Aktor, urodził się w 1963 roku w łódzkich Bałutach. Do zakładu karnego trafiał cztery razy. Pierwszy raz w więzieniu wylądował jako 17-latek. W sumie za kratami przesiedział 11 lat. Kiedy wyszedł po ostatniej odsiadce, okazało się, że nie ma do czego wracać. Kiedy Stelmaszewski już myślał, że trafi pod most, jego znajomy wspomniał mu o schronisku dla bezdomnych im. Brata Alberta.
Przyszły aktor załapał się do pracy w kuchni, gdzie pracował od rana do wieczora. W schronisku spędził siedem miesięcy, a pobyt odmienił jego życie na zawsze.
Pierwszą rolę zagrał jeszcze w schronisku w dokumencie o bezdomnych. Reżyserem był Piotr Trzaskalski. Filmowiec zachwycił się
Stelmaszewskim, jego naturalnością z jaką mówił i zachowywał się przed kamerą.
Efektem tego była kolejna rola w filmie Trzaskalskiego. Pan Grzegorz wystąpił u boku powracającego na ekrany Henryka Gołębiowskiego w świetnie przyjętym „Edim”.
- To był 2002 rok. Koledzy mówili, że za dzień zdjęciowy płacą 100
zł. Tych dni miało być 14. Łatwo sobie policzyłem, że zarobię 1400
złotych. Dla mnie to był wtedy kawał grosza. Tymczasem na umowie
widniała kwota 13 tys. złotych! Pytam producenta, skąd ta suma. A on
tłumaczy, że nie może dać więcej, bo przecież jestem amatorem! - zdradził Stelmaszewski w rozmowie z
Super Expressem.
Wtedy również zrozumiał, że z pracy aktora mógłby się utrzymać i niekoniecznie wracać do przestępczego procederu, jakim przedtem się zajmował.
Na premierę „Ediego” zaprosił swoją obecną żonę. Panią Grażynę poznał podczas pobytu w łódzkim schronisku dla bezdomnych. Dwa lata młodsza pielęgniarka nie miała pojęcia, że jej partner gra w filmie Trzaskalskiego. Tak zaczęła się ich wielka miłość. Dziś pan Grzegorz i pani Grażyna są przykładnym małżeństwem.
Czasy odsiadek i włamań Grzegorz Stelmaszewski ma już dawno za sobą. W jego portfolio znajduje się grubo ponad 20 ról w popularnych filmach i serialach.