmie same pozytywy – pozycja społeczna, zero wypalenia, docenienie ze strony pracodawcy, brak dyskryminacji, świetne życie towarzyskie i służba ojczyźnie. Film jest poniekąd remake’em włoskiego „Quo Vado?” (2016). To naprawdę dobre kino, które praktycznie od pierwszych minut ma swój własny rytm, pozostaje w napięciu i nie przestaje zaskakiwać.